Na rynku gier może być problem z dostępnością sprzętu. Wszystko przez niedobór półprzewodników, których może brakować do 2023 roku
Zdaniem analityków niedobór półprzewodników na świecie może potrwać do 2023 roku. Może na tym ucierpieć rynek gier, a szczególnie konsole nowej generacji.
Półprzewodniki są wykorzystywane w wielu branżach m.in. gier czy motoryzacji. Ten niedobór to zdecydowanie globalny problem. Glenn O’Donnell z firmy doradczej Forrester spodziewa się, że niedobór półprzewodników może potrwać nawet do 2023 roku, ze względu na ograniczoną podaż. Co oznacza brak półprzewodników dla rynku gier? Brak sprzętu – nie tylko konsol nowej generacji, a w szczególności PlayStation 5, ale również chociażby kart graficznych. To właśnie z tego powodu analitycy Newzoo spodziewają się spadku wartości rynku gier w 2021 roku.
„Prognozy przedstawiają scenariusz, w którym będzie brakowało półprzewodników, co jednocześnie przełoży się na działalność wielu gigantów, takich jak Apple, Sony, czy Microsoft. W takiej sytuacji przez kolejny rok, a może nawet i dłużej, tendencja ograniczonej dostępności konsoli może się utrzymać. Najmocniej ucierpi Sony, który już teraz boryka się z ograniczoną ilością zasobów PlayStation 5” – komentuje Grzegorz Misztal, prezes ConsoleWay.
Zobacz także: Sprzedaż gier w 2021 roku spadnie, po raz pierwszy od wielu lat. Analitycy Newzoo przewidują, że rynek gier złapie w tym roku zadyszkę
Problemy branży gier i nie tylko
Premiera konsol nowej generacji miała miejsce w listopadzie 2020 roku. Ekscytacjom nad nowym sprzętem nie było końca, ceny również nie były wygórowane. Za konsolę PlayStation 5 mieliśmy zapłacić 2 299 zł. Miała również pojawić się opcja bez czytnika płyt za 1 849 zł. Natomiast cena za sprzęt od Microsoftu miała być na poziomie 2 249 zł za lepszą wersję (Xbox Series X), natomiast słabsza (Xbox Series S) za 1 349 zł.
Na dostępność nowych konsol od Microsoftu raczej nie można narzekać. Jednak problem pojawia się przy PlayStation 5. Przykładowo na polskim rynku trzeba wyczekiwać dropów sprzętu, a i tak najczęściej ich ceny przekraczają 3 tys. zł. „Upolować” można zestawy z kilkoma grami, a czasem z telewizorem, co znacznie podwyższa cenę zakupu. Jak zapowiadał niedawno dyrektor finansowy Sony, Hiroki Totori, problem może potrwać do przyszłego roku.
„Jeśli chodzi o rynek gier, może to skłonić wielu deweloperów do tego, aby odwlec w czasie premiery tytułów na nową generację i poczekać aż konsole będą już w zasięgu nabywców. Co więcej, prawdopodobnie wydłuży to żywotność starej generacji konsol o dodatkowy czas, i na rynku pojawi się więcej gier cross-generation” – mówi Grzegorz Misztal.
Deficyt konsol nowej generacji wynika właśnie z niedoboru półprzewodników. Ale to nie wszystko. Mikroprocesory są również wykorzystywane przy komputerach osobistych czy kartach graficznych. To może oznaczać w długim terminie wzrost cen urządzeń na rynku gier, które już są widoczne.
„W przypadku komputerów stacjonarnych jest to nieco bardziej problematyczne. W najbliższym czasie optymalizacja gier może okazać się kluczowa, aby podtrzymać sprzedaż i umożliwić udział w rozgrywce użytkownikom słabszego sprzętu. Niestety takie podejście, choć może utrzymać sprzedaż, może też wpłynąć na ograniczenie rozwoju elektronicznej rozrywki” – wskazuje Marcin Wesołowski, prezes zarządu Console Labs.
Niedobór półprzewodników może potrwać do 2023 roku, a to nie jest dobry sygnał dla producentów gier. Jeszcze mocniej może ucierpieć branża samochodowa.