Rekord aukcyjny na rynku sztuki może wróżyć krach na giełdzie
Nadpłynność na rynku finansowym powoduje, że pieniądze płyną nie tylko na rynek akcji, ale też na rynek dzieł sztuki. Czy sprzedaż obrazu „Salvator Mundi” za 450 mln USD – co jest cenowym rekordem wszech czasów - może wróżyć nadchodzący krach giełdowy? Okazuje się, że jest dużo podobieństw między tym wydarzeniem a sprzedażą obrazu „No. 5” Jacksona Pollocka w listopadzie 2006 roku.
Kilka dni temu świat zszokowała cena, jaką zapłacił nabywca obrazu „Salvator Mundi”. Słynny dom aukcyjny Christie’s sprzedał dzieło Leonarda da Vinci za 450,312,500 USD. Skasował dzięki temu około 50 mln USD prowizji!
Leonardo da Vinci's masterpiece Salvator Mundi achieves $450,312,500, a #worldauctionrecord for any work of art sold at auction. pic.twitter.com/snKxm7t3cb
— Christie's (@ChristiesInc) 16 listopada 2017
Kwota jest tym bardziej szokująca, że przed aukcją estymacja wahała się w okolicach 100 mln USD. Czyli cena transakcyjna przekroczyła ponad trzykrotnie cenę szacunkową!
Rekord z listopada 2006 roku był sygnałem alarmowym
Jeszcze bardziej szokujące są jednak zależności, jakie można znaleźć pomiędzy rynkiem dzieł sztuki a rynkiem akcyjnym. Gdy popatrzymy się na historię tych dwóch rynków w ostatnich 32 latach, zobaczymy wyraźnie ukształtowane trzy fale wzrostowe. Fale ukształtowane przez kapitał płynący na obydwa rynki.
Na wykresie 1 widać kilkadziesiąt największych wartościowo transakcji, dokonanych na rynku sztuki w latach 1985-2017. W tle widać wykres głównego amerykańskiego indeksu S&P500.
Pierwsza fala, która trwała od połowy lat 80-tych XX wieku do roku 1990, zakończyła się rekordem w wysokości 151 mln USD (taką cenę osiągnął „Portret doktora Gacheta” pędzla V. Van Gogha). Wielkiego krachu na rynku akcji wtedy jednak nie było. Była za to potem długa, kilkuletnia posucha na rynku dzieł sztuki.
Druga fala ruszyła w roku 1997 i potrwała 9 lat. Zakończyła się w listopadzie 2006 roku wylicytowaniem kontrowersyjnego obrazu „No. 5, 1948” J. Pollocka za 166 mln USD. Kontrowersje polegały na tym, że liczni krytycy podważali sens płacenia za ten obraz tak dużych pieniędzy (polecamy zapoznać się z twórczością Pollocka i z wyglądem jego „dzieła”). W kilkanaście miesięcy później zaczął się wielki globalny kryzys finansowy 2007-09. Można uznać, że wylicytowanie dzieła Pollocka za rekordową wtedy sumę było sygnałem ostrzegawczym: „jest bardzo dużo, za dużo, płynności na rynku, więc kapitał zachowuje się coraz bardziej ryzykownie”.
Wykres 1. Największe wartościowo transakcje na rynku sztuki na tle notowań S&P500 (1985-2017)
1 – pierwsza fala, zakończona sprzedażą „Portretu doktora Gacheta” V. Van Gogha za 151 mln USD (maj 1990)
2 – druga fala zakończona sprzedażą „No. 5, 1948” J. Pollocka za 166 mln USD (listopad 2006)
3 – trzecia fala zakończona (?) sprzedażą „Salvator Mundi” L. da Vinci za 450 mln USD (listopad 2017)
Źródło: Yahoo Finance, Wikipedia, opracowanie autora
„Salvator Mundi” budzi kontrowersje, jak „No. 5” w 2006 roku
Obecnie sytuacja wydaje się być podobna do tej z roku 2006. Anonimowy nabywca zapłacił za dzieło „Salvator Mundi” niebotyczne 450 mln USD. Obraz ten stał się najdroższym dziełem w historii. Rekord aukcyjny z maja 2015 roku, należący do „Kobiet z Algieru” P. Picasso, został pobity aż o 269 mln USD, czyli 148%!
Tymczasem dzieło „Salvator Mundi” również budzi kontrowersje (podobnie jak obraz „No. 5” w 2006 roku). Znany krytyk sztuki i publicysta Jerry Saltz tuż przed aukcją napisał tekst, w którym podał kilka argumentów podważających autentyczność obrazu. Według Saltza, da Vinci nie mógł być autorem płótna z kilku powodów. Saltz wskazał m.in. że w latach w których powstał obraz Leonardo pracował nad „Ostatnią wieczerzą” i namalowanie „Salvator Mundi” byłoby dla niego artystycznym krokiem wstecz. Poza tym, w opinii Saltza, obraz jest po prostu zbyt słaby technicznie, by namalował go genialny Leonardo.
Kilka poważanych portali zajmujących się sztuką opublikowało teksty polemiczne wobec stanowiska Saltza. Na przykład portal artnet news przywołał opinię dr Jennifer L. Mass, szefowej instytutu Scientific Analysis of Fine Art, która nie ma wątpliwości, że “Salvator Mundi” – mimo że wielokrotnie odnawiany w przeszłości – jest autorstwa Leonarda da Vinci.
Chyba nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z trzecią falą wzrostu cen dzieł sztuki w ostatnich 30 latach. Falą wywołaną, oczywiście, wielką nadpłynnością pieniądza, do której doszło w wyniku działań banków centralnych. Pytanie tylko, czy ta fala zakończy się sprzedażą „Salvator Mundi” za 450 mln USD, czy też czeka nas jeszcze kilka rekordów. No i ważniejsze pytanie: czy te aukcyjne rekordy wróżą nadchodzący krach na rynkach giełdowych? Zwróćmy uwagę, że lokalny szczyt rekordów na rynku sztuki w roku 1990 nie zwiastował końca długiej hossy na rynku akcji, która trwała aż do pęknięcia tzw. bańki internetowej w 2000 roku. Zbawiciel na obrazie „Salvator Mundi” trzyma w lewej dłoni szklaną kulę – czy wie coś, czego nie wiedzą jeszcze inwestorzy?