Przejdź do treści
Kategoria::
Kategoria

Rosyjska gra w ciuciubabkę. Niemiecka polityka ustępstw nie gwarantuje dostaw gazu od Gazpromu

Niemcy znajdują się pod coraz większą presją niedoborów gazu w nadchodzącym sezonie grzewczym. Sytuacja jest tak poważna, że rząd w Berlinie podejmuje próby łagodzenia reżimu sankcyjnego wobec Rosji. Jednak Gazprom dał właśnie do zrozumienia niemieckim klientom, że może nie dostarczyć zakontraktowanego przez nich paliwa z powodu „siły wyższej”.

Gazprom atakując Europę tworzy pozory legalizmu

Gazprom powołał się na klauzulę force majeure w listach wysyłanych do swoich klientów. Wśród nich znalazła się m.in. firma Uniper, a o sprawie informuje Reuters.

Agencja zwraca uwagę na to, że stanowisko rosyjskiego koncernu trafia do największych odbiorców gazu w momencie, gdy Nord Stream 1 ma przerwę remontową. Reuters sugeruje, że gazociąg może nie wrócić do działania, ponieważ rząd Federacji Rosyjskiej jest zainteresowany utrudnieniem zapełnienia europejskich magazynów gazu przed sezonem zimowym. Zwiększyłoby to możliwości szantażowania czołowych stolic europejskich przez Kreml w związku z toczącą się wojną na Ukrainie.

Force measure to rutynowa klauzula „siły wyższej”, która stanowi element kontraktów. Zwalnia ona dostawcę usługi z odpowiedzialności prawnej za zaprzestanie świadczenia w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego, klęski żywiołowej etc.

Obecna sytuacja w Europie w żadnym stopniu nie uzasadnia wykorzystania klauzuli force majeure. Prawdopodobnie Gazprom próbuje za jej pomocą nadać pozory legalizmu swoim bezprawnym działaniom.

Spółka już od jesieni ubiegłego roku rozpoczęła działania destabilizujące dostawy gazu ziemnego do Unii Europejskiej, przy czym pozostawała wtedy największym dostawcą tego paliwa do wspomnianej organizacji (wynosiły one około 150 mld m3 surowca rocznie).

Rosyjski koncern od wielu miesięcy ograniczał sprzedaż gazu na giełdy, realizował minima kontraktowe, a wiosną br. przeszedł do fazy aktywnego łamania obowiązujących kontraktów odcinając od gazu Polskę, Bułgarię, Finlandię.

Gazprom chce by Europie zabrakło gazu. Po ograniczeniu przepływu w Nord Stream wyłącza Turkish Stream

Rosyjska gra w ciuciubabkę i zdezorientowani Niemcy

Odcięcie niektórych państw UE od gazu przez Gazprom miało jeden cel – przestraszyć Niemcy, najważniejszego partnera gospodarczego Rosji na Starym Kontynencie. To udało się tylko częściowo i tłumaczy umiarkowane wsparcie jakiego rząd w Berlinie udziela walczącej Ukrainie.

Rosjanie kontynuują swoje działania by wymusić koncesje polityczne na rządzie Olafa Scholza. Stąd ograniczenie przesyłu gazu magistralą Nord Stream 1 do 40 proc. jej mocy w czerwcu br., a później sugestie, że z powodu awarii turbiny wznowienie tłoczenia tym gazociągiem może być niemożliwe.

Niemcy zareagowali na ten szantaż w sposób naiwny wzywając mimo obowiązującym sankcjom Kanadę do przekazania Gazpromowi naprawionej turbiny na potrzeby Nord Stream 1. Parafrazując słowa Churchilla: „Mieli do wyboru wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli i tak”.

Reakcją Rosji na dostarczenie turbiny i złamanie reżimu sankcyjnego przez Niemcy były najpierw doniesienia o „problemach celnych” z przyjęciem urządzenia na terytorium Rosji, a następnie wysłanie listów do największych odbiorców, które informowały o powołaniu się na klauzulę force majeure przez Gazprom. Jest to odczytywane jednoznacznie jako zapowiedź wstrzymania dostaw gazu przez Nord Stream 1.

Co z tego wynika?

Jest wysoce prawdopodobne, że w związku z polityką rosyjską, której elementem są działania Gazpromu, w Niemczech wystąpią niedobory gazu ziemnego w nadchodzącym sezonie grzewczym. To duży problem dla Polski, do której rosyjski gaz nie płynie od kwietnia.

Krajowy system gazowy bilansował się dotąd dzięki importowi z Niemiec, a w obecnych realiach może to być niemożliwe. Trudności władz w Berlinie spowodują także, że będą one podejmować próby zakontraktowania surowca z wszystkich dostępnych kierunków geograficznych – głównie z Norwegii. Z pewnością wpłynie to negatywnie na działania związane z dokontraktowaniem Baltic Pipe.

Baltic Pipe będzie jesienią zakontraktowany tylko w połowie. Zabraknie gazu?

 

udostępnij: