Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Czasami opłaca się być nieracjonalnym i podążać na rynku za masą idiotów

Udostępnij

Tak przynajmniej twierdzi analityk Joachim Klement na łamach blogów CFA Institute. Według niego podążanie za trendem jest często jedyną racjonalną decyzją, nawet jeśli wydaje się niemądre.

„Rynek potrafi zostać irracjonalny znacznie dłużej, niż ty wypłacalny” – powiedział kiedyś John Maynard Keynes, znany ekonomista, który był również inwestorem. Powiedzonko to odnosi się do sytuacji gry przeciwko trendom. Nie powinno się tego robić, lepiej podążać z trendem.

Podobną opinię prezentuje analityk Joachim Klement na łamach blogów CFA Institute.

- Pozostanie nieracjonalnym w procesie inwestycyjnym czasami jest najbardziej racjonalną rzeczą, jaką można zrobić – uważa Klement.

Masa idiotów to nie to samo, co zidiocenie mas

Klement w swoim felietonie wychodzi od przykładu inwestowania w nisko oprocentowane obligacje.

- Przez lata zastanawiałem się po co inwestorzy kupują obligacje, które w skali 10 lat dadzą 0,9% średniorocznego zysku, skoro inflacja wyniesie około 2,4% albo więcej. Może liczą na to, że reinwestując kupon podniosą odpowiednio zyskowość tej inwestycji? Inwestorzy instytucjonalni zazwyczaj tłumaczą to tym, że muszą dostosowywać skład swojego portfela do swoich zobowiązań oraz neutralizować ryzyko inflacyjne przy pomocy bezpiecznych aktywów. Wydaje się, że racjonalny inwestor instytucjonalny powinien zredukować ekspozycję na obligacje skarbowe i skrócić duration portfela. Ale niewielu tak robi. Większość tkwi w nieracjonalnym nawyku kupowania nisko oprocentowanych papierów skarbowych – wskazuje Klement.

Według niego to zjawisko nie jest „zidioceniem mas”, a raczej przejawem tego że na rynku działa „masa idiotów”, co jest poważną różnicą.

- Jeśli na rynku funkcjonuje masa idiotów, to racjonalny inwestor nie ma wyjścia i musi podążać za tą masą, nawet jeśli postępuje ona nieracjonalnie. Jeśli zarządzający wyłamie się z panującego trendu i skróci duration portfela, może zostać w przyszłości herosem rynku, gdy stopy pójdą w górę, ale może też stracić pracę, gdy stopy spadną. Dlatego zazwyczaj nikt nie chce się wyłamywać, wszyscy wolą postępować tak, jak inni, bo jeśli okaże się, że wszyscy się mylili, to w gruncie rzeczy nic złego się nie stanie – tłumaczy Klement.

Zobacz także: Nie wiesz w jakie akcje inwestować? Poznaj metodę trójnogiego stołka od Chucka Akre

Dlaczego czasami warto iść z tłumem

Według Klementa, tego rodzaju postawa podążania za „masami idiotów” jest powszechna we współczesnym świecie finansów. Rodzi ona oczywiście ryzyko nadużyć (moral hazard). Jego zdaniem, na tej zasadzie funkcjonuje cały rynek nieruchomości: wszyscy są mocno zlewarowani i liczą na to, że banki centralne nie będą w szybkim tempie podnosiły stóp, bo to mogłoby doprowadzić do kryzysu.

Innym ciekawym przykładem jest system emerytalny. Według Klementa, rządy bardzo chętnie pomagają „masom idiotów”, którzy nie oszczędzali na starość, tylko prowadzili hulaszczy tryb życia. To oznacza, że poszkodowani będą ci, którzy tak nie postępowali, tylko wyłamali się z „masy idiotów” i prowadzili oszczędny tryb życia.

Na tej samej zasadzie funkcjonuje rynek obligacji skarbowych USA. Rząd federalny jest potężnie zadłużony, ale nikt nie zwraca na to uwagi i wszyscy dalej kupują amerykańskie papiery. Bo im więcej obligacji znajduje się w portfelach inwestorów z całego świata, tym bardziej stabilną inwestycją się stają, i tym mniejsze jest ryzyko bankructwa rządu federalnego USA – uważa Klement.

- Inwestorzy z całego świata podążają więc śladami „masy idiotów” i kupują amerykański dług na potęgę, bez względy na ryzyko, jakie się wiąże z tym aktywem. Po prostu wszyscy wiedzą, że potężnej wyprzedaży na amerykańskim długu nigdy prawdopodobnie nie będzie, bo to miałoby niemożliwe do przewidzenia negatywne skutki – konkluduje Klement.
 

Rentowność 10-latek amerykańskich

10l usa

Mądrość tłumu – jak ją rozpoznać

W tym felietonie Klement staje na nieco podobnej pozycji co James Surowiecki w swojej książce „The Wisdom of Crowds” (2004). Surowiecki stwierdził w niej, że tłum w wielu sprawach może podejmować lepsze decyzje, niż eksperci. Według niego im większa grupa wypowiada się na dany temat, lub próbuje przewidzieć rezultat danego zdarzenia, tym większe jest prawdopodobieństwo, że będzie miała rację.

Problem w tym, że ten mądry tłum Surowieckiego musi posiadać pewne cechy, by mógł z powodzeniem rywalizować z ekspertami. Po pierwsze, musi w nim panować liberalizm, w sensie wolności słowa i różnorodności opinii. Po drugie, opinie jednostek z tego tłumu nie powinny być w żaden sposób „zainfekowane” poglądami innych jednostek z tej grupy. Poza tym opinie poszczególnych członków tłumu powinny być podejmowane na podstawie wiedzy (faktów), a nie na bazie np. zgadywania.

Teoria Surowieckiego pozwala wyjaśnić, czemu na giełdzie tłum inwestorów czasami ma rację, a czasami się myli. Czyli pomaga wyjaśnić czemu teoria o efektywych rynkach czasami funkcjonuje. Wydaje się więc, że cały ambaras polega na tym, aby odróżnić sytuację w której mamy do czynienia z „masą idiotów”, od sytuacji w której doszło do „zidiocenia mas”. Na uczestniczeniu w rosnącej bańce spekulacyjnej można naprawdę świetnie zarobić, ale trzeba wiedzieć, kiedy z niej wyjść.

Podążanie z trendem może się opłacać. Podążanie z trendem, za masą idiotów, jest łatwe i nie musi być nieracjonalne. Oczywiście trzeba jednak pamiętać, że ponadnormatywnie duże pieniądze na rynku można zarobić wtedy, gdy stosuje się strategię kontrariańską – czyli gra się przeciwko tłumowi. Cała tajemnica tkwi w tym, by wiedzieć, kiedy zidiocenie mas jest tak duże, że opłaca się być kontrarianinem. Jeśli chcecie poznać bliżej poglądy Klementa, to polecamy jego BLOG.

Źródło wykresu: Investing.com

Zobacz także: W co inwestować w 2019 roku? 6 inwestycyjnych pereł z polskiej giełdy na drugą połowę 2019 roku [WIDEO]

Udostępnij