Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Bitcoin: kurs pójdzie w dół przez polityków

Udostępnij

Rządy przekłują bańkę rosnącą na Bitcoinie – uważa ekonomista i noblista prof. Kenneth Rogoff. Ale sama technologia blockchain, na której jest oparty Bitcoin, przetrwa i będzie służyć w wielu dziedzinach – dodaje.

W długim terminie technologia blockchain, na której jest oparty Bitcoin, przetrwa. Ale sama cena tej kryptowaluty pójdzie ostro w dół – napisał niedawno w komentarzu dla brytyjskiej gazety „The Guardian” ekonomista i noblista Kenneth Rogoff, profesor Harvard University.

Zobacz także: Blockchain: szansa czy zagrożenie dla giełdy? Pytamy ekspertów

Przypomnijmy, że Bitcoin ma z czego spadać. Górka, na którą się wdrapał, jest stroma. W trakcie ostatnich 12 miesięcy, w stosunku do USD zyskał 831%. W ciągu ostatnich 5 lat podrożał o 59,824%.

Wykres 1. Notowania Bitcoina w USD – 1 rok

1

Źródło: CoinBase

Rządy przekłują bańkę uformowaną na Bitcoinie

Według Rogoffa, to politycy doprowadzą do ostrych spadków ceny tej najbardziej popularnej kryptowaluty.

Los Bitcoina jest w rękach polityków. Czy będą tolerować anonimowe płatności, umożliwiające unikanie podatków, ułatwiające przestępcze procedery? Czy stworzą własne wirtualne kryptowaluty? – pyta Rogoff.

Według Rogoffa, to że Japonia zaakceptowała Bitcoina, a USA przymierzają się do tego bardzo powoli, jeszcze nie świadczy o jego triumfie.

Między bajki można włożyć twierdzenie, że rządy pozwolą, by wirutalne waluty zastąpiły papierowe pieniądze. Tutaj chodzi o skalę. Na razie rynek kryptowalut nie osiągnął jeszcze masy krytycznej. Gdy anonimowych transakcji będzie zbyt dużo, politycy z wielu krajów połączą swoje siły, by zahamować rozwój prywatnych kryptowalut – uważa Rogoff.

Według ekonomisty, należy niezwykle uważnie obserwować ciekawy przypadek Japonii. Uznała ona Bitcoina za środek płatniczy, ale stara się monitorować jego użytkowników.

Japonii grozi jednak zostanie safe-haven na wzór Szwajcarii, do której będzie ściągał podejrzany kapitał z całego świata. Pytanie, czy Japonia będzie chciała strzec tajemnicy kryptobankowości – zastanawia się Rogoff.

Państwa przywłaszczą sobie ideę kryptowalut i stworzą własne

Czy cena Bitcoina spadnie do zera, gdy rządy zaczną ograniczać lub nawet delegalizować jego użycie? Rogoff nie kreśli aż tak pesymistycznego scenariusza.

Zapewne cena Bitcoina nie spadnie do zera. Zapewne zawsze znajdą się kraje, które będą dopuszczały swobodny obrót kryptowalutami. To pewnie z tego powodu wycena BTC jest tak wysoka, rynek po prostu dyskontuje ten fakt – uważa noblista.

Rogoff twierdzi jednak, że nic nie powstrzyma rządów i banków centralnych przed próbami stworzenia i spopularyzowania własnych kryptowalut.

Historia pieniądza pokazuje, że to co wymyśli sektor prywatny jest regulowane i przywłaszczane przez państwo. Taka jest po prostu kolej rzeczy i trudno znaleźć argumenty, by w przypadku kryptowalut było inaczej – podsumowuje Rogoff.

Wady Bitcoina zostaną wykorzystane przeciwko niemu

Rządy mogą starać się ograniczyć rosnącą potęgę Bitcoina także z innego powodu, niż anonimowość transakcji. „Kopanie” tej kryptowaluty jest bardzo energochłonne. Analitycy grupy Citi obliczyli, że jeśli rynek BTC będzie nadal rósł w tym tempie, co teraz, niedługo „kopalnie” będą zużywały tyle prądu, co... cała Japonia!

Inną słabą stroną Bitcoina jest to, że wraz z jego popularnością rośnie cena, jaką trzeba płacić za wykonanie transakcji, a spada szybkość ich dokonywania. Już w tej chwili bitcoinowa „prowizja” sięga blisko 20 USD (poszła w górę z 10 USD w jeden dzień!), a czas potwierdzania transakcji ponad 10 minut (dane za portalem BitInfoCharts)! To sprawia, że już w tej chwili Bitcoin jest tylko czymś na kształt wirtualnego złota, a nie jest powszechnie używaną walutą (w Internecie zastąpiły go Ethereum i Bitcoin Cash).

Wykres 2. Średni koszt transakcji przy użyciu Bitcoina

2

Źródło: Bloomberg

Powoli zbierają się czarne chumry nad Bitcoinem. Chiny, które przecież są drugą największą gospodarką na świecie, już podjęły decyzje anty-bitcoinowe (m.in. zakazały chińskim podmiotom uczestniczenia w ICO). Wygląda na to, że to rządy trzymają w ręku igłę, którą w końcu przedziurawią pompowany od wielu miesięcy wirtualny balonik. Wtedy może się okazać, że Bitcoin nie był elektronicznym aktywem inwestycyjnym, a jedynie technologią, o której pewne grupy ludzi myśały jako o dobrej inwestycji...

Udostępnij