Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Inflacja w Polsce jest 6 razy wyższa niż oprocentowanie lokat bankowych. Czy wzrost cen pomoże wyjść z kryzysu naszej gospodarce?

Udostępnij

Inflacja w Polsce w marcu wyniosła 4,6% i była ponad 6 razy wyższa od oprocentowania po jakim banki pożyczają sobie pieniądze na rok. To pierwszy raz w historii, gdy ta różnica jest tak duża.

Seria przeprowadzonych przez RPP obniżek stóp procentowych przy utrzymującej się stosunkowo wysokiej, jak na ostatnie lata, inflacji sprawił, że jeszcze nigdy w historii oszczędzanie pieniędzy na lokacie w banku nie było tak niekorzystne.
 

Inflacja w Polsce vs WIBOR 1 rok

Inflacja vs depozyty


Inflacja na koniec marca wynosiła 4,6% podczas gdy stawka WIBOR1Y, która stanowi dobry punkt odniesienia dla oferowanych w bankach lokat była oprocentowana na 0,75%. Nigdy w historii ceny nie rosły tak wielokrotnie szybciej niż stopy procentowe. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie czeka nas spadek inflacji, chociażby w efekcie spadku cen ropy naftowej oraz innych surowców. Trudno sobie jednak wyobrazić, abyśmy powrócili do okresu deflacji z jaką mieliśmy do czynienia w latach 2014-2016, bo byłoby to dla nas bardzo niekorzystne.

Zobacz także: Inflacja w Polsce w obliczu epidemii COVID-19. W marcu wskaźnik cen towarów i usług wyniósł 4,6%

Jak to możliwe, że oprocentowanie w banku jest mniejsze niż inflacja?

Warto zastanowić się nad tym jak to możliwe, że pomimo tak wysokiej inflacji oprocentowanie w bankach może kształtować się na tak niskim poziomie. Historia bowiem pokazuje, że niemal zawsze było na odwrót, to oprocentowanie lokat było wyższe od inflacji.

Zobacz także: Koronawirus może wywołać w Polsce kryzys gospodarczy - oto co rząd powinien zrobić, aby temu zapobiec

Wydaje się, że przyczyny obecnej sytuacji są dwa. Po pierwsze to efekt przeprowadzanych przez NBP operacji otwartego rynku, które zwiększają podaż pieniądza w polskiej gospodarce. Praktyka tego rodzaju działań przeprowadzanych przez banki centralne w innych krajach pokazuje, że jest to zjawisko typowo proinflacyjne. Drugim, być może dużo ważniejszym, powodem jest brak alternatyw inwestycyjnych do lokat bankowych. Polacy nie mają za bardzo w co inwestować i dlatego trzymają pieniądze w banku. Przez ostatnie lata rynek nieruchomości pełnił funkcję miejsca do którego płynęły masowo oszczędności Polaków. Charakterystyka obecnego kryzysu związanego z epidemią sprawia, że przynajmniej na jakiś czas ten kierunek inwestycji jest nieatrakcyjny. Widać więc pewne oznaki ożywienia na giełdzie, ale jest ono wciąż w skali całej gospodarki niewielkie.
 

Notowania USDPLN (góra) vs inflacja i oprocentowani lokat (dół)

USDPLN


Jedynym kierunkiem, do którego w szerszym zakresie mogą popłynąć pieniądze Polaków w obecnej sytuacji są waluty obce. To zjawisko było przez pewien czas widoczne. Notowania dolara są blisko historycznych rekordów. Wzrost ceny USD sprzyja jednak wzrostowi cen dóbr importowanych i przez to zwiększa inflację. Charakterystyka obecnego kryzysu sprawia, że inne rynki dotyka on w równym stopniu jak nasz, a może nawet większym. Dlatego też wciąż nie widać masowej ucieczki Polaków do walut obcych. Nie pozostaje im więc nic innego jak godzić się na realną stratą pozostawiając pieniądze na lokatach terminowych i depozytach w banku oraz liczyć na to, że inflacja z czasem będzie spadać.

Zobacz także: Ministerstwo Finansów mocno obniża od maja oprocentowanie obligacji skarbowych, również tych indeksowanych inflacją

Wysokie ceny ratunkiem dla firm w kryzysie

Jeszcze kilka tygodni temu w przestrzeni publicznej funkcjonowała informacja o tym, że rząd ustawowo zakaże podnoszenia cen towarów i wykorzystywania epidemii COVID-19 do nieuczciwego zarobku. Ostatecznie takie rozwiązanie nie zostało do tej pory wdrożone i słusznie.

Nic bowiem tak nie napędza gospodarki jak możliwość zarobku. Widać już, że w obszarach najbardziej wrażliwych jak maseczki i żele dezynfekujące rynek dość szybko zadziałał i wraz z rosnącym popytem pojawiła się duża podaż. W obecnej sytuacji w obszarach niezwiązanych ściśle z epidemią wysokie ceny towarów i usług w połączeniu ze spadkiem cen surowców i niższym oprocentowaniu kredytów sprzyjają marżom polskich firm. To natomiast w połączeniu z tarczą antykryzysową daje nadzieję na to, że duża część polskich przedsiębiorstw przetrwa kryzys. Niższe przychody firmy będą w stanie zamortyzować wyższymi zyskami ze sprzedaży.

Co ciekawe, polskie firmy wchodzą w obecny kryzys dużo lepiej przygotowane niż w 2007 czy 2011 roku. Tym razem, inaczej niż przed poprzednimi kryzysami, polscy przedsiębiorcy dużo mniej inwestowali. Tak mocno krytykowana przez ostatnie lata niska stopa inwestycji jest w tej chwili atutem i szansą na przyszłość. Jeżeli kryzys epidemiologiczny zacznie się cofać to utrzymujące się wysokie marże na sprzedaży wraz z niskim oprocentowaniem długu i sprzyjającym zatrudnianiu rynkiem pracy mogą skłonić polskie firmy do inwestowania i sprawić, że w szybkim tempie wróci po lock downie do wzrostu. To wszystko przy założeniu, że nie czeka nas drastyczny spadek cen i wieloletnia deflacja, która byłaby dewastująca dla polskiej gospodarki i firm.

Zobacz także: Marcowa stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 5,4%. Jednak kolejne miesiące mogą być gorsze dla rynku pracy

Udostępnij