Przejdź do treści

udostępnij:

Kategoria:

Mija 10 lat od kryzysu finansowego z 2008 roku. Eksperci są zgodni, że kolejny nam nie grozi

Udostępnij

Od ostatniego wielkiego kryzysu finansowego mija dokładnie 10 lat. Spora część społeczeństwa już nie pamięta jak wyglądał w gospodarce i na giełdzie rok 2008. Dlatego coraz więcej inwestorów obawia się nieoczekiwanego nadejścia kolejnej bessy. Eksperci są jednak zgodni, że w najbliższym czasie na pewno nie grozi nam tak duże załamanie rynku jak przed dekadą.

 

Bessa odłożona w czasie

Wszystko wskazuje na to, że spadki na WIG od początku roku to tylko chwilowa korekta. Jak powiedział podczas czatu na Strefie Inwestorów Sebastian Buczek, założyciel i prezes Quercus TFI, 16-miesięczną bessę mamy już za sobą. Co więcej, analitycy Quercus TFI zakładają, że bessa za oceanem również przesuwa się w czasie. Zatem druga połowa roku powinna być lepsza dla funduszy akcyjnych.

Zobacz więcej: "Druga połowa roku powinna być lepsza dla funduszy akcyjnych" - relacja z czatu z prezesem Quercus TFI, Sebastianem Buczkiem 
 

Indeks WIG lata 2006 - 2018

WIG


Sytuacja polskiej giełdy w dużej mierze zależy od tego, co się dzieje za oceanem. Każdy kryzys w USA odbija się czkawką GPW. Jednak na razie nic nie zapowiada poważniejszego załamania na amerykańskim rynku, a na pewno nie takiego jak w 2008 r.

- Hossa jest bardzo zaawansowana, do rozpoczęcia bessy brakuje 3-4 podwyżek stóp przez Fed. Ponieważ FOMC nie zbiera się zbyt często, to wszystko wskazuje na to, że przez tą ślamazarność tej instytucji obudzenie „niedźwiedzia” przesuwa się na rok 2019. (…) Generalnie nadchodząca bessa powinna być delikatniejsza, niż w 2008 roku. Kryzys roku 2008 był naprawdę potężny, taki krach zdarza się raz na kilka dekad – powiedział Sebastian Buczek podczas konferencji Skuteczny Inwestor 2018.

Konferencja Skuteczny Inwestor 2018

Dc_Th2gX4AETVlp

Zobacz także: Sebastian Buczek: perspektywa bessy przesunęła się z 2018 na 2019 rok 

Kryzysu finansowego na razie nie będzie

Podobne zdanie jak prezes Quercus TFI mają także eksperci z rynku amerykańskiego. Na łamach CNBC trzech znanych inwestorów przedstawiło swoją opinię dotyczącą ewentualnego kryzysu finansowego. Oto one.

1. Suni Harford, szefowa UBS Asset Management

- W ogóle nie martwię się o kryzys finansowy. Mamy korzystne i dosyć silne otoczenie ekonomiczne. Może pojawić się większa zmienność niż ta, do której przywykliśmy przez ostatnią dekadę, ale uważam, że nasz rynek jest w dobrej formie – powiedziała Suni Harford, szefowa UBS Asset Management.

Bardziej powinniśmy się obawiać ograniczenia przepływu kapitału ze względu na konflikty terytorialne, nacjonalistyczne i polityczne.

- Grzywny i kary, które coraz częściej nakładane są na świecie na poszczególne osoby, utrudnią firmom globalny rozwój. Będzie im trudniej inwestować gdy przepływ kapitału będzie ograniczony. Tym właśnie martwiłabym się najbardziej jeżeli chodzi o ewentualny kryzys finansowy – dodała Harford.

2. David Villa, szef państwowej firmy inwestycyjnej Wisconsin State Investment Board

- Uważam, że następny kryzys finansowy będzie dopiero za kilka lat. Rozpocznie się od trzech klasycznych zdarzeń: wzrosną stopy procentowe, gospodarka spowolni i wtedy zwiększy się liczba niespłaconych zobowiązań – powiedział David Villa.

3. Marc Levine, prezes firmy inwestycyjnej Illinois State Board of Investment

- W ciągu mojej kariery, widziałem niewielką recesję w latach 90-tych spowodowaną głupim udzielaniem kredytów na rynku nieruchomości, później wielką bańkę na dotcomach, szaloną zmienność na akcjach spółek technologicznych i oczywiście wielki kryzys związany z kredytami hipotecznymi. I muszę powiedzieć, że dzisiaj na rynku nie ma żadnych fundamentalnych podstaw, które wywołałyby tak wielkie kryzysy z jakimi mieliśmy już do czynienia – powiedział Marc Levine, prezes firmy inwestycyjnej Illinois State Board of Investment.

- Dostrzegam pewne negatywne rzeczy jak zadłużenie rynku. Jednak znów to nie doprowadzi do tak dużego kryzysu jaki w przeszłości pojawił się na rynku nieruchomości, tak wielkiego, że do dzisiaj odczuwamy jego skutki – podkreślił Marc Levine.

Wydaje się, że inwestorzy mogą zatem nieco się uspokoić. Tym bardziej, że analitycy przynajmniej do 2019 r. nie przewidują zwiększania stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Z drugiej strony przypominamy, że kryzysu w 2008 roku również nikt się nie spodziewał. Oczywiście trzeba trzymać rękę na pulsie, ale też nie warto całkowicie rezygnować z inwestowania na rynku akcji. I na bieżąco należy obserwować sytuację na amerykańskiej giełdzie papierów wartościowych.

Zobacz także: Amerykańskie akcje są tak drogie, jak tuż przed krachem w 1929 roku 

Udostępnij