"Nieprzyzwoite zyski" Norwegii. KE chce zrównoważonych cen gazu
Zakręcenie kurka przez Gazprom zmusiło Europę do poszukiwań nowych dostawców błękitnego paliwa. Niewątpliwie strategicznym partnerem w tym kryzysie została Norwegia, której zyski zaczęły budzić kontrowersje.
W 2021 roku rosyjski gaz stanowił 40% importu Unii Europejskiej. Dziś, kiedy jest to jedynie 10%, Stary Kontynent stanął przed koniecznością znalezienia nowych dostawców. Strategicznym partnerem okazała się Norwegia, która jest największym eksporterem błękitnego paliwa do UE.
Czerpanie zysków z wojny?
W dobie rekordowych cen paliw kontrowersje zaczęły wzbudzać zyski, jakie odnotowuje skandynawski dostawca. Przed wybuchem wojny Norwegia zarabiała na sprzedaży gazu, ropy i energii elektrycznej 50 mld dolarów rocznie, co w przeliczeniu na jednego mieszkańca dawało 10 tysięcy dolarów. Przy aktualnym eksporcie i stawkach jest to już 200 mld dolarów. Taki obraz sytuacji sprawił, że Norwegii zarzucono czerpanie zysków z toczącej się na Ukrainie wojny.
,,Dostarczanie energii do Europy od dawna przynosiło Norwegii zyski - jest czwartym co do wielkości eksporterem gazu ziemnego na świecie. Stały się one wręcz nieprzyzwoite, odkąd Rosja, dotąd rywal w dostarczaniu nośników energii do Europy, zamieniła rurociągi na broń. W miarę jak wojna i wynikający z niej kryzys energetyczny przeciągają się, sumy płynące na północ okazują się żenujące. Kraj, któremu zależy na kreowaniu w świecie własnego wizerunku jako siły dobra, musi odpierać zarzuty o czerpanie zysków z wojny'' - skomentowało pismo „Economist”.
Takie przychody Norwegia tłumaczy regulacjami rynku i potrzebami finansowania ekologicznej transformacji. Obecnie kraj sam zmaga się z problemami w energetyce, której istotnym segmentem są elektrownie wodne. Tegoroczna susza wywołała wzrost cen, za co część Norwegów zaczęła obwiniać eksport paliw do Europy.
Uczelnie w Polsce zaczynają odwoływać zajęcia przez niebotyczne ceny energii
Negocjacje na linii Bruksela-Oslo
W poprzednim tygodniu, przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, poinformowała o trwających rozmowach z Norwegią. Zgodnie ze słowami rzecznika KE negocjacje mają zapewnić Unii Europejskiej zrównoważone ceny gazu. W tym celu została powołana już grupa zadaniowa.
Do działań Brukseli odniósł się ,,Economist”. Brytyjski tygodnik zwrócił uwagę, że jako pierwszy w tej sprawie zabrał głos Mateusz Morawiecki. W maju, podczas Ogólnokrajowego Kongresu Dialogu Młodzieżowego premier stwierdził, że Norwegia niechcący żeruje na wojnie w Ukrainie, a uczciwym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby podzielenie się zyskami.
– My się wszyscy oburzamy na Rosję, i słusznie. Bandycki napad, bandyci, zbrodniarze i tak dalej, ale szanowni państwo, młodzi ludzie, coś jest nie tak. Piszcie do waszych młodych przyjaciół w Norwegii. Oni powinni się podzielić tym nadmiarowym, gigantycznym zyskiem- apelował Morawiecki.
Inne kraje UE również wyraziły swój sprzeciw wobec cen nałożonych przez Norwegię, jednak miało to dużo dyskretniejszy wydźwięk. Padły propozycje obniżenia cen gazu przynajmniej na okres wojny.
Premier Norwegii, Jonas Gahr Støre podjął działania, które miałby załagodzić sytuację na rynku cen.
- Nie zamykamy żadnych drzwi dla jakiegokolwiek dialogu czy kontaktu. Nie jest w interesie Norwegii, abyśmy mieli nadzwyczajne podwyżki cen gazu. Jesteśmy gotowi wysłuchać firm i zobaczyć, jaką rolę możemy odegrać - powiedział Støre.
Premier spotkał się z przedstawicielami największych norweskich producentów ropy i gazu, aby omówić długoterminowe kontrakty na dostawy surowców do UE. Firmy opowiedziały się za podpisaniem umów, jednak warunkiem musi być poznanie nabywców, ze względu na wcześniejsze kłopoty europejskich dostawców energii.
Co z tego wynika?
Norwegia maksymalnie zwiększyła swoje wydobycie gazu, aby utrzymać jego przepływ. Część tamtejszych polityków jest przeciwna wprowadzaniem obniżek cen, mimo to sam premier rozpoczął już działania mające wspomóc Europę w kryzysie. Problem może pojawić się jednak ze strony koncernów. Zdaniem norweskiego giganta gazowego – Equinor, dla prywatnych firm ryzyko podpisania kontraktów długoterminowych będzie zbyt duże.
Obecnie aktywną kontraktację na szelfie norweskim prowadzi m.in. Polska i Niemcy. Z tamtejszymi złożami jest połączony strategiczny gazociąg Baltic Pipe.