Panika na giełdzie w Londynie nie ustaje. Bierna strategia walki z epidemią koronawirusa Wielkiej Brytanii przeraża inwestorów
Giełda w Londynie traci dzisiaj 3,8% i jest jednym z najsłabszych parkietów na świecie. Od początku roku indeks FTSE stracił 36%, ale za większość spadków odpowiadają ostatnie 3 sesje.
Inwestorzy obawiają się o skutki przyjętej przez rząd strategii walki z epidemią koronawirusa, która radykalnie różni się od tej jaką przyjęła reszta świata. Patrick Vallance stwierdził, że obecne podejście brytyjskiego rządu ma na celu powiększenie szczytu epidemii, co pozwoli na wypracowanie odporności przez obywateli. Według niego koronawirus jest jedynie sezonową infekcją, która będzie powracać.
Wielka Brytania, jako jeden z niewielu krajów europejskich, wykazuje bierną postawę wobec rosnącej liczby osób zarażonych koronawirusem. Kiedy inne państwa decyduję się na wprowadzenie stanu wyjątkowego, w Anglii wciąż funkcjonują szkoły czy restauracje, a skupiska ludzi widać na każdym kroku. WHO i rosnąca liczba ekspertów ostrzega, że brak zdecydowanych działań może przynieść fatalne skutki. Te obawy potwierdzają też inwestorzy, bo giełda w Londynie jest najsłabszym parkietem giełdowym w perspektywie ostatnich 3 sesji w całej Europie.
Według Public Health England, epidemia koronawirusa w Wielkiej Brytanii potrwa do 2021 roku i może doprowadzić do hospitalizacji 7,9 miliona osób.
Zobacz także: Stan wyjątkowy w Polsce przesunie wybory prezydenckie na jesień. Tymczasem w UE już 5 państw wprowadziło takie rozwiązanie
Koronawirus niestraszny Wielkiej Brytanii
Do tej pory na terenie Wielkiej Brytanii w wyniku zarażenia koronawirusem odnotowano 55 zgonów, a samych chorych jest ponad 1 500 osób. A jaka jest reakcja brytyjskiej rządu? Boris Johnson prosi o pozostanie w domu… nie odwołując przy tym zajęć w szkołach czy imprez masowych.
Na Twitterze pojawiają się głosy, że strategia Wielkiej Brytanii dotyczącej koronawirusa została oparta na fałszywej analizie.
BREAKING: The entire UK strategy for fighting #coronavirus was based on false analysis. Scientists advising the Gov’t now say the UK only realised "in the last few days" that its Coronavirus strategy would "likely result In hundreds of thousands of deaths" https://t.co/F0hd2e3g9H
— Bill Neely (@BillNeelyNBC) March 16, 2020
Patrick Vallance, doradca premiera Wielkiej Brytanii, popiera jednak taką politykę. Według niego może to przynieść wiele korzyści, ponieważ większa liczba osób zarażonych pozwoli na wykształcenie „odporności stadnej”. W jego opinii koronawirus jest infekcją sezonową, która może powrócić zimą.
Speaking on the Today programme. https://t.co/dMZ3z4KrvH
— Sir Patrick Vallance (@uksciencechief) March 13, 2020
Były minister zdrowia, Jeremy Hunt nie popiera ani słów Vallance’a ani działań brytyjskiego rządu. Boris Johnson, według niego, powinien przynajmniej zamknąć placówki edukacyjne i odwołać wszelkie imprezy masowe. Jak sam podkreślił, obecnie Wielka Brytania odstaje od innych państw europejskich.
Pod naporem krytyki premier Wielkiej Brytanii zaczyna ustępować. Jeszcze w zeszłym tygodniu, Boris Johnson ogłosił, że każdy z objawami koronawirusa powinien pozostać w domu przez 7 dni. Również podkreślił, że wycieczki szkolne za granicę powinny być odwołane, a osoby powyżej 70. roku życia z poważnymi schorzeniami nie powinny wychodzić z domu.
Zobacz także: Apple zamyka wszystkie sklepy poza Chinami aby walczyć z COVID-19
Bierność Wielkiej Brytanii a rynek nieruchomości
Epidemia koronawirusa nie sprzyja rynkowi nieruchomości na całym świecie, a to nieruchomości stanowią większość majątku przeciętnych obywateli. Już Airbnb zezwolił na anulowanie rezerwacji bez opłat i kar. Według badań Capital Economics przeprowadzonych w 30 dużych miastach, epidemia koronawirusa w Chinach spowodowała 90% spadek transakcji na nieruchomościach tylko przez trzy tygodnie. Pierwsze dane pokazują, że rynek nieruchomości w UK zalicza solidne spowolnienie. Masowa epidemia na Wyspach i wiążące się z nią odcięcie kraju od reszty świata może odcisnąć jeszcze większe piętno na cenach.
„Miesiąc po wybuchu epidemii, sprzedaż mieszkań pozostaje o dwie trzecie niższa niż zwykle w sezonie” - powiedział Hansen Lu z firmy konsultingowej. Czy to samo może się wydarzyć w Wielkiej Brytanii? Podczas gdy ceny nieruchomości w najdroższych dzielnicach Londynu gwałtownie wzrosły w grudniu 2019 roku, według danych Knight Frank już w styczniu spadły o połowę.
W zeszłym tygodniu Bank Anglii obniżył stopy procentowe do rekordowo niskiego poziomu 0,25%, aby złagodzić skutki spowolnienia gospodarczego w kraju. Jednak według Hansena Lu, cięcia mogą niewiele zrobić, aby podnieść ceny nieruchomości.
Przesłanie jest jasne: „Ożywienie mieszkaniowe kończy się”.