David Einhorn alarmuje: właśnie pęka bańka na akcjach spółek technologicznych
2 września tego roku zobaczyliśmy szczyt bańki spekulacyjnej uformowanej na akcjach – ostrzegł w swoim najnowszym liście do inwestorów David Einhorn, prezes firmy inwestycyjnej Greenlight Capital.
Sentyment inwestorów przechodzi z chciwości w samozadowolenie, a to jest bardzo niebezpieczny sygnał – ostrzega Daid Einhorn w swoim najnowszym liście do inwestorów Greenlight Capital. I uważa, że właśnie powoli pęka bańka spekulacyjna uformowana na spółkach technologicznych.
Einhorn: nie ma wątpliwości, że jest bańka
„Jesteśmy obecnie w samym środku bańki spekulacyjnej uformowanej na akcjach spółek technologicznych. Widziałem bańkę rosnącą na tym sektorze już w 2016 roku. Uważałem jednak, że tak wielkiej, tak mocno napompowanej bańki, jak w latach 1999-2000, już nigdy nie zobaczymy. Uważałem, że inwestorzy nie powtórzą tego szaleństwa. Ale myliłem się. Cztery lata później mamy w gruncie rzeczy consensus co do tego, że jesteśmy w bańce” – stwierdził Einhorn. I przypomniał niedawną okładkę Barron’s, na której redakcja przekonuje, że bańka może jeszcze rosnąć:
Według Einorna pojawia się szereg czynników, które potwierdzają tezę, że urosła bańka na akcjach spółek technologicznych:
- Szaleństwo IPO.
- Ekstremalne wyceny wielu spółek technologicznych.
- Koncentracja kapitału na sektorze hi-tech i wybranych spółkach. (Spółki technologiczne mają 28% udziału w indeksie S&P500 – nigdy w historii żaden sektor nie miał tak dużego udziału.)
- Niektóre spółki technologiczne, o których nikt niemal nie słyszał, mają wyceny liczone w dziesiątkach miliardów dolarów.
- Im mniej inwestorzy wiedzą o małej spółce technologicznej, tym lepiej zachowuje się jej kurs.
- Kursy spółek technologicznych podejrzanych o naruszanie zdrowych reguł rynkowych performują dobrze.
- Euforyczne reakcje na splity akcji.
- Duży udział inwestorów indywidualnych w obrotach akcjami spółek technologicznych.
- Wysokie obroty na instrumentach spekulacyjnych z ekspozycją na akcje spółek technologicznych.
- Paraboliczny wygląd wielu kursów spółek technologicznych.
S&P500 w rozbiciu na sektory
Źródło: Visual Capitalist
Wskaźniki C/Z dla głównych amerykańskich indeksów
Źródło: WSJ
Notowania Nasdaq Composite od 1996 roku
Einhorn w swoim liście opowiedział nieprawdopodobną anegdotę. Otóż niedawno jego firma inwestycyjna otrzymała CV od młodego adepta inwestowania. „Jestem młody, ale dobry w inwestowaniu. Od lutego czterokrotnie pomnożyłem kapitał” – napisał… 13-latek! Według Einhorna to zdarzenie również pokazuje, w jakim miejscu znalazł się rynek.
„Wielu ekspertów porównuje obecną sytuację do bańki, która pękła w roku 2000. Stawiają ważkie pytania, wykonują dogłębną analizę danych. Ale to jest nieco naiwne postępowanie, żeby nie powiedzieć głupie. Każda bańka jest jedyna w swoim rodzaju. Pęczniejąca bańka spekulacyjna zawsze jest groźna, nawet jeśli jest mniejsza od poprzedniej. Bo jak pęknie, to będzie wielu poszkodowanych. W czasie formowania się bańki to nie wyceny spółek są najważniejsze, bo one mogą wprowadzać w błąd. Najważniejsza jest psychologia tłumu. Gdy popatrzymy na historię bańki internetowej, która pękła w 2000 roku, to zobaczymy, że nie było żadnego zdarzenia, które to wywołało. Bańki pękają po prostu pod własnym ciężarem, bo w końcu stają się zbyt duże. A oznak nadchodzącego pęknięcia można się doszukiwać w nastrojach inwestorów, gdy chciwość przechodzi w samozadowolenie, a potem w zdenerwowanie i niepewność, bo rynek się osuwa” – napisał Einhorn.
Greenlight Capital zakłada, iż 2 września 2020 roku miał miejsce szczyt bańki spekulacyjnej na amerykańskich spółkach technologicznych. „Otworzyliśmy szereg szortów na spółkach technologicznych niskiej jakości oraz na spółkach, które niedawno miały IPO i są mocno przewartościowane” – przyznał Einhorn.
Zobacz także: Bitcoin wchodzi do mainstreamu. Zainteresowanie BTC w społeczeństwie konsekwentnie rośnie
Ryzyko regulacyjne dla Big Techów wzrośnie po wygranej D. Trumpa
Co ciekawe, tym razem bańkę na spółkach technologicznych może jednak przekłuć pewne zdarzenie. Otóż wśród niewielu czynników ryzyka, które wiszą nad Big Techami, jest ryzyko regulacyjne. Wiele się od dawna mówi, że mają one zbyt mocną pozycję i „pożerają” zbyt łapczywie swoją konkurencję, szkodząc w ten sposób gospodarce.
Ryzyko regulacyjne na pewno się zwielokrotni, jeśli wybory prezydenckie w USA (już we wtorek) wygra Donald Trump. Uważa on bowiem, że Big Techy nie dość iż rosną ponadnormatywnie w siłę, to jeszcze mają negatywny wpływ na życie publiczne i polityczne. W filmiku reklamowym wykorzystywanym w obecnie trwającej kampanii wskazał on, że np. Facebook specjalnie ukrywa informacje (nie pozwala im się rozchodzić) niekorzystne dla kandydata Partii Demokratycznej Joe Bidena. I zasugerował wyraźnie, że „trzeba coś z tym zrobić”.
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) October 28, 2020