GUS podaje oficjalny wskaźnik CPI za maj. Inflacja w trendzie spadkowym, jednak do celu NBP wciąż pozostaje daleko
Inflacja w Polsce, według oficjalnych danych Głównego Urzędu Statystycznego, wyniosła w maju 13,0%. Na razie spadek jest dynamiczny, jednak droga do celu inflacyjnego może być długa.
Już szacunkowe dane wskazywały, że w maju inflacja konsumencka po raz kolejny wyhamowała, tym razem do poziomu 13,0% w stosunku do 14,7% jeszcze w kwietniu. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług utrzymały się na tym samym poziomie. W ślad za wskaźnikiem CPI idzie również inflacja bazowa, która po wyłączeniu cen energii i żywności powoli spada. Na ten „sukces” zwracał uwagę Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego podczas czerwcowej konferencji.
„Mówiliśmy, że według naszej wiedzy i projekcji inflacja bazowa idzie w ślad za inflacją CPI, inflacją cen konsumpcji i zacznie spadać, i spada. W nadchodzących miesiącach i kwartałach szybki proces spadku inflacji, w tym bazowej będzie kontynuowany” – komentował Adam Glapiński.
Źródło: GUS
W obliczu spadającej inflacji, nie milkną dyskusje na temat potencjalnych obniżek stóp procentowych jeszcze w tym roku. Nie wszyscy członkowie Rady Polityki Pieniężnej zgadzają się, że rozmowy w tej kwestii powinny zostać podjęte jeszcze w tym roku. Kluczowy będzie dalszy spadek inflacji i jej tempo, które zdaniem ekonomistów mBanku może zdecydowanie zwolnić.
„Pierwsza faza spadku inflacji jest gwałtowna, wiedziona bazą statystyczną, spadkami cen energii, paliw oraz stabilizacją cen żywności. Dajmy się jeszcze dezinflacji wyszaleć przez kilka miesięcy, bo pod koniec roku nisko wiszące owoce zostaną zerwane, a ruch w kierunku celu zwolni z tempa gepardziego do ślimaczego” – napisali ekonomiści mBanku.
Zobacz także: „W Polsce realizuje się scenariusz tzw. miękkiego lądowania” – powiedział prezes Adam Glapiński podczas konferencji NBP
Inflacja będzie powoli spadać do celu 2,5%
Może i w krótkim horyzoncie, inflacja CPI spada, jednak dojście do celu inflacyjnego na poziomie 2,5% może okazać się zbyt wolne. Tak twierdzą niektórzy członkowie RPP, którzy jeszcze na majowym posiedzeniu podkreślali, że obecny poziom stóp procentowych może być za niski.
„Niektórzy członkowie Rady wyrażali opinię, że wobec utrzymującej się wysokiej dynamiki cen oraz podwyższonych oczekiwań inflacyjnych dotychczasowa skala podwyżek stóp procentowych NBP jest niewystarczająca do zapewnienia powrotu inflacji do celu w średnim okresie oraz obniżenia oczekiwań inflacyjnych do poziomów spójnych ze średniookresowym celem inflacyjnym. W opinii tych członków Rady oczekiwany w świetle prognoz proces dezinflacji, a zwłaszcza obniżanie się inflacji bazowej, będzie przebiegać zbyt wolno” – napisano w opisie dyskusji z posiedzenia RPP w maju.
Zdaniem Joanny Tyrowicz, członkini RPP, preferowany poziom stóp procentowych to nawet 7,75-8,0%. Obecnie główna stopa wynosi 6,75% już od ubiegłego roku. Ponadto, w jej opinii wszelkie dyskusje na temat obniżki stóp procentowych są przedwczesne i obniżają skuteczność transmisji polityki pieniężnej.
Retoryka Adama Glapińskiego podczas konferencji prasowej wskazywała, że dalszy spadek inflacji jest pewnikiem. „(…) Jeśli będzie pewne, że w następnych kwartałach inflacja także będzie zdecydowanie spadać, to pojawia się możliwość obniżki. Rada działa racjonalnie, ale wtedy, kiedy inflacja jest niższa, na pewno poniżej 10%, i jest pewne, że przez kolejne kwartały będzie spadać, to wtedy obniżka jak najbardziej jest możliwa” – stwierdził prezes NBP.
W tym tygodniu rząd przyjął założenia do projektu budżetu na 2024 rok. Zgodnie z nim, inflacja średnioroczna wyniesie 6,6% w przyszłym roku, a jeszcze w tym będzie na poziomie 12%.