Rok 2020 przypomina lata 1967-68. Wtedy też szalał wirus, w USA były zamieszki, a S&P500… wędrował na północ
Wielu dziwi się, że podczas trwania pandemii koronawirusa i zamieszek ulicznych w USA indeksy giełdowe rosną. Ale to tylko powtórka z historii i dowód na to, że inwestorzy patrzą w przyszłość, a nie na teraźniejszość.
Indeks Nasdaq Composite odrobił już straty sprzed koronakrachu. Indeks S&P500 jest na najlepszej drodze, by to zrobić. Od początku roku do dziś Nasdaq Composite urósł już o blisko 10%, a S&P500 jest na minimalnej stracie (-1%).
Notowania S&P500 (góra) vs Nasdaq (dół)
Amerykańskie akcje drożeją, mimo że USA poradziło sobie z pandemią niezbyt dobrze, bezrobocie jest wysokie, a wiele stanów wciąż jest w częściowej kwarantannie. USA mają blisko 2 mln zakażonych i już ponad 110 tys. zgonów. Pod względem liczby zgonów z powodu COVID-19 na 100 tys. obywateli są 12 krajem na świecie (34 zgony) – podaje New York Times.
Źródło: NYT
Mało tego, od wielu dni przez niektóre amerykańskie miasta przetaczają się zamieszki. Wszystko przez to, że biały policjant spowodował nieumyślnie śmierć czarnego obywatela George’a Floyd’a. Rozpoczęła się specyficzna kampania pod hasłem „Black Lives Matter”…
Giełda lekceważyła już kiedyś zamieszki uliczne w USA…
Wielu inwestorów dziwi się jak to możliwe, że w trakcie takiej sytuacji – gdy trwa pandemia, gdy gospodarka działa tylko częściowo i weszła w recesję, gdy płoną samochody i sklepy – amerykańskie indeksy rosną. Wielu gra przeciwko mocnemu trendowi wzrostowemu, spodziewając się kolejnego krachu. Według danych portalu DailyFX aż 74% pozycji otwartych na kontraktach na S&P500 to pozycje na spadek. To niedowierzanie w hossę widać także na niemieckim indeksie DAX, np. aż 60% klientów CMC Markets utrzymuje pozycje krótkie (które stanowią 65% wartości wszystkich pozycji na tym instrumencie).
Tymczasem jest to tylko powtórka z przeszłości. Ameryka była już kiedyś w podobnej sytuacji i indeksy giełdowe zachowywały się równie „irracjonalnie”, co teraz. Czyli dziarsko maszerowały na północ. Mowa tutaj na przykład o roku 1967. W lipcu tamtego roku wybuchły zamieszki w Detroit, które wtedy było jednym z najważniejszych amerykańskich miast przemysłowych, skupiało wiele fabryk. Zapalnikiem był policyjny nalot na nielegalny nocny bar na rogu 12. Ulicy i Clairmount. W trakcie zamieszek zginęły 43 osoby, około 1 200 zostało rannych. Splądrowano ponad 2 500 firm i małych biznesów, a około 400 budynków spłonęło lub zostało uszkodzonych.
A co się działo na giełdzie? S&P500 lipiec zakończył wzrostem o 5%. A w całym 1967 roku urósł o 20%. Giełda zignorowała te wydarzenia…
Notowania S&P500 z oznaczonymi latami 1967-68
Źródło: Stooq
Zobacz także: Do wysokich cen akcji w USA trzeba się przyzwyczaić z kilku powodów - twierdzą analitycy
…a nawet epidemię groźnego wirusa
Amerykańska giełda zlekceważyła również epidemię grypy hongkońskiej A (H3N2), która szalała w USA i na świecie na jesieni 1968 roku. Ten wirus spowodował śmierć 1 mln osób na całym świecie i 100 tys. osób w samym USA. Przy czym warto zaznaczyć, że nie doszło wtedy do narodowej kwarantanny i zatrzymania gospodarek na kilka tygodni. Strach przed wirusem był mały, bo zabijał on głównie osoby po 65 roku życia.
Zachowanie indeksu DJIA podczas epidemii grypy w 1968 roku
Źródło: Forbes / Ycharts
Warto też podkreślić, że zachowanie indeksów w 2020 roku bardzo przypomina ich zachowanie z lat 1917-18, gdy szalała niezwykle groźna grypa hiszpańska (5-10% śmiertelności). Gdy tylko się pojawiła, indeks Dow Jones Industrial Average zanurkował w kilka miesięcy o ponad 30%. Gdy epidemia trwała w najlepsze – mowa tu o całym 1918 roku – indeks wędrował w górę i nigdy już nie wrócił do poziomu z grudnia 1917 roku. Inwestorzy patrzyli już w przyszłość…
Zachowanie DJIA podczas epidemii hiszpanki w latach 1917-18
Źródło: MarketWatch
Obecne zachowanie indeksów giełdowych stanowi świetne przypomnienie tej starej giełdowej prawdy, że rynek patrzy przede wszystkim w przyszłość, lekceważąc często teraźniejszość. Sklepy Apple mogą płonąć w Minneapolis i innych amerykańskich miastach, ale rynek myśli raczej o tym, jak będą wyglądały kolejne modele iPhone’ów. Gospodarka USA może być w częściowym lockdownie i w recesji, ale inwestorzy myślą już raczej o tym, jak bardzo dynamiczne odbicie czeka ją w przyszłości.