Zalety i wady certyfikatów Turbo – ciekawy produkt z dźwignią, ale trzeba pamiętać o niuansach
W ostatnich materiałach pokazaliśmy jak wykorzystać certyfikaty Turbo w inwestowaniu. W tym przedstawiamy ich zalety i wady oraz omawiamy kwestie rozliczeń podatkowych, bo tam pojawiają się pewne niuanse.
Certyfikaty Turbo cieszą się coraz większą popularnością wśród inwestorów z GPW. Są to lewarowane produkty strukturyzowane, które posiadają wiele unikalnych cech. Pozwalają na zajmowanie pozycji na akcjach, indeksach, surowcach i parach walutowych. Dziś przyszedł czas na podsumowanie naszego cyklu o tych instrumentach.
Przypomnijmy, że jeśli chodzi o produkty strukturyzowane notowane na GPW, to za większość obrotu odpowiadają właśnie certyfikaty Turbo. W 2021 roku obrót wyniósł on nieco ponad 2 mld zł, rosnąc o 33% w stosunku do 2020 roku i aż o 348% w stosunku do 2019 roku. Obrót tymi certyfikatami w I kwartale br. był tak imponujący, że predykcja według danych na koniec kwietnia na 2022 rok wynosi nieco ponad 3 mld zł obrotu, to by oznaczało wzrost aż o 50% w stosunku do 2021 roku.
Certyfikaty Turbo mają sporo zalet
Certyfikaty Turbo pozwalają na zajmowanie pozycji zarówno na wzrost wyceny aktywa bazowego (Turbo Long), jak i na spadek (Turbo Short). Są one dostępne u każdego brokera, bo są notowane na warszawskim parkiecie. Instrumenty te mają kilka ciekawych zalet.
Po pierwsze, inwestor nie potrzebuje dużego kapitału, by zająć dużą pozycję dzięki certyfikatom Turbo, bo finansuje zakup jedynie części wartości instrumentu bazowego (emitent certyfikatu, udziela mu pożyczki). Poza tym, korzystanie z certyfikatów Turbo nie wymaga posiadania depozytu zabezpieczającego (jak u brokera foreksowego, przy korzystaniu z CFD), a idąc za tym – nigdy inwestora nie dotknie margin call (wezwanie do uzupełnienia stanu konta), nawet jeśli będzie utrzymywał pozycję z narastającą stratą.
Po drugie, certyfikaty Turbo mają wbudowany mechanizm stop-loss, zwany barierą. Pozwala ona na ograniczenie maksymalnego poziomu strat, bo gdy cena instrumentu bazowego osiąga poziom bariery, następuje zdarzenie knock-out - czyli wygaśnięcie certyfikatu. Nie ma już możliwości handlowania nim, pozycja zostaje automatycznie zamknięta. Tutaj ważna uwaga: inwestor otrzymuje wartość rezydualną, a maksymalna strata inwestora jest ograniczona do wysokości zainwestowanych środków, czyli inwestor nie doświadczy margin call.
Trzecią zaletą certyfikatów Turbo jest ich bezterminowość. W teorii, mogą one istnieć w nieskończoność. Zdarzają się jednak przedterminowe likwidacje certyfikatów – emitent ma do tego prawo (gdy żaden klient nie ma danych certyfikatów na koncie, lub gdy ma miejsce tzw. przymusowy wykup z powodu np. zmian w prawie).
Po czwarte, emitentem certyfikatów jest ING Bank N.V. Co prawda zakup certyfikatów jest obłożony ryzykiem kredytowym emitenta, jednakże trudno sobie wyobrazić bankructwo holenderskiego giganta, bardzo dobrze ocenianego przez agencje ratingowe.
Po piąte, certyfikaty to jedyne produkty z lewarem, dostępne na kontach emerytalnych IKE i IKZE. Czyli odważni inwestorzy, a szczególnie ci wykorzystujący rachunek IKE jako spekulacyjny, mają wielkie pole do popisu.
Po szóste, certyfikaty Turbo oferują dość duże możliwości lewarowania pozycji. Dają szeroki wachlarz dostępnej dźwigni – rozpiętość ma zakres od x1,2 do nawet x10, jeśli chodzi o indeksy czy akcje. To powoduje, że inwestor może być elastyczny w doborze lewaru, by czuć się komfortowo.
Uwaga na wysokie koszty w skali roku
Żeby nie było tak różowo, to trzeba przyznać, że certyfikaty Turbo nie są tanie, jeśli chodzi o koszty, jakie trzeba ponosić, by z nich korzystać. Zsumowane koszty w skali roku mogą sięgać nawet 10% (przy obecnych stopach procentowych, stan na czerwiec 2022) - największą ich składową jest koszt kapitału, który jest skutkiem ostatnich podwyżek stóp procentowych.
Przy czym, na obronę certyfikatów Turbo można dodać, że obrót nimi jest i tak tańszy, niż w przypadku innych produktów z dźwignią, gdyż jest mniej kapitałochłonny. Dlaczego? Bo jak wspominaliśmy, certyfikaty Turbo nie wymagają depozytu zabezpieczającego, a co za tym idzie margin call.
Co więcej, certyfikaty Turbo pozwalają na obniżenie bezpośrednich kosztów inwestowania, w porównaniu do zakupu instrumentu bazowego. W jaki sposób? Podajmy przykład. Koszty kupna 1 000 akcji w cenie 63,11 zł, przy prowizji 0,30% wynoszą 189,33 zł. Tymczasem koszty kupna 1 000 certyfikatów Turbo Long na te akcje z dźwignią 2,3 wynosi 84,18 zł, bo ich cena to 28,06 zł. Oczywiście, w pewnym sensie dodatkowym kosztem w tym drugim przypadku jest większe ryzyko (lewar), ale jednak jest to chyba gra warta świeczki.
Wysokie koszty w skali roku mówią, że certyfikaty Turbo nie powinny być wykorzystywane do inwestowania długoterminowego, ani nawet średnioterminowego. Jest to instrument idealny dla spekulanta, który chce zawierać pozycję na jeden dzień, ewentualnie na kilka dni – wtedy bowiem korzystanie z tych instrumentów jest najbardziej opłacalne. A optimum to jedna sesja, bo wtedy nie jest naliczany koszt finansowania.
Certyfikaty Turbo, a rozliczenia podatkowe
Na koniec warto jeszcze poruszyć kwestie podatkowe związane z certyfikatami Turbo. Jak można się domyślać, jest to oczywiste – zyski osiągane na tych instrumentach są na bieżąco opodatkowane podatkiem Belki (od zysków kapitałowych), chyba że inwestor korzysta z IKE lub IKZE. I wszystkie transakcje kupna i sprzedaży są rozliczane tradycyjnie, na warunkach wynikających z prawa podatkowego dotyczącego obrotów kapitałowych, w PIT 8C.
Niuanse zaczynają się, gdy dojdzie do wykorzystania bariery knock-out do zamknięcia pozycji i pojawienia się kwestii wypłaty wartości rezydualnej, czyli ocalałych środków. Chodzi o to, że wypłata wartości rezydualnej nie jest transakcją giełdową. Co ciekawe, odnośnie tej transakcji istnieją dwie, sprzeczne ze sobą, interpretacje podatkowe. Jedna mówi, że taka transakcja powinna być wykazana w PIT 8C, a druga twierdzi odwrotnie. Należy tutaj zachęcić inwestorów do pytania o tę kwestię brokerów, z usług których korzystają.
Kwestie braku ofert w karnecie, problemu z płynnością i jakości obsługi klienta
Jeśli chodzi o certyfikaty Turbo, nie tylko kwestie podatkowe mogą wywoływać pewne zamieszanie. Inwestor może natknąć się na niestandardowe sytuacje. Emitent postarał się je zebrać na swojej stronie i przygotować do nich opisy. Odpowiedzi na większość pytań i wątpliwości można znaleźć TUTAJ.
Emitent podkreśla, by nie wahać się, jeśli chodzi o kontakt. Telefony są odbierane, maile są czytane. Przedstawiciele emitenta certyfikatów Turbo zapewniają, że żadne pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi.
Dlatego też postanowili odpowiedzieć na pytania i wątpliwości, które czytelnicy Strefy Inwestorów mieli odnośnie certyfikatów Turbo. Zebraliśmy kilka najczęściej pojawiających się, a przedstawiciele ING odpowiedzieli najpełniej i najlepiej, jak umieli.
PROBLEM 1. Inwestor zwrócił uwagę, że czasami na zamknięcie pozycji nie ma ofert, lub jest bardzo mało atrakcyjna.
ODPOWIEDŹ ING: „Ciężko się odnieść bez konkretnego przykładu. Jeśli zniknęła sprzedaż, może to wynikać z wyprzedania serii (opisaliśmy to na naszej stronie). Emitent nie może sprzedać więcej, niż wyemitował w danej serii. Jeśli sprzeda wszystko, wycofa swoją ofertę sprzedaży, ale nadal powinien dostarczać ofertę kupna umożliwiając ich sprzedaż.
Dostępne są oferty sprzedaży, ale nie są dostępne oferty kupna animatora - taka sytuacja nie powinna mieć miejsca i z naszych obserwacji wynika, że nie występuje. To, co mogłoby się zdarzyć potencjalnie, to sytuacja opisana przez nas TUTAJ, w szczególności pkt 1. Czyli oferta kupna animatora była drugą w kolejności, a osoba posiadająca w swoim biurze maklerskim pierwszą najlepszą ofertę jej nie widziała. W sytuacji kiedy seria byłaby wyprzedana, taka osoba nie widzi oferty sprzedaży (bo jej nie ma), a oferta kupna animatora jest „schowana” pod ofertą innego klienta. To może sprawić mylne wrażenie, że oferty kupna też nie ma.
Jeśli chodzi o atrakcyjność oferty na zamknięcie, to pytanie co definiujemy jako „atrakcyjną ofertę”. Certyfikaty Turbo mają odzwierciedlić kurs i zmianę ceny instrumentu bazowego. Jeśli oferta kupna animatora była zbyt niska, oznacza to niekorzystne ukształtowanie się kursu instrumentu bazowego."
PROBLEM 2. Inwestor zwraca uwagę, że często pojawiają się problemy z płynnością i ze stop lossami, w momencie gdy arkusz pozostaje pusty po jednej stronie.
ODPOWIEDŹ ING: „Wątek płynności jest szeroki i staraliśmy się go wyjaśnić w tych materiałach:
Co do stop-lossów, napisaliśmy o tym TUTAJ.
Faktycznie przez pewien czas, w momencie kiedy animator przechodził krótko w status Tylko oferty sprzedaży zgodnie ze Szczegółowymi Zasadami Obrotu Giełdowego, wszystkie stop-lossy na tym certyfikacie były aktywowane. Jednak od pewnego czasu została wdrożona poprawka w systemach animatora, mająca spowodować minimalizację występowania tego typu przypadków. Obecnie, przy prawidłowej konfiguracji systemów, kiedy inwestor sprzeda certyfikaty w ilości odpowiadającej wolumenowi w ofercie kupna animatora, animator nie przechodzi w stan Tylko oferty sprzedaży i nie następuje aktywacja stop-lossów.”
PROBLEM 3. Inwestor utyskuje na to, że obsługa klienta jest „średnia” („nie beznadziejna, ale lubiąca czasem pod górkę zrobić”).
ODPOWIEDŹ ING: „Co do obsługi klienta, mimo wszystko dziękujemy za nie-beznadzieją recenzję. Przyjmujemy głos nt. poprawy jakości naszej obsługi klienta.”
Emitentem certyfikatów Turbo na rynku polskim jest ING N.V.
Materiał przygotowany we współpracy ze spółką Nowe Usługi S.A. będącą częścią grupy kapitałowej ING Banku Śląskiego S.A.