Banki coraz poważniej rozważają opłaty za lokaty bankowe, bo przez COVID rekordowo dużo oszczędzamy
Polacy w trakcie pandemii zaoszczędzili dużo pieniędzy. Równocześnie główna stopa procentowa w Polsce spadła do 0,1%. Depozyty zaczynają bankom przeszkadzać, bo muszą płacić podatek od aktywów.
Ujemne stopy procentowe - a co za tym idzie opłaty od depozytów klientów detalicznych i firmowych - to na Zachodzie już niemal standard. Ta rzeczywistość powoli zaczyna pukać i do naszych drzwi.
Czemu banki chcą wprowadzać opłaty za depozyty?
W Polsce na razie główna stopa procentowa wynosi 0,1% - czyli nie jest ujemna. Ale duża część banków pobiera już opłaty od dużych depozytów firmowych. A ostatnio opinię publiczną zaszokował mBank, zapowiadając pobieranie opłat od dużych lokat klientów detalicznych.
Dlaczego banki chcą pobierać opłaty od depozytów? Przede wszystkim przez spadek głównej stopy procentowej (spadła wiosną 2020 roku z 1,5% do 0,1%) znacząco zmalała rentowność banków na wyniku odsetkowym. Banki po prostu nie zarabiają na depozytach. Ba, muszą płacić podatek bankowy od aktywów (od 2016 roku) w wysokości 0,44% w skali roku. Poza tym cieszą się dużą nadpłynnością (mają duże rezerwy kapitałowe). To wszystko razem powoduje, że nie opłaca im się oferować wysokiego - a nawet dodatniego - oprocentowania lokat.
Wyjaśnił to niedawno na konferencji prasowej mBanku jego prezes Cezary Stypułkowski: „Jak państwo składacie u nas depozyt, a my nie mamy z tym depozytem co zrobić, bo nie ma dostatecznej akcji kredytowej, bo mamy jakiś limit na państwowe papiery wartościowe, to nawet jeżeli w banku centralnym składamy te pieniądze, to musimy od nich zapłacić podatek rzędu 44 pkt. bazowych” – tłumaczył Cezary Stypułkowski.
Warto dodać, że w ostatnich kwartałach banki są popychane do wprowadzenia opłat za depozyty dodatkowym czynnikiem, jakim jest wzrost stopy oszczędności. W trakcie pandemii Polacy – tak jak i inne narody – dużo oszczędzali. A działo się tak dlatego, bo o wiele mniej niż zazwyczaj wydawali na podróże, restauracje i inne przyjemności. Skoro oszczędzaliśmy to potrzebowaliśmy też mniej kredytów. Analitycy Credit Agricole Bank Polska obliczyli, że na rachunkach bankowych Polaków pod koniec 2020 roku było o 90 mld zł oszczędności więcej, niż przed rozpoczęciem pandemii. W lutym br. w bankach Polacy trzymali już około 800 mld zł.
Stopa prywatnych oszczędności w USA
Źródło: FRED
Skalę oszczędności jaką mają obywatele przez epidemię COVID najlepiej widać w danych z USA. W kwietniu 2020 roku w momencie największego lock-downu obywatele USA oszczędzali ponad 33% tego co zarabiali. To najwyższa wartość w historii zbieranych danych. Obecnie raportowane dane są też na najwyższym poziomie w historii i to jest w tej chwili jednym z największych problemów świata finansów i gospodarki.
Zobacz także: Ujemne oprocentowanie depozytów klientów indywidualnych? Jeden z dużych polskich banków rozważa wprowadzenie takiego rozwiązania
Polacy uciekają od lokat, banki będą chciały zachęcić ich do inwestowania
Pieniędzy na rachunkach bankowych przybywa, a na lokatach – ubywa. Ekstremalnie niskie oprocentowanie lokat – w zestawieniu z relatywnie wysoką inflacją - powoduje, że Polacy już od nich uciekają. W okresie luty 2020 – luty 2021 wycofaliśmy z lokat 100 mld zł. Przed wybuchem pandemii było na nich 294 mld zł, a przed miesiącem już „tylko” 194 mld zł.
Co ciekawe, wspomniany mBank myśli nad tym, by zatrzymać pieniądze swoich klientów, ale nie na depozytach. Chce im zaoferować zautomatyzowane usługi inwestycyjne w ramach tzw. asset management (czyli zarządzania aktywami). Prezes Stypułkowski zasugerował, że będzie to rodzaj robo-doradztwa o ograniczonych opcjach tworzenia portfeli. Czyli może wyrosnąć mocny konkurent dla Finax czy usługi Investo dostępnej w ramach ING Banku Śląskiego.
Źródło: HRE Investments
Warto dodać, że UOKiK jest „na nie” jeśli chodzi o opłaty od depozytów klientów detalicznych. Prezes tegoż urzędu Tomasz Chróstny na antenie RMF FM skrytykował ten pomysł i zapowiedział, że będzie starał się blokować takie inicjatywy banków. Podkreślił, że w Polsce główna stopa procentowa wciąż jest dodatnia, a poza tym ujemne oprocentowanie depozytów byłoby szkodliwe dla systemu bankowego.