Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Polska zrezygnuje z rosyjskiego gazu. Baltic Pipe z pełną mocą zacznie działać od 2023 r.

Udostępnij

Jak informuje polski operator sieci gazociągowej, spółka Gaz – System, Duńska Agencja Ochrony Środowiska dała zgodę na wznowienie budowy lądowej części gazociągu Baltic Pipe. Dzięki temu rurociąg kluczowy dla zrzucenia zależności od rosyjskiego gazu przez Polskę osiągnie pełną moc w 2023 r.

Polska w ostatnich latach bardzo konsekwentnie podchodzi do dywersyfikacji dostaw gazu. Obok budowy, a później rozbudowy, terminalu LNG w Świnoujściu kluczowym projektem pozostaje gazociąg Baltic Pipe.

Czym jest Baltic Pipe?

Baltic Pipe to gazociąg, który połączy Polskę z Danią, a oba kraje z norweskim szelfem, na którym zlokalizowany jest jeden z największych europejskich hubów gazowych. Nowy rurociąg umożliwi sprowadzanie dużych ilości gazu – jego docelowa przepustowość to 10 mld m3 rocznie. Będzie to w dużym stopniu surowiec należący do PGNiG, które od dłuższego czasu skupuje koncesje gazowe w Norwegii. To również ta spółka zarezerwowała większość mocy Baltic Pipe.

Dlaczego Baltic Pipe jest kluczowy?

Oddanie do użytku nowego gazociągu umożliwiającego import gazu z szelfu norweskiego jest kluczowe ponieważ Polska nie zamierza w tym roku przedłużać niekorzystnego kontraktu jamalskiego z Gazpromem. Kontekst wojny na Ukrainie dodatkowo uwypukla znaczenie tej decyzji.

Wspólne moce terminalu LNG w Świnoujściu i Baltic Pipe powinny w styczniu 2023 r. płynnie zastąpić dostawy Gazpromu, który wygaśnie do końca br. To właśnie dlatego kalendarz ma tu tak duże znaczenie.

Kluczowa decyzja Duńczyków

Decyzja Duńskiej Agencji Ochrony Środowiska powoduje, że niezbędne terminy zostaną dotrzymane. Choć w październiku Baltic Pipe osiągnie przepustowość 2-3 mld m3, to jednak już w styczniu powinien pracować pełną mocą. Będzie to możliwe dzięki wznowieniu prac na duńskim odcinku lądowym.

Co z tego wynika?

Uruchomienie pełnej przepustowości Baltic Pipe będzie ważne dla polskiej gospodarki na bardzo wielu płaszczyznach. Przede wszystkim pozwoli ochronić krajowe przedsiębiorstwa przed potencjalnymi skutkami zakłócenia rosyjskich dostaw realizowanych przez Gazprom. Takie ryzyko istotnie wzmocnił atak Rosji na Ukrainę i tocząca się tam wojna. Oczywiście projekt wpłynie także pozytywnie na kontrolowany przez skarb państwa PGNiG.

Docelowo to jednak nie koniec polskich zabiegów w zakresie dywersyfikacji dostaw gazu. Rosnąca konsumpcja „błękitnego paliwa” zwiększa potrzebę powstania kolejnego terminala LNG. Ma nim być pływająca jednostka FSRU (bliźniacza do tej, z której korzystają Litwini w Kłajpedzie), która zostanie dyslokowana w Zatoce Gdańskiej.

Zobacz także: Europa już wprost mówi, że nie chce kupować gazu i ropy z Rosji. Wojna w Ukrainie tylko przyspieszy transformację energetyczną

Udostępnij