Joe Biden zostanie prezydentem USA – wynika ze wstępnych obliczeń. Co to oznacza dla rynków i giełdy?
Jeśli Joe Biden będzie realizował w sferze gospodarczej to, co zapowiadał, może wywołać hossę na srebrze oraz akcjach spółek z branży energii odnawialnej czy… rynku marihuany.
279:214 w głosach elektorskich dla kandydata Demokratów Joe Bidena. Taki jest wynik amerykańskich wyborów prezydenckich według wstępnych obliczeń. Przegrany kandydat Republikanów Donald Trump zapowiedział, że wejdzie na drogę sądową, bo uważa, że mnóstwo głosów oddanych na rywala zostało sfałszowanych.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak kwestionowanie wyniku wyborów przez Trumpa (oraz ewentualne protesty na ulicach amerykańskich miast) wpłynie na giełdę. Jeśli wpłynie, to raczej negatywnie – na zasadzie pojawienia się czynnika niepewności. Możemy natomiast przyjrzeć się poglądom ekonomicznym Joe Bidena i zastanowić się, co jego prezydentura może oznaczać dla rynków.
Jak Biden wpłynie na notowania giełdowe?
Przede wszystkim nie ma żadnej wątpliwości, że Joe Biden będzie „dobrze żył” z Fed’em i kierującym nim Jerome’m Powell’em i nie będzie w żaden sposób sprzeciwiał się super-luźnej polityce pieniężnej, a wprost przeciwnie. Podobnie jest z polityką fiskalną – zapewne jego administracja będzie bardzo śmiało wydatkowała publiczne środki. Duża płynność – dużo pieniądza na rynku – to coś, co inwestorzy bardzo lubią.
Z drugiej strony, Biden zapowiadał podwyżki podatków. Przede wszystkim tych dla najbogatszych, oraz… podatku od zysków kapitałowych. Jeśli jego administracja będzie realizowała te zapowiedzi, to inwestorzy mogą zacząć masowo realizować zyski z giełdy, by zapłacić niższy podatek, a to oczywiście może się przełożyć na złą koniunkturę na akcjach.
Podsumowując, generalny wpływ Bidena na rynek akcji może być mieszany. Jednakże pierwsze dni po wyborczym wtorku pokazują jednak, że włączył się rynkom tryb „risk on”. Czyli fakt, że to Demokrata zwyciężył, im się najwyraźniej spodobał.
Bilanse najważniejszych banków centralnych na tle S&P500
Źródło: Yardeni Research
Zobacz także: Nadchodzi czas azjatyckich akcji – twierdzi coraz szersze grono ekspertów
Idą złote czasy dla „zielonych” spółek
Generalnie pod rządami Bidena mogą nastać złote czasy dla „zielonych” spółek. Demokrata zapowiedział bowiem, że zamierza wspierać gospodarkę USA przez zeroemisyjne „zielone” inwestycje, tworząc w ten sposób miejsca pracy. Chodzi o OZE – wiatraki, panele solarne itd. Według jego planu ma na taką infrastrukturę w najbliższych latach pójść kilkaset miliardów USD. Podczas kampanii obiecywał, że w 2021 r. doprowadzi do uchwalenia pakietu ustaw dotyczących czystej energii o łącznej wartości 2 bln USD, które mają zostać wydane w ciągu 4 lat. Zachowanie notowań np. iShares Global Clean Energy ETF na tle S&P500 sugeruje, że ceny akcji „zielonych” spółek już kilka tygodni temu zaczęły dyskontować zwycięstwo Bidena (prowadził cały czas w sondażach).
Notowania iShares Global Clean Energy ETF na tle S&P500 w 2020 roku
Źródło: Yahoo Finance
W obliczu takich zapowiedzi Bidena rosnąć powinny nie tylko ceny akcji spółek z sektora „zielonej energii”, ale także cena srebra. Dlaczego? Jest ono bardzo ważnym czynnikiem produkcji w przemyśle paneli słonecznych ze względu na swoje właściwości (jest przewodnikiem prądu elektrycznego). Wraz z nią, w górę powinny iść także ceny akcji spółek wydobywczych.
Jest jednak jeszcze jedna kategoria „zielonych” spółek, którą może wesprzeć polityka Bidena. Są to spółki… działające na rynku marihuany. Demokrata w trakcie swojej kampanii wyraźnie zapowiadał dekryminalizację marihuany w USA. To by oznaczało, że otworzyłby się gigantyczny rynek zbytu dla tego typu spółek, produkujących marihuanę leczniczą. Od marca 2019 roku akcje spółek „gandziowych” znajdowały się w trendzie spadkowym. Ale ostatnio coś drgnęło, pojawiła się próba odbicia, zmiany trendu – prawdopodobnie z uwagi na pojawienie się szansy na wyborcze zwycięstwo Bidena.
Notowania ETFMG Alternative Harvest ETF na tle S&P500
Źródło: Yahoo Finance
