Przejdź do treści

udostępnij:

Złoty stabilny, rentowność obligacji również. 500+ na pierwsze dziecko i pozostałe propozycje gospodarcze PiS nie wystraszyły inwestorów

Udostępnij

Na razie inwestorzy ocenili łagodnie nowe propozycje programowe PiS z zakresu polityki gospodarczej i społecznej. Kurs złotego jest spokojny, z rentownością obligacji nic złego się nie dzieje, chociaż należy zaznaczyć, że rośnie, a indeksy giełdowe rozpoczynają sesję na solidnym plusie. Jednak ekonomiści nie zostawiają na nich suchej nitki i podkreślają, że ich realizacja byłaby wielkim eksperymentem.

W sobotę na konwencji partii Prawo i Sprawiedliwość zaprezentowane zostały nowe pomysły z zakresu polityki socjalnej i społecznej:

  • 500 plus na pierwsze dziecko,
  • jednorazowe dodatki dla emerytów w wysokości 1100 zł,
  • brak PIT dla młodych (do 26 roku życia),
  • wyższe koszty uzyskania przychodu,
  • niższy PIT dla zarabiających do okolic przeciętego wynagrodzenia
  • wspieranie lokalnego transportu.

Te rozwiązania mają wejść w życie w tym roku. Oczywiście w domyśle – po tym jak PiS wygra wybory parlamentarne (po drodze są też te europejskie – do Parlamentu UE).

Koszt tych rozwiązań może sięgnąć nawet do 2% rocznego PKB Polski. Czyli maksymalnie 40 mld zł. Inwestorzy doszli do wniosku, że nasz kraj na to stać. Kurs złotego o poranku był stabilny. Z rentownością obligacji skarbowych na razie nic złego się nie dzieje.
 

Reakcja notowań EUR/PLN i USD/PLN na nowe propozycje gospodarcze PiS

Rekacja USDPLN i EURPLN na nowy program gospodarczy PiS

Nieco z opóźnieniem, ale reakcję odnotowały rentowność polskich obligacji 10 lat.
 

Rentowność obligacji


Warto jednak zaznaczyć, że po ostatnim spadku rentowności spowodowanym rosnącymi oczekiwaniami na obniżkę stóp procentowych w Polsce notowane odreagowanie jest stosunkowo pozytywne bo świadczy, że nowe propozycję rządu będą stymulować inflację w Polsce. 

Ekonomiści: stać nas na ten program, ale to będzie jednorazowy impuls dla gospodarki...

Gorsze zdanie o propozycjach PiS mają ekonomiści.

- Pomysły gospodarcze PiS, które mają podnieść poziom życia w Polsce do europejskiego poziomu, są jednym wielkim eksperymentem. Zwykle kraje, które rozpoczynały wielkie przedsięwzięcia gospodarcze, mające je wynieść na wyższy poziom rozwoju, stawiały na inwestycje lub reformy strukturalne. [...] Ale dziś rząd stawia na konsumpcję. Ponad 80 proc. propozycji gospodarczych rządu pod względem deklarowanych kwot dotyczy wzmacniania redystrybucji i pobudzania popytu konsumpcyjnego – zwraca uwagę Ignacy Morawski, dyrektor SpotData.

Propozycje PiS wynikają zapewne z obaw o to, że nadchodzi spowolnienie gospodarcze. Według Morawskiego problem w tym, że pobudzanie konsumpcji może wspomóc długookresowy wzrost gospodarczy tylko wtedy, gdy gospodarka znajduje się w dołku i nie wykorzystuje w pełni swoich zdolności produkcyjnych. A Polska nie jest obecnie w takiej sytuacji.

- Wprawdzie mamy bardzo niską inflację, co mogłoby sugerować, że gospodarka wciąż słabo wykorzystuje potencjał, ale jednocześnie jest cała masa wskaźników sugerujących, że gospodarka zmaga się raczej z problemami podażowymi niż popytowymi. Bezrobocie jest tak niskie, że niżej już raczej nie może spaść, firmy mają ogromne problemy ze znalezieniem pracowników, wykorzystanie mocy produkcyjnych jest rekordowo wysokie, zaledwie parę procent firm wskazuje, że popyt na ich towary i usługi stanowi jakąkolwiek barierę rozwojową. Dlatego wspomaganie konsumpcji nie przełoży się na wzrost gospodarczy w takim stopniu, jak poprzednia runda hojnych transferów fiskalnych w 2015 i 2016 r. Wzrost PKB będzie krótkookresowo wyższy o kilka dziesiątych punktu procentowego, ale nie będzie to zjawisko trwałe, a w większym stopniu ten impuls fiskalny sfinansuje import – uważa dyrektor SpotData.

Podobnego zdania jest Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska, który stwierdził w wypowiedzi dla „Rzeczpospolitej”, że propozycje PiS mogą dodać do PKB ok. 0,5 pkt. proc. w tym i przyszłym roku.

– W krótkim okresie wzmocni to dochody ludności. Ale to impuls jednorazowy, nie podnosi na trwałe dynamiki gospodarczej, a w długim okresie podkopuje fundamenty wzrostu – ocenił Borowski.

Zobacz także: Hossa na polskiej giełdzie dopiero się rozkręca. Oto 3 powody, które to potwierdzają

...który może wyrządzić szkody w długim terminie

Zabawy w rozdawnictwo mogą być kosztowne dla Polski w długim terminie – ostrzegają ekonomiści. Jakub Borowski zwraca uwagę, że realizacja tych obietnic może zamknąć Polsce drogę do podwyżki ratingu (choć raczej nie spowoduje presji na jego obniżkę).

Poza tym - w opinii ekonomistów - rząd niejako wystrzela się z amunicji, która może być potrzebna w kolejnych latach.

- Być może gospodarka naprawdę będzie potrzebowała stymulacji fiskalnej, ale w latach 2020–2021. Jeśli jednak wsparcie zostanie zaaplikowane w wyborczym roku 2019, to nie będzie na nie już miejsca wtedy, kiedy naprawdę będzie potrzebne – powiedział „Rzeczpospolitej” Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Ignacy Morawski wskazuje, że PiS chce budować polską wersję państwa dobrobytu i roztoczyć szeroki parasol ochronny nad rodzinami. Wskazuje jednak, że pozostaje wiele innych problemów z zakresu polityki społecznej, które są palące.

- Czy rzeczywiście mamy dobrze skrojony program wspierania szans wszystkich grup społecznych? Co z dramatycznie niedofinansowaną służbą zdrowia, co z edukacją, co z walką z destrukcyjnym dla zdrowia Polaków smogiem? Niestety ten program wygląda bardziej jak doraźny instrument walki politycznej niż dobrze przemyślany plan wyrównywania szans – podsumowuje Morawski.

Ekonomiści wskazują też, że kosztem tego programu PiS może być dalsze obniżenie dynamiki inwestycji w Polsce w relacji do innych krajów. Tymczasem w ostatnich latach dynamika inwestycji w Polsce należy do najniższych w UE.

Zobacz także: 13 polskich spółek, których debiut na giełdzie byłby przez inwestorów pożądany, ale z jakichś powodów na GPW się nie wybierają

Udostępnij