Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Dywersyfikacja geograficzna portfela inwestycyjnego jest bardzo ważna - można tylko na niej zyskać

Udostępnij

Na geograficznym rozproszeniu ryzyka w portfelu niemal nic się nie traci, a można wiele zyskać. Ba, taki zabieg może nawet uratować inwestycyjne życie.

Dywersyfikacja geograficzna portfela jest ważna, bo rozprasza ryzyko. Inwestorzy mający portfele skoncentrowane na jednym kraju (rynku) popełniają tzw. home bias, czyli „błąd domu”. Przez to mogą łatwo ucierpieć (ich portfel może stracić na wartości) na skutek:

  • niepokojów społecznych;
  • napięcia geopolitycznego i militarnego;
  • kryzysu na rynku długu;
  • pęknięcia bańki spekulacyjnej.

Co prawda w ciągu ostatnich 10 pokryzysowych lat globalizacja pogłębiła się, a rynki stały się jeszcze bardziej skorelowane ze sobą, niż wcześniej, jednak to nie oznacza, że powinniśmy porzucać próby dywersyfikacji geograficznej portfela.

Na rozproszeniu ryzyka niemal nic się nie traci, a można wiele zyskać

O tym, jak bardzo ważna jest dywersyfikacja geograficzna przypomniała ostatnio firma inwestycyjna Bridgewater w swoim niezwykle ciekawym raporcie „Geographic Diversification Can Be a Lifesaver” autorstwa Melissy Saphier, Karen Karniol-Tambour i Pata Margolisa.

Eksperci Bridgewater zwracają w nim uwagę, że w nadchodzących dekadach rozpraszanie ryzyka po różnych rynkach może stać się ważniejsze, niż kiedykolwiek. A to dlatego, że rośnie rola Chin, a w różnych punktach świata pojawiają się ogniska zapalne przyszłych konfliktów.

Oczywiście, takie tezy najlepiej udowadnia się na historycznych przykładach. Popatrzmy na przykład na zachowanie wybranych rynków akcji od 1900 roku do dziś, na tle indeksu złożonego z tych rynków (równy udział). Okazuje się, że zdywersyfikowany portfel okazał się tylko minimalnie słabszy od najlepszego rynku (USA), a znacząco lepszy od 4 pozostałych. Jak czuli się inwestorzy, którzy postawili na rynek rosyjski – lepiej nie myśleć...

1. Rynki akcji w wybranych krajach na tle indeksu grupującego te rynki

1

Jeśli popatrzymy na więcej rynków akcyjnych i skrócimy okres obserwacji, to efekt jest taki sam. Trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia, żeby „postawić na właściwego konia”. Po co ryzykować, skoro można osiągnąć naprawdę przyzwoity wynik dywersyfikując portfel?

2. Zachowanie różnych rynków akcji (linie szare) i rynku amerykańskiego (linia ciemna) na tle indeksu grupującego te kraje (linia czerwona)

2

Dywersyfikacja geograficzna przynosi tak dobre skutki m.in. dlatego, że obsunięcia na kapitale są dzięki niej znacznie mniejsze, niż w przypadku stosowania koncentracji.

3. Obsunięcia na wybranych rynkach akcji (linie szare) i na rynku amerykańskim (linia ciemna) na tle indeksu grupującego te kraje (linia czerwona)

3

Zobacz także: PKN Orlen uruchomił program edukacyjny, w którym uczy inwestowania za darmo

Dywersyfikacja geograficzna potrafi uratować życie

Najciekawiej robi się, gdy analitycy Bridgewater pokazują, że dywersyfikacja geograficzna może ocalić inwestycyjne życie. Okazuje się bowiem, że w historii nie brakowało przypadków, gdy w kilka lat dany rynek akcyjny załamywał się niemal doszczętnie, a inwestorzy zostawali z nędznymi resztkami zainwestowanego kapitału.

Najbardziej tragiczny przypadek tego rodzaju to Rosja w latach 1912-18. I wojna światowa i rewolucja bolszewicka zrobiły swoje, czyli wyczyściły do zera portfele inwestorów. Bardzo drastycznym przypadkiem były również Niemcy w latach 1912-23, gdy rynek akcyjny poleciał na wycenie w dół o 99%. Na trzecim miejscu podium, nieco zaskakująco, znalazła się Korea Płd. – w latach 90-tych XX wieku tamtejszy rynek akcji stracił na wartości 91%.

Jak na tym tle wygląda portfel zdywersyfikowany? Gdyby był idealnie podzielony na wszystkie rynki, jakie analitycy Bridgewater analizowali, to okazuje się, że najgorszym dla niego okresem byłaby Wielka Depresja z lat 1929-33. W tym okresie ten portfel zanotowałby obsunięcie o 66%. Sporo, ale są to straty do odrobienia. Poza tym, było to wydarzenie o takiej skali, że trafia się raz na kilka dekad i niekoniecznie musi się pojawić podobne za życia czytających ten artykuł.

Eksperci Bridgewater przypominają, że konieczność dywersyfikacji geograficznej dotyczy nie tylko akcji, ale też obligacji. Podkreślają, że na skutek straceńczej polityki w okresie II wojny światowej posiadacze długu niemieckiego stracili 95% zainwestowanego kapitału i nigdy go nie odzyskali. Tak, państwa też bankrutują i nie spłacają zobowiązań. I to nawet takie, które wydają się niezwykle stabilne.

Niektórzy doradcy inwestycyjni zalecają tak daleko posuniętą dywersyfikację, że radzą, by nie posiadać aktywów denominowanych w tej walucie, w której się zarabia i z tego rynku, na którym się mieszka i pracuje. Ciekawe, co sądzicie o tak rygorystycznym podejściu do dywersyfikacji geograficznej?

Źródła wykresów: Bridgewater

Zobacz także: Guru inwestowania nie powinni być szybko wynoszeni na ołtarze. Pod tym względem świat finansów może dużo nauczyć się od Watykanu

Udostępnij