Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

5 sygnałów, że spekulujesz zamiast inwestować

Udostępnij

Jeśli aktywo nie generuje gotówki, nie ma historii, jest wysoce skomplikowane, to wkładanie w nie pieniędzy jest spekulacją, a nie inwestycją.

Człowiek często nie posiada pełnej samoświadomości. Kiedyś już pisaliśmy o tym, że inwestor przede wszystkim powinien poznać siebie, zanim wyjdzie z pieniędzmi na rynek. Kiedy już jest na rynku, często nie do końca kontroluje swoje zachowania i emocje. Jemu może się jedynie wydawać, że inwestuje, a tak naprawdę… spekuluje, czyli robi coś, na czym trudno zarobić.

Poniżej 5 sygnałów świadczących o tym, że dana inwestycja jest tak naprawdę spekulacją w przebraniu. Te sygnały dotyczą zarówno inwestowania w akcje, jak i w jednostki funduszy.

Sygnał 1: Brak historii.

Nowo powstała, szybko rozwijająca się spółka, często zachwyca. A to dlatego, że nie zetknęła się jeszcze z otoczeniem, które by uwypukliło jej wady. Gdy tak się stanie, rozczarowani akcjonariusze często szybko sprzedają jej akcje. Wielu z nich przenosi się z kapitałem w inne, podobne miejsce i cykl się powtarza.

Rozwiązaniem tego problemu jest inwestowanie w spółki z historią, mogące się pochwalić stałymi i rosnącymi zyskami. Takie spółki często wypłacają dywidendy. I można wykonać na nich ulubione ćwiczenie inwestorów w wartość, czyli zastosować model DCF (zdyskontowanych przepływów pieniężnych). Inwestowanie w spółki z biznesową historią jest z pewnością prawdziwym inwestowaniem.

Sygnał 2: Brak zdolności generowania gotówki.

Nadzieja to potężna siła. Papiery wartościowe, które nie generują gotówki, może dziś nie wyglądają zbyt dobrze, ale w wyobraźni wielu inwestorów mają świetne perspektywy. Wiara w przyszłe zyski to wiara w to, że będziemy w stanie odsprzedać papier po wyższej cenie, niż obecna.

Oczywiście, aktywa nie generujące gotówki czasami okazują się świetną inwestycją. Wszyscy znamy historie tych pionierów, którzy kupowali akcje start-upów, a te wyrosły na Big Techy. Jednak pamiętajmy, że te historie są znane, bo są wyjątkowe. Na każdego zwycięzcę przypadają dziesiątki, a może i setki przegranych. Dlatego można pokusić się o bardzo śmiałą, a brutalną konstatację: kupowanie akcji spółek, które nie generują gotówki (nie mają przepływów pieniężnych) jest jak kupowanie… przedmiotów kolekcjonerskich. To jest po prostu liczenie na łut szczęścia…

Sygnał 3: Wysoki stopień skomplikowania.

Warren Buffett często powtarza, że nie należy inwestować w biznes, którego się nie rozumie. W dodatku, najlepiej by on był tak prosty, że da się go wytłumaczyć na jednej kartce papieru, jak mówił Peter Lynch. Czyli idąc tym tokiem myślenia, należy wystrzegać się lokowania środków w biznesy, których nie rozumiemy, które są zbyt skomplikowane.

A już na pewno należy unikać inwestowania w spółki, których zarząd mówi, iż biznes jest zbyt trudny do zrozumienia przez zwykłych śmiertelników. Jeśli tak mówi, to albo jest nieszczery, albo strategia jest naprawdę nie do rozszyfrowania – a wtedy sam jej dobrze nie rozumie. A to nie wróży nic dobrego dla spółki, raczej katastrofę, niż sukces.

Znana jest Wam zapewne historia bankructwa Long-Term Capital Management. Był to fundusz stworzony przez noblistów z ekonomii. Chcieli oni wykorzystać swoją wiedzę w praktyce. W jednej z książek poświęconych LTCM pojawia się anegdota opowiadająca historię urzędnika, którego założyciele funduszu zniechęcili do inwestycji, gdyż powiedzieli mu, że… jest zbyt mało inteligentny, by zrozumieć strategię podmiotu. Jak się później okazało, oni również byli zbyt mało inteligentni, by ją zrozumieć, bo fundusz zbankrutował, właśnie z uwagi na błędne założenia inwestycyjne.

Zobacz także: Czym jest indeks strachu VIX i co każdy inwestor powinien wiedzieć na jego temat?

Sygnał 4: Ignorowanie historii lub jej gloryfikowanie.

Historia lubi się rymować, ale nie zawsze powtarza się w taki sam sposób. Przeszłość nie determinuje przyszłości. Weźmy pod uwagę np. to, co stało się w ostatnich kwartałach na rynku obligacji. Przez 40 lat niejako odrzucały one lekcję z lat 70-tych, kwitnąc i prosperując, aż w końcu dostały lanie. Nadeszła wielka bessa i wprawiła w zakłopotanie tych, którzy pod wpływem najnowszej historii uznali, że doświadczenia z lat 70. nie są już aktualne.

Stawianie na przeszłość jest sprzeczne z zasadami inwestowania. Nie znamy przyszłości i lubi ona zaskakiwać. Wzorce nie zawsze się powtarzają. Kiedyś słynny inwestor Bill Gross zapowiadał, że lata 2010-20 będą „straconą dekadą inwestycyjną”, charakteryzującą się "niewytłumaczalnie niskimi całkowitymi zwrotami" z obligacji i akcji, a swą prognozę opierał na wzorcach z przeszłości. I co? I nastąpiło coś przeciwnego, bo był to złoty wiek dla inwestowania w akcje i obligacje, podobnie jak lata 90.

Należy więc unikać zarówno zarządzających, którzy twierdzą, że „historia się powtarza”, jak i tych, którzy twierdzą z wielkim przekonaniem, że „tym razem będzie inaczej”. Przyszłość jest nieznana i dobry zarządzający funduszem stara się po prostu reagować błyskawicznie na zmianę wiatru i fali, czyli na to, co nadchodzi i ma wpływ na kierunek żeglowania.

Sygnał 5: Elitarność.

Dobrze jest wystrzegać się inwestycji, które mają status „elitarnych”. Które są w jakiś sposób „zamknięte” dla mas, dla motłochu. Bo prawda jest taka, że tego rodzaju fundusz zamknięty, nawet jeśli będzie dostępny tylko dla 100 zamożnych osób, które muszą wpłacić np. po minimum 1 mln zł, to i tak nie będzie zarządzany z należytą uwagą. Taka jest brutalna prawda, że takie fundusze powstają głównie po to, by zebrać aktywa i pobierać 2% rocznie.

Spekulacja może być lukratywna. W spekulacji nie ma nic złego, jeśli jest wykonywana tylko niewielką częścią portfela i z pełną świadomością. Jednak czasami można pomylić ją z inwestowaniem. Radzimy zrobić przegląd inwestycji pod kątem wymienionych wyżej sygnałów, bo może się okazać, że są one tak naprawdę spekulacją.

Autor inspirował się tekstem „5 Signs of Speculation” opublikowanym na portalu Morningstar.

Zobacz także: Ray Dalio sprzedaje złoto i stawia mocniej na spółki value

Udostępnij