Przejdź do treści

udostępnij:

Dlaczego warto inwestować w spółki, które prowadzą dobre relacje inwestorskie

Udostępnij

Wyobraź sobie, że jesteś inwestorem, a na giełdzie notowane są tylko dwie spółki. Obydwie mają takie same zyski, przychody i liczbę akcji. Pierwsza ze spółek jest jednak otwarta na inwestorów, chętnie udziela informacji o tym czym się zajmuje. Organizuje chociażby konferencje, na których Prezes osobiście opowiada o tym jak generują zyski oraz jakie mają plany na przyszłość.

Druga spółka to całkowite przeciwieństwo pierwszej. Zarząd unika inwestorów jak ognia, a komunikację ogranicza do minimum. Najchętniej w ogóle by się nie spotykał z nikim i tak też robi. Na Walnych Zgromadzeniach Akcjonariuszy zarząd wysyła jedynie przedstawicieli i pełnomocników i o niczym nie informuje oraz na żadne pytania nie odpowiada. Wszystko uzasadnia tajemnicą handlową i tym, że jak będzie informował inwestorów, co robi i jak generuje zyski, to konkurencja skopiuje ich genialne pomysły i to w konsekwencji ograniczy zyski.

W którą spółkę wolałbyś zainwestować, w pierwszą czy drugą?! Myślę, że odpowiedź jest oczywista. Większość inwestorów wolałaby zainwestować w pierwszą spółkę. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że jedna utrzymuje dobre relacje inwestorskie, a druga nie.

Jak narodziły się relacje inwestorskie

Pierwszy w historii zespół do spraw relacji inwestorskich powołała spółka General Electric w 1953 roku. Ciekawostką jest to, że sama spółka kiedy to zrobiła była firmą publiczną już od ponad pół wieku, bo zadebiutowała na giełdzie w 1892.

Prawdziwy rozkwit relacji inwestorskich w USA przypadł jednak dopiero na latach 70-te XX wieku. Było to efekt agresywnej polityki fuzji i przejęć, jaka miała miejsce w tamtym okresie. Spółki na giełdzie były wtedy mocno niedowartościowane, co zachęcało do wrogich przejęć przez inne, większe podmioty. To zmusiło niejako kierownictwa przedsiębiorstw to działań. Wobec realnych zagrożeń wrogiego przejęcia zarządy spółek zrozumiały, że stałe komunikowanie akcjonariuszom o planach i sytuacji spółki jest najlepszą linią obrony. Dzięki takim działaniom spółka jest odpowiednio wyceniana przez co atrakcyjność jej przejęcia jest dużo mniejsza. W ten właśnie sposób narodziły się relacje inwestorskie, jakie dzisiaj znamy.

W jaki sposób dobre relacje inwestorskie przyczyniają się do poprawy wyceny

To jest najważniejsze i najciekawsze pytanie i tutaj niestety nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Wyniki badań przeprowadzonych przez Boston Consulting Group mówią o tym, że w 40% za decyzje inwestycyjne odpowiadają czynniki niematerialne jak np. reputacja firmy. Inne badania dowodzą, że nawet 40% wyceny spółek zależy od ich wartości niematerialnych i prawnych. No i właśnie w tym relacje inwestorskie najbardziej pomagają. Uświadamiają inwestorom, że spółka to coś więcej niż tylko biura i zakłady, że istnieje know-how, patenty i relacje biznesowe.

Niewykluczone jednak, że kluczowe znaczenie ma wpływ na poprawę płynności akcji. Intuicyjnie zrozumiałe jest to, że inwestorzy wolą kupować akcje spółki, którą lepiej znają i rozumieją, a to z kolei poprawia płynność jej akcji. Ten czynnik ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza w przypadku małych spółek, które inwestorzy instytucjonalni, z racji wielkości, częściej pomijają. Wyniki badań sugerują, że większa płynność akcji wpływa na spadek oczekiwanej stopy zwrotu z akcji. Im płynniejsze aktywa, tym mniejsza stopa zwrotu i relatywna ich cena jest wyższa. Jak wynika z analiz przeprowadzonych na podstawie danych z giełdy Szwajcarskiej i NASDAQ, mało płynne akcje są notowane z około 30% dyskontem względem płynnych i to niejako pokazuje dlaczego konsekwentnie prowadzone relacje inwestorskie poprawiają wyceny giełdowe.

Dwa czynniki które będą sprzyjać rozwojowi relacji inwestorskich w Polsce

Ostatnio Ministerstwo Skarbu Państwa wspólnie ze Stowarzyszeniem Inwestorów Indywidualnych oraz Stowarzyszeniem Emitentów Giełdowych zorganizowało konferencję na temat prowadzenia relacji inwestorskich. Głównym gościem konferencji był szef relacji inwestorskich portugalskiego banku BPC Rui Coimbra (BPC jest właścicielem m.in. polskiego Banku Millenium). W trakcie swojego wykładu prelegent pokazał, że około połowa akcjonariatu tej spółki to szeroko rozumiani inwestorzy indywidualni. Większość z nich znana jest im z imienia i nazwiska, ponieważ posiadają na bieżąco aktualizowaną bazę danych na temat swojego akcjonariatu, ze specjalnym klubem inwestora włącznie i mają dla swoich akcjonariuszy preferencyjne produkty w swojej ofercie.

Portugalski Bank BCP, właściciel polskiego Millenium Banku, prowadzi klub inwestora indywidualnego
Portugalski Bank BCP, właściciel polskiego Millenium Banku, prowadzi klub
akcjonariusza, oferujący konkretne korzyści dla zarejestrowanych posiadaczy akcji spółki.

Ponadto prowadzą indywidualną komunikację i bezpośrednio wysyłają materiały informacyjne swoim akcjonariuszom. Dzięki temu inwestorzy ufają spółce i pomimo niespotykanego kryzysu finansowego w Portugalii pozostają jej akcjonariuszami. Konferencja pokazała jaka, niestety wciąż duża przepaść istnieje pomiędzy poziomem relacji inwestorskich prowadzonych przez spółki w Polsce, a tymi na zachodzie (poza nielicznymi przypadkami). To się jednak będzie zmieniać z dwóch powodów.

Powód 1: Niskie wyceny spółek na GPW

Pierwszym i najważniejszym powodem tego, że polskie spółki zaczną szukać lepszych relacji z inwestorami jest fakt, że wyceny akcji na GPW są bardzo niskie. Zwłaszcza w przypadku spółek o dużym free float może to rodzić coraz większą chęć do wrogich przejęć. Sprzyja temu też niski poziom stóp procentowych, który zwiększa atrakcyjność takich transakcji. Podobnie jak to miało miejsce w latach 70 – tych w USA, tak i teraz u nas może to sprawiać, że zarządy spółek coraz mocniej będą stawiać na relacje inwestorskie, aby podnosić wyceny swoich spółek i w ten sposób zniechęcać do wrogich przejęć.

Powód 2: Nowe regulacje MAR II

Drugim powodem wzrostu znaczenia relacji inwestorskich będą nowe regulacje, jakie zostaną wprowadzone w całej Unii Europejskiej. Znacząco zwiększają one kary za niedopełnienie obowiązków informacyjnych przez spółki. W skrajnych przypadkach KNF będzie mógł obciążyć spółkę karą wynoszącą nawet 5% jej rocznych przychodów. W przypadku nisko marżowych firm może to doprowadzić przedsiębiorstwo do poważnych kłopotów. Kiedy regulacje zostaną wprowadzone, to najprawdopodobniej KNF zdecyduje się przynajmniej raz, odstraszająco, zastosować największą karę. Kiedy to już nastąpi, waga działów relacji inwestorskich w spółkach znacząco wzrośnie.

Podsumowując, zaczyna się nowa era na polskiej giełdzie. To spółki będą musiały walczyć o inwestorów, a nie na odwrót, jak to miało miejsce wcześniej. Będzie się liczyć wiarygodność, reputacja i umiejętność zaprezentowania tego, że spółka publiczna to coś więcej niż budynki i zakład przemysłowy. Spółki, którym się to uda, które przekonają do siebie inwestorów, stworzą sytuację win-win, na której skorzystają wszyscy. Inwestorzy będą posiadaczami lepiej wycenianych akcji. Przedsiębiorstwo zaś dzięki wiarygodności będzie mogło taniej pozyskać kapitał i przez to zwiększać zyski z korzyścią dla swoich akcjonariuszy. Spółki, które tego nie zrozumieją niestety albo zostaną przejęte, albo handel na nich praktycznie zaniknie. Jest jeszcze trzecia opcja: staną się poletkiem spekulacji i manipulacji, przez co całkowicie zostaną przekreślone przez poważnych inwestorów. Kluczowe jest to, że coraz ważniejszy będzie inwestor.

Udostępnij