Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Miał być hit na miarę Wiedźmina i debiut na giełdzie, a na razie jest komornik, zaległe wynagrodzenia i załamania nerwowe. Relacja z Mighty Koi, twórców gry Thorgal

Udostępnij

Spółka, na czele której stoi prezes i znaczący akcjonariusz Marcin Grzegórski, od miesięcy ma zalegać pracownikom z wypłatą pensji. Co więcej, on sam też może borykać się z problemami finansowymi, o czym świadczy zajęcie jego akcji Mighty Koi przez komornika.

Przypomnijmy, że wspomniana firma pracuje nad dwiema grami. Pierwsza produkcja powstaje w oparciu o IP słynnych komiksów autorstwa Grzegorza Rosińskiego „Thorgal”. Druga zaś o tytule „Nocny Wędrowiec”, czerpie z serii powieści „Pan Lodowego Ogrodu” Jarosława Grzędowicza. Budżet każdej z nich szacowano na 15-20 mln dolarów. Jak się okazuje, tworzenie wspomnianych tytułów napotyka poważne problemy.

Mighty Koi podejmie się stworzenia gry w oparciu o IP Thorgala - rozmowa z Marcinem Grzegórskim, CSO studia

Brak wynagrodzeń

Niemal w rocznicę premiery dwóch trailerów wspomnianych gier, Michał Korniewicz opublikował na LinkedIn wiadomość, zgodnie z którą twórca od końca 2024 r. nie otrzymał wynagrodzenia za zrealizowane świadczenia na rzecz jednego z projektów Mighty Koi. Dodał również, że wielokrotnie próbował kontaktować się z prezesem studia, jednak nie przyniosło to efektów. Zdaniem prezesa Grzegórskiego, Mighty Koi ma problemy z płynnością, co związane jest m.in. z brakiem wypłat środków z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). Jednocześnie zapewnia, że ostatecznie zaległe pensje trafią do pracowników.
 


„Spółka od końca roku boryka się z problemami zachowania płynności finansowej, co niestety powoduje opóźnienia w płatnościach dla pracowników. W dużej mierze ma to związek z brakiem refundacji z NCBR za zrealizowany już projekt w ramach niesławnego programu Innowacje Cyfrowe, którego jesteśmy beneficjentem oraz zaległymi wpłatami od części kontrahentów czy inwestorów. Na zwrot z NCBR czekamy już ponad rok, a są to bardzo duże środki. Spółka aktualnie prowadzi rozliczenia z osobami, z którymi przestaliśmy współpracować w styczniu. Zapewniam, że wszystkie należne zaległości zostaną wypłacone” komentuje dla Strefy Inwestorów Grzegórski. Za zrealizowanie projektu opracowania narzędzia ,,Chowaniec” do tworzenia i zarządzania sztuczną inteligencją zwierzęcych towarzyszy w grach komputerowych o wartości 6 mln zł, studio miało otrzymać 4,5 mln zł.

Jak wynika z informacji przekazanych nam przez kilku byłych pracowników firmy, bez pensji jest spora część zespołu, a problemy z wynagrodzeniami były praktycznie od początku 2024 r.

„Według mojej wiedzy, pensje nie są wypłacane od listopada i dotyczy to sporej liczby osób. Wcześniej rzeczywiście zdarzały się opóźnienia, ale ostatecznie pieniądze się pojawiały. Bawią mnie wiadomości prezesa Grzegórskiego, który dziś komentuje, że wypłaty pojawią się w najbliższych tygodniach. Tego typu informacje otrzymujemy od miesięcy” mówi nam jeden z byłych pracowników studia.

„Pierwszy raz wypłaty nie otrzymałem na początku 2024 r. Już wtedy zarząd zasłaniał się wymówkami, m.in. brakiem środków od inwestorów czy problemami z bankiem. W połowie roku do spółki przyszło wiele nowych osób, które szybko zorientowały się, że z wynagrodzeniami może być różnie” mówi nam inna osoba w przeszłości związana z Mighty Koi.

Sceptyczność kontrahentów jest uzasadniona. W przeszłości podjęto próbę polubownej spłaty długów, jednak zakończyła się fiaskiem.

„Zanim sprawa trafiła do mediów, jako pracownicy spróbowaliśmy sami dochodzić swoich roszczeń, zawarta została nawet ugoda. Ostatecznie jednak jej termin już się przedawnił, a środków nadal nie ma. Spodziewamy się, że w takim układzie pojawią się zarzuty zarządu co do jakości gier i w ten sposób będą chcieli zrzucić z siebie odpowiedzialność. Wszystko mamy jednak udokumentowane, jakość gry była zgodna z założeniami, w trakcie produkcji nie było zastrzeżeń, a prace nad projektem postępowały nawet pomimo braku wypłat” zaznacza były pracownik.

„Rzeczywiście, część zespołu dostała ugody dotyczące wypłaty wynagrodzeń w ratach. Spółce udało się wypłacić mi część z zaległych pensji, jednak pozostałe raty nie zostały spłacone, a termin minął. Co ciekawe, część środków wręczono mi w gotówce” uzupełnia kolejny kontrahent.

Fundusz Smart Money FIZ będzie dalej działał. Paweł Sugalski komentuje ostatnie zmiany w portfelu

Pracownicy omamieni

Osoby wcześniej związane z Mighty Koi wskazują, że zarząd kreślił wizję udanej premiery, giełdowego debiutu oraz wynagrodzenia w akcjach spółki notowanej na giełdzie. Jak czytamy w statucie firmy, rzeczywiście zarząd jest umocowany do ubiegania się o wprowadzenie akcji na rynku regulowanym, co może sugerować plany giełdowego debiutu.
 


„W tym wszystkim najgorszy był zarząd. Rysowali przed pracownikami świetlaną perspektywę przyszłych dużych zarobków oraz akcji, które mieli otrzymać po debiucie spółki na giełdzie. Oczywiście żeby do tego etapu dojść, na początku trzeba było pracować dużo za stawkę mniejszą niż rynkowa. Wielu pracowników jednak dawało się na to nabrać” zaznacza nasz rozmówca.

„Szczerze mówiąc najbardziej bolesny jest brak transparentności zarządu. Część osób było świadomych, że rozpoczyna pracę w firmie, która nie ma udokumentowanego sukcesu, dlatego o pozyskanie środków będzie się starać w trakcie tworzenia gry np. poprzez prezentację gry inwestorom. Tymczasem w tym wypadku zarząd ciągle mydlił pracownikom oczy i zwalał winę za brak pensji na wszystkich dookoła. Pojawiały się wymówki, że bank zablokował środki, bądź inwestor zalega z funduszami” mówi inny były pracownik.

Niestety, część osób przepłaciło tę sytuację uszczerbkiem na zdrowiu.

„W stosunku do pracowników zarząd zachowywał się fatalnie. Sam przepłaciłem pracę w tym miejscu załamaniem nerwowym. Wiem też, że kilka osób spotkał mobbing” wyjaśnia anonimowy kontrahent.

Jak słyszymy, w przeszłości w ramach spółki Mighty Koi działało wiele zespołów, które próbowały stworzyć grę w oparciu o IP Thorgala oraz Pana Lodowego Ogrodu. Niestety, one również miały zarzucić pracę z powodu problemów z wynagrodzeniami. "Nad samym Thorgalem i Nocnym Wędrowcem wcześniej pracowało już kilka zespołów i kończyło się podobnie. W tym m.in. ekipa byłych pracowników CD Projektu, którzy z powodu niedotrzymanych terminów wypłat porzucili te gry i założyli własne studio. Jakiś czas temu pozyskało ono świetnego inwestora" zaznacza pracownik. Na myśl przychodzą od razu dwa podmioty: Rebel Wolves realizujące aktualnie grę The Blood of Dawnwalker oraz Blank Games Studio. W pierwszą z wymienionych firm zainwestował chiński NetEase, a drugą - koreański Neowiz.

Studio People Can Fly współtworzy grę Gears of War: E-Day dla Microsoftu. Cena akcji w górę

Prezes z komornikiem

Aktualnie największym akcjonariuszem Mighty Koi jest prezes Grzegórski, posiadający ponad 4,6 mln akcji, w znacznej większości uprzywilejowanych, stanowiących 42% udział w kapitale i dających mu prawo do 9,2 mln głosów na walnym zgromadzeniu.

Pod koniec lutego sąd wydał zgodę na zajęcie wszystkich akcji należących do Grzegórskiego przez komornika. Zgodnie z zawiadomieniem, wierzyciel domaga się od prezesa Mighty Koi ponad 1,3 mln zł. Prezes podtrzymuje, że jego prywatne problemy nie wpływają na funkcjonowanie spółki.

„Sytuacja w żadnym stopniu nie rzutuje na działalność studia, a jedynie na moją sytuację prywatną. Roszczenie, z którego tytułu dokonano zajęcia, jest daleko niższe od wartości moich akcji i co więcej, jest obarczone wadami prawnymi, które aktualnie wyjaśniamy. W tej sprawie zwróciłem się do sądu z prośbą o usunięcie zajęcia moich akcji” dodaje Grzegórski.

Specjaliści wskazują, że takie postępowanie jest kosztowne i wymaga wysiłku związanego np. z przeprowadzeniem wyceny przedsiębiorstwa. Na tym etapie intencji takiego działania może być wiele.

Tapeta z gry Nocny Wędrowiec


„Ze względu na poniesione koszty, takie działanie może być „ostatnią deską ratunku”, może też być jedynym możliwym sposobem egzekwowania. Można też spotkać się z przypadkami, gdy wierzyciel w ten sposób próbuje wymusić na dłużniku pierwszeństwo zaspokojenia. Ostatecznie nie znając konkretnej sytuacji nie można jednoznacznie stwierdzić, o którym przypadku tutaj mówimy” zaznacza Marta Owczarczyk, dyrektorka działu prawa restrukturyzacyjnego i upadłościowego w kancelarii Sadkowski i Wspólnicy.

„Zajęcie przez komornika akcji jednego z głównych akcjonariuszy studia Mighty Koi oznacza, że jakiś wierzyciel tego konkretnego akcjonariusza ma przeciwko niemu tytuł wykonawczy (np. wyrok z klauzulą wykonalności) albo uzyskał zabezpieczenie, a ten akcjonariusz posiada wobec niego dług. Możemy mieć do czynienia także z sytuacją, gdy ten konkretny akcjonariusz zabezpieczył swoimi akcjami jakąś wierzytelność spółki, a z uwagi na fakt, że spółka nie uregulowała swojej wierzytelności, wierzyciel skierował egzekucję do majątku akcjonariusza w postaci akcji” komentuje dla Strefy Inwestorów starsza prawniczka Marta Romańska z kancelarii Filipiak Babicz Legal.

W tym momencie ponad 37% walorów, również w większości uprzywilejowanych, dających ponad 8 mln głosów na WZ Mighty Koi kontroluje Karolina Majdzińska, która w listopadzie ustąpiła jako prezeska i w tym momencie jest członkinią zarządu Mighty Koi. W przeszłości, wspólnie z Grzegórskim, była także akcjonariuszką studia Game Crafters, którego inwestorem przez chwilę był PlayWay. Jeszcze w marcu 2024 r. posiadała ona 83% walorów Mighty Koi. Tylko ponad 4,5% akcji nieuprzywilejowanych przypada Piotrowi Rosińskiemu, czyli synowi Grzegorza Rosińskiego, autora komiksów o Thorgalu. Co ciekawe, niemal 2% walorów kontroluje firma zajmująca się produkcją folii i opakowań Marpol.

Akcje CD Projekt na fali wzrostowej. Pytamy analityków co zmieniło sentyment do spółki

Emisja rodzi nadzieje

Gdy niemal rok temu rozmawialiśmy z prezesem Grzegórskim podkreślał on, że spółka nadal poszukuje inwestorów oraz wydawców skłonnych do finansowego wsparcia obu produkcji, a póki co projekty finansowane są ze środków prywatnych inwestorów.

„Obecnie finansujemy się ze środków prywatnych akcjonariuszy i inwestorów. Dodatkowo mimo informacji, że otrzymamy refundację poniesionych kosztów, cały czas czekamy na zwrot środków ze realizowanego w 2023 r. projektu z NCBR (Innowacje Cyfrowe). Niestety, w związku z licznymi kontrolami w tej instytucji, płatności opóźniają się już o ponad rok. Jest to oczywiście ogromne obciążenie dla naszego budżetu. Cały czas jesteśmy w kontakcie z NCBR i wierzymy, że uda nam się finalnie odzyskać środki finansowe. NCBR również dokłada wszelkich starań, aby sprawę rozwiązać jak najszybciej, niestety decyzja wymaga zaangażowania również ministerstw, co komplikuje cały proces. Z naszej strony wywiązaliśmy się ze wszystkich zobowiązań wynikających z umowy o dofinansowanie” wyjaśnia prezes Mighty Koi.

Trzeba przyznać, że w ostatnim czasie pewne środki udało się pozyskać. Na początku stycznia sąd zarejestrował w KRS podwyższenie kapitału zakładowego spółki z 100 tys. zł do ponad 110 tys. zł. Podwyższenia dokonano poprzez emisję prywatną ponad 1 mln akcji serii B po cenie emisyjnej 8,5 zł za papier. Oznacza to, że inwestorzy wyłożyli łącznie ponad 8,8 mln zł. Spośród największych inwestorów kwotę 2,3 mln zł wpłacił Bartosz Znojkiewicz, kolejne 2 mln zł Paulik Fundacja Rodzinna, a 1,5 mln zł - Spiritus Movens Fundacja Rodzinna. Prezes Grzegórski nabył walory za 100 tys. zł, a Karolina Majdzińska za 850 tys. zł. Niespełna 850 tys. zł zainwestował także Tomasz Jędruszak, chief business officer Mighty Koi.

Wspomniana emisja rodzi nadzieje na to, że pracownicy mogą otrzymać zaległe wypłaty. Przyglądając się jednak ostatniemu raportowi za 2023 r. (nowszego nie ma), spółka ma do spłaty pewne zobowiązania. W 2023 r. Mighty Koi wypracowało ponad 7 mln zł przychodów, osiągając jednocześnie 0,4 mln zł straty netto. W tym czasie na wynagrodzenia przeznaczono 4,9 mln zł, a przypomnieć trzeba, że spółka na początku 2024 r. zapowiadała zwiększenie zespołu z 100 do 200 osób i aktywnie rekrutowała. Uwagę zwraca zadłużenie w postaci kredytów, które wzrosło z niemal 0,8 mln zł w 2022 r. do ponad 6,6 mln zł. w 2023 r.

Wspomniane problemy mogą odbijać się na tworzonych grach. Ciągle trwają rozmowy z wydawcami, których szczegóły pozostają tajemnicą. Zarząd nie jest też zadowolony z jakości Nocnego Wędrowca, tym samym potwierdzając obawy pracowników o to, że w ten sposób może chcieć zrzucić z siebie odpowiedzialność. Według ich relacji, podczas spotkania prezesa z głównymi osobami zarządzającymi jednym z projektów, ten miał grozić im pociągnięciem do odpowiedzialności za aktualny stan gry.

Owiane tajemnicą pozostają także projekty realizowane we współpracy z partnerami jak Nvidia czy MasterCard. Grzegórski zapowiada, że pierwsze informacje na ich temat pojawią się w maju. Co ciekawe, w odpowiedzi na nasze pytania prezes podtrzymuje, że w tym roku gracze zobaczą pierwszy gameplay Thorgala. Tymczasem jeszcze w grudniu 2024 r. podczas NWZ, wspólnie z Karoliną Majdzińską sprzeciwił się wnioskowi formalnemu złożonemu przez Piotra Rosińskiego (syn autora komiksów o Thorgalu – red.), którego celem było udzielenie informacji na temat terminu publikacji gry.

„Niestety 2024 r. był dla na bardzo trudny jak i dla całej branży gamedev, dlatego w głównej mierze skupiliśmy się na utrzymaniu posiadanego już zespołu, a nie skalowaniu produkcji. Niemniej, prace nad Thorgalem cały czas postępują i jestem przekonany, że w tym roku pokażemy pierwszy gameplay. W grudniu nasi deweloperzy dostarczyli także pierwszy gameplay Nocnego Wędrowcy, który niestety nie spełnił wszystkich naszych oczekiwań. W chwili obecnej pracujemy nad zmianami i ulepszeniem projektu. Dokonujemy też zmian personalnych” podsumowuje prezes Mighty Koi.

Afera dotycząca NCBR może zaszkodzić będącemu już w trudnym położeniu rynkowi NewConnect

Udostępnij