Przejdź do treści

udostępnij:

Warto inwestować w spółki produkujące gry, bo branże czekają złote czasy - przekonuje amerykański zarządzający Blake Robbins

Udostępnij

Przed branżą gamingową złote czasy, na wyższą półkę wyniesie ją e-sport – twierdzi Blake Robbins z funduszu Ludlow Ventures.

Najlepiej inwestować w duże spółki z szerokim portfolio innowacyjnych gier, albo poświęcić czas i wyszukiwać perełki – poradził Blake Robbins z funduszu Ludlow Ventures, będąc gościem 180 odc. podcastu Invest Like the Best.

Złote czasy przed branżą gier

Robbins podkreśla, że świat gier video rozwija się w szybkim tempie, więc akcje spółek gamingowych wciąż są atrakcyjnym aktywem. Zwraca uwagę, że popularność i ważność gamingu zaczęła rosnąć znacząco w ciągu ostatnio 5 lat. Stoi za tym głównie fenomen gry Fortnite i pojawienie się gier free-to-play (bezpłatnych). Przy tym gaming ma większe możliwości rozwoju, niż np. branża filmowa. „Takie gry, jak Fortnite, Dota czy Counter Strike są już czymś więcej, niż rozrywką. Są zjawiskiem społecznym, kulturowym. Są miejscem socjalizacji, miejscem spotkań” – wskazuje inwestor. „Przewiduję, że ten trend będzie trwał, bo zyskuje na popularności e-sport. On wyciągnie branżę gier na jeszcze wyższy poziom” – dodaje.

Jak zwraca uwagę ekspert Ludlow Ventures, zachowania graczy powodują, że rozwija się rynek, na którym handluje się postaciami, uzbrojeniem, „skórami” i innymi wirtualnymi obiektami. Stają się one obiektami pożądania, które potrafią osiągać zawrotne ceny. Np. Club Neverdie – wirtualna nieruchomość w grze Entropia Universe – osiągnął cenę 635 000 USD. „Najbardziej kreatywni ludzie mogą zacząć zarabiać duże pieniądze na tworzeniu wirtualnych obiektów, a nawet oryginalnych gier indie. Wydaje mi się, że nadchodzi czas dużej indywidualizacji w świecie gamingu” – podkreśla Robbins.

Z drugiej strony, gry mają coraz większy rozmach, stają się wielkimi produkcjami. Stworzenie najdroższej jak do tej pory gry – chodzi o Grand Theft Auto V – kosztowało około 265 mln USD.

Zobacz także: Rynek gier rośnie jak na drożdżach! Według raportu Newzoo w 2023 roku jego wartość przekroczy 200 mld USD

Jakie spółki gamingowe brać na celownik?

Jak inwestować w gaming? Zdaniem Robbinsa, trzeba inwestować w spółki, które mają duże możliwości rozwoju, wiele produktów, których gry są innowacyjne i dają możliwość społecznych interakcji.

Którymi spółkami warto się więc zainteresować? Zdaniem Robbinsa, jedną z tych znanych spółek, które wciąż mają potencjał rozwojowy jest Tencent. „Ta firma wkłada dużo wysiłku w akwizycje i widać, że robi to z głową. Oczywiście, z punktu widzenia inwestora dobrze jest mieć w portfelu akcje takich spółek, jak EA czy Activision Blizzard, bo one mają mocno zdywersyfikowane biznesy, mają silne portfolio produktowe” – podkreśla Robbins.
 

Notowania Tencent, EA i Activision Blizzard – 5 lat

tencent ea blizzard


Oczywiście, największe okazje inwestycyjne kryją się wśród małych spółek gamingowych. Problem w tym, że trzeba poświęcić dużo czasu, by takie perły wyłowić. Robbins podkreśla, że na rynku inwestycyjnym pojawia się coraz więcej inwestorów instytucjonalnych, którzy inwestują tylko i wyłącznie w spółki produkujące gry. Jednym z takich podmiotów jest np. fundusz Play Ventures, który inwestuje w małe spółki gamingowe i studia na wczesnym etapie rozwoju. „Taka specjalizacja pozwala osiągać przewagę nad innymi dużymi inwestorami, którzy nie są tak bardzo wyspecjalizowani, nie obserwują pod lupą branży gamingowej i poszczególnych spółek. Eksperci pracujących w takich funduszach są w stanie wyłowić perełki” – przekonuje Robbins.

Zdaniem eksperta z Ludlow Ventures, najbardziej wytrawni inwestorzy powinni szukać okazji na rynku e-sportu. „Należy zrozumieć, jak ten rynek będzie ewoluował. Wtedy, po uważnej obserwacji podmiotów na nim działających, trzeba będzie dostrzec, kto osiągnie na nim największy sukces” – podkreśla Robbins.

Zobacz także: Amerykańscy giganci technologiczni - Google, Microsoft, Apple, a nawet Amazon - coraz mocniej angażują się w gaming

Udostępnij