Kapitał młodych spekulantów z aplikacją Robinhood jest zbyt mały aby wywołać hossę
Obrazek użytkownika Piotr Rosik
30 cze 2020, 06:30

Aswath Damodaran staje w obronie Robinhoodziarzy i uważa, że ich kapitał jest zbyt mały aby wywołać hossę

Uszanujmy wyniki młodych spekulantów – apeluje guru analizy fundamentalnej, prof. Aswath Damodaran.

Wielu znanych inwestorów ostrzega, że koronahossa nie potrwa długo, bo jest „hossą głupców”. Nazywana jest „hossą Robinhooda” – od nazwy popularnej wśród młodych Amerykanów appki do inwestowania na giełdzie, która umożliwia bezpłatne (bezprowizyjne) inwestowanie. Swoje stanowisko wobec niej zajął prof. Aswath Damodaran i zrobił to w zaskakujący sposób.

„Profesjonaliści wykazują się hipokryzją” – wskazuje Damodaran

Prof. Aswath Damodaran bardzo zaskoczył w wywiadzie udzielonym ostatnio telewizji CNBC. Jeszcze niedawno nawoływał do powrotu do źródeł w inwestowaniu, czyli do analizy fundamentalnej, a tymczasem stanął w obronie Robinhoodziarzy, którzy potrafią się masowo rzucić na akcje bankruta (patrz historia z ich inwestycją w akcje spółki Hertz), oraz – jak pokazują dane BCA Research – ukochali akcje linii lotniczych i firm z sektora turystycznego (czyli tych spółek, które są dotknięte najmocniej pandemią).

Damodaran zasugerował, że profesjonalni inwestorzy - i wielu komentatorów giełdowych - wykazuje się dużą hipokryzją wobec Robinhoodziarzy, którzy podczas koronahossy zarabiają krocie. “To nie jest profesjonalne, naśmiewać się z innych inwestorów, którzy notują duże zyski, podczas gdy samemu stoi się z boku i przygląda. Wychodzi na to, że gdy profesjonaliści inwestują i zarabiają, to to jest wyraz ich profesjonalizmu. A gdy nieprofesjonalni inwestorzy zarabiają, to jest to spekulacja oparta na szczęściu” – powiedział naukowiec.

Prof. Damodaran zwrócił również uwagę na fakt, że młodzi inwestorzy korzystający z aplikacji Robinhood nie stoją za koronahossą. Ich kapitały są po prostu zbyt nikłe, w stosunku do całego rynkowego popytu, by miały jakiekolwiek znaczenie. Pokazują to również oficjalne dane (patrz poniższy tweet).

Zobacz także: Dziecko hossy imienia Robinhooda nazwało Warrena Buffetta idiotą! To może być ważny sygnał ostrzegawczy, jak w 1999 roku

Ile może trwać hurra-optymizm?

Może i podejście profesjonalnych inwestorów do Robinhoodziarzy jest z czysto ludzkiego punktu widzenia niefajne, ale coraz większa liczba analityków ostrzega przed tym, że sentyment na rynku akcji jest po prostu… zbyt dobry, a do tego pojawiła się na nim optymistyczna „ulica”. Wiele mówi poniższy wykres, pokazujący punkty skrajnego optymizmu „ulicy” na kontraktach na S&P500. Historycznie rzecz biorąc, tak duży optymizm ulicy nie zwiastował w nadchodzących tygodniach i miesiącach niczego dobrego…

Put/call ratio w perspektywie 21 dni na tle S&P500

Hossa Robinhooda

„Aktualna fala odbicia od marcowych minimów na rynkach nazywana jest prześmiewczo hossą Robinhooda, bowiem to właśnie ta popularna, dyskontowa platforma jest najchętniej wybieraną przez nowych, wchodzących na rynek milenialsów. Mogła się ona pochwalić rekordową dynamiką zakładanych w trakcie lockdownu rachunków, przez które świeżo upieczeni inwestorzy angażowali się w odbicie, niejednokrotnie wykorzystując do tego środki z pomocy rozdawanej przez amerykański rząd osobom, które wskutek pandemii utraciły pracę. Pojawienie się takiej klasy uczestników rynku (tzw. uliczni inwestorzy - Main Street) jest więc bardzo poważnym sygnałem ostrzegawczym, iż odbicie trwające od marca może się w globalnym ujęciu okazać jedynie korektą” – wskazał niedawno w swojej analizie Tomasz Gessner, analityk z portalu Exeria.com.

„Część komentatorów uważa, że tegoroczną hossę stworzyli indywidualni gracze używający aplikacji Robinhood. Być może dali sygnał. W Polsce też przybyło przecież mnóstwo graczy. Ludzie siedzieli w domu, akcje były „tanie”, więc rozpoczęli grę „w giełdę”. Tak więc to pewnie był jakiś impuls, ale resztę zrobiły komputery (3/4 obrotu na Wall Street), a profesjonaliści bezradnie patrzą na budowę tej bańki. Im zresztą to się też podoba, bo ich premie będą rosły, jeśli bańka z hukiem szybko nie pęknie. A pęknąć dość szybko może, bo ci, którzy rozpoczęli tę zabawę mogą za chwilę chcieć zrealizować zyski. Może zresztą już to robią” – napisał analityk iWealth Piotr Kuczyński.

W poniedziałek rano portal Bloomberg opublikował inną niezwykle ciekawą informację. Fundusze hedge domykają „krótkie” pozycje na S&P500. Inwestorzy profesjonalni rzucają więc ręcznik i nie chcą się „kopać z koniem”, czyli z drożejącymi akcjami. Czy mają rację, że robią to właśnie teraz? Czy optymizm „ulicy” jest rzeczywiście tak duży, że nie do zatrzymania?

Zobacz także: Inwestorzy appki Robinhood są uznawani za ryzykantów. Powstało narzędzie pozwalające śledzić ich poczynania

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.