Co ewentualne bankructwo Evergrande będzie oznaczało dla gospodarki Chin i ile pieniędzy mogą odzyskać zagraniczni inwestorzy
Ewentualna seria upadłości wielkich chińskich deweloperów może mieć bardzo negatywny wpływ na całą chińską gospodarkę oraz wywołać kryzys polityczny – ostrzega prof. Michael Pettis.
Sektor nieruchomości odgrywa bardzo ważną rolę w chińskiej gospodarce, bo odpowiada za prawie 30% PKB Państwa Środka – powiedział Michael Pettis, profesor finansów na Peking University oraz członek fundacji Carnegie. Był on gościem najnowszego odcinka podcastu OddLots.
Kryzys na rynku nieruchomości uderzy w całą gospodarkę Chin…
„China Evergrande oczywiście jest dużym podmiotem, ale to jest symptom trwania pewnego zjawiska, które rozpoczęło się w maju 2019 roku – chodzi o serię upadłości dużych i ważnych firm chińskich. Zaczęło się od banku w maju 2019 roku” – zwraca uwagę prof. Pettis. „Co ważne, Evergrande odgrywa doniosłą rolę na rynku nieruchomości w Chinach, a generalnie sektor nieruchomości odgrywa bardzo ważną rolę w chińskiej gospodarce, bo odpowiada za prawie 30% PKB Państwa Środka, czyli dwukrotnie więcej, niż w przypadku innych porównywalnych krajów. Co więcej, mieszkania i domy stanowią 80% bogactwa Chińczyków. A to oznacza, że jeśli przyjdzie spowolnienie, albo kryzys na chińskim rynku nieruchomości, to będzie to miało bardzo duży, negatywny wpływ na gospodarkę Chin i poziom zamożności Chińczyków” – podkreśla naukowiec.
Przypomnijmy, że China Evergrande jest największym emitentem długu korporacyjnego denominowanego w dolarach na chińskim rynku, ma w nim około 16% udziału. W najbliższych miesiącach ma do wykupienia obligacje o wartości 20 mld USD. W ciągu ostatnich tygodni gigant trzy razy nie spłacił odsetek od obligacji dolarowych.
Prof. Pettis wskazuje, że szczególnie zatrważające jest to, iż nieruchomości mają tak duży udział w majątku Chińczyków. „Gdy urosła bańka na japońskim rynku real estate w latach 80-tych XX wieku, to tamtejsze nieruchomości stanowiły około 65% bogactwa Japończyków. To pokazuje, jak bardzo rozdmuchany jest chiński rynek nieruchomości i jak bardzo ewentualna przecena mieszkań może uderzyć w portfele Chińczyków” – wskazuje.
Prof. Pettis podkreśla, że w Chinach są dwa typy wzrostu. Jednym jest ten zdrowy typ, opierający się na eksporcie. Drugi typ to typ rezydualny, opierający się na rozwoju rynku nieruchomości, który jest do pewnego stopnia wzrostem fikcyjnym. „Chodzi o to, że rozwój chińskiego rynku nieruchomości jest na kredyt. Rozwija się niczym kula śnieżna, tak szybko, że koszty obsługi długu wydostają się spod kontroli. Zwracał na to uwagę nawet prezydent Xi Jinping w przemówieniu w lipcu tego roku, że duża część wzrostu jest w Chinach na kredyt i trzeba to zmienić” – stwierdza prof. Pettis.
Nominalne PKB Chin (mld USD)
Źródło: Trading Economics
Zannualizowane tempo wzrostu PKB Chin (proc., ujęcie kwartale)
Źródło: Trading Economics
Zobacz także: Evergrande po raz trzeci nie spłaciło odsetek od obligacji. Deweloper z Chin coraz bliżej upadłości
…i może się przerodzić w kryzys polityczny
Innym problem jest fakt, że deweloperzy płacą w Chinach duże podatki, oraz mają duży udział w dochodach podatkowych rządów lokalnych. „Wedle danych, sektor nieruchomościowy dostarcza aż około 40-60% dochodów budżetowych rządom lokalnym w Chinach. To oznacza, że jeśli deweloperzy wpadną w kłopoty, to w tarapatach znajdą się także chińskie władze lokalne, a to z kolei miałoby wielkie skutki w sferze politycznej” – zauważa prof. Pettis.
Według niego, Chiny mają kilka sposobów na rozwiązanie problemu, który się pojawił. „Raczej nie mogą się dalej zadłużać i pozwalać, by deweloperzy dalej emitowali obligacje bez opamiętania. Chiny to nie jest kraj, który może się zadłużać bez końca, a chińskie firmy nie są tak potężne, jak się wydaje. Chiny muszą przestawić swoją gospodarkę na właściwe tory, ale tak naprawdę trudno powiedzieć, jak powinny to zrobić, by nie było to bolesne. Są tylko mniej i bardziej bolesne warianty rozwiązania tego problemu” – ostrzega naukowiec z Peking University.
Prof. Pettis wskazał, że generalnie w chińskiej gospodarce jest sporo nierównowag. „Można je zlikwidować przede wszystkim na drodze zwiększenia inwestycji, zarówno prywatnych, jak i publicznych. Chiny powinny mniej inwestować w nieruchomości, a więcej na przykład w infrastrukturę” – podkreślił naukowiec.
Zobacz także: Ktoś zajął pozycję na BTC za 1,6 mld USD. To może być ucieczka kapitału przed kryzysem Evergrande w Chinach
Przed chińskimi sądami inwestorzy odzyskują średnio 23,7% kapitału
Na koniec warto wrócić do tematu China Evergrande. Jak wygląda tak naprawdę sytuacja obligatariuszy, którzy trzymają nieszczęsne papiery dolarowe, wyemitowane przez dewelopera? Czy ci obligatariusze mogą mieć jakieś szanse na odzyskanie swoich pieniędzy lub choćby ich części? Niedawno ukazał się artykuł na ten temat na serwisie Reuters.
Okazuje się, że chińskie przepisy prawne uniemożliwiają spółkom z siedzibą na kontynencie gwarantowanie zadłużenia zagranicznego swoich spółek zależnych bez przechodzenia przez skomplikowany proces rejestracji i zatwierdzania. Aby obejść ten problem, zagraniczne obligacje korporacyjne, w wielu przypadkach, są emitowane przez spółki celowe (SPV) i posiadają tak zwaną strukturę keepwell. Chodzi o to, że SPV jest emitentem długu, a spółka matka po prostu nadzoruje stan finansów spółki córki.
Struktura keepwell pojawiła się w latach 2012-2013. Według danych Fitch, w 2020 roku ponad 16% niespłaconych obligacji offshore wyemitowanych przez chińskie korporacje zawierało struktury typu keepwell – chodzi o papiery warte 100 mld USD. Problem w tym, że chińskie sądy często stają po stronie emitentów, a nie obligatariuszy, powołując się na interes publiczny. „Fundamentalne pytanie brzmi: czy umowa keepwell jest wykonalna i czy może na to wpłynąć postępowanie naprawcze w przypadku niewypłacalności grupy, czy też spółki matki dla wehikułu emitującego dług” – powiedział Matthew Chow z S&P Global Ratings.
Biorąc pod uwagę to, jak ważne jest Evergrande dla gospodarki Chin, niektórzy analitycy podkreślają, że chińskie sądy będą utrudniać wypłatę zagranicznym wierzycielom. David Billington, partner restrukturyzacyjny w Cleary Gottlieb Steen & Hamilton, twierdzi, że wierzyciele mogą mieć inne opcje dochodzenia roszczeń, i zamiast egzekwowania samego zabezpieczenia mogą postawić SPV w stan likwidacji lub w inny proces niewypłacalności. „Oznaczałoby to zasadniczo, że wierzyciele przejmą spółkę celową, która wyemitowała obligacje. Likwidator będzie dochodził roszczeń wobec chińskiej spółki dominującej. Taki ruch mógłby poprawić optykę chińskiego sądu” - powiedział Billington w rozmowie z Reutersem.
Według S&P restrukturyzacje w Chinach są często skomplikowane. „Nawet przechodzenie restrukturyzacji sądowej nie zawsze zapewnia godną stopę odzysku gotówki. Ona zależy od wielu czynników, od jakości aktywów po własność kapitału i złożoność struktury grupy. Na podstawie przeglądu prawie 50 przypadków niewypłacalnych przechodzących chińskich przechodzących przez proces restrukturyzacji sądowej, można stwierdzić, że inwestorzy odnotowali średnio 23,7% zwrotu gotówki” – stwierdzają analitycy S&P.