Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Zapasy węgla w Polsce najniższe od lat. "Czarne złoto" notuje rekordowe ceny, ale i tak trudno je kupić

Udostępnij

Tegoroczna jesień może być jedną z najtrudniejszych we współczesnej historii gospodarczej Polski. Drastyczny wzrost cen paliw takich jak gaz czy węgiel oraz bardzo prawdopodobne trudności w zbilansowaniu bieżącego zapotrzebowania krajowego mogą skutkować dotkliwym kryzysem. Nie tylko finansowym i energetycznym, ale również społecznym.

Luka węglowa

Sytuacja na rynku węgla jest coraz trudniejsza. Do premiera Mateusza Morawieckiego trafił list branżowych organizacji (Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Federacji Autoryzowanych Sprzedawców PGG), w którym nakreślono skalę problemu.

W wyniku unijnego embarga na rosyjski węgiel będącego reakcją na atak Rosji na Ukrainę, w kraju pojawi się luka węglowa na poziomie 11 mln ton. To bardzo dużo, choć jeszcze ciekawsze są wnioski dotyczące tego w jakich sektorach braki będą szczególnie odczuwalne. Aż 6 mln ton braknie w energetyce, a 5 mln w branży komunalno – bytowej. W pierwszym przypadku to 20 proc. zapotrzebowania, ale w drugim aż 40 proc. rynku.

Zobacz także: Polska chce rozpocząć import ropy z Iranu. To idealny zamiennik surowca z Rosji

Sytuacja konsumentów indywidualnych skrajnie trudna

Poziom luki węglowej pokazuje, że jesienią dojdzie prawdopodobnie do niespotykanego dotąd kryzysu, który dotknie wielu Polaków. A właściwie już dotyka. Ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii biją kolejne rekordy, a dawniej psychologiczna granica 1000 zł za MWh w kontraktach na przyszły rok jest dziś już tylko wspomnieniem. I to wspomnieniem przyjemnym, bo jest coraz drożej. To wszystko odbije się na rachunkach za energię elektryczną.

Jednak skala wciąż rozpędzającego się kryzysu jest dużo głębsza i nie dotyczy już tylko bilansu kosztów. Występują już także notoryczne braki surowca. Centralny Magazyn Węgla, z którego czerpały spółki skarbu państwa jest pusty (sic!), a na składach węglowych, gdzie zaopatrują się „Kowalscy”, węgiel bywa sporadycznie. W górę poszybowały ceny, co dodatkowo napędzi wzrost cen energii, a wielu Polaków po prostu spauperyzuje.
 

Węgiel

źródło: prezentacja inwestorska Famur

W portach ARA węgiel kosztuje obecnie 293 dolary za tonę, rok temu kosztował 105 dolarów. Ceny węgla opałowego to dziś u pośredników 2-2,5 tys. za tonę. U producenta (PGG) oficjalnie 1 tys. zł, z tym, że to sytuacja „na papierze”. Klienci próbują go nabyć bezskutecznie.

 

Rząd uspokaja

Rząd stara się uspokajać opinię publiczną. Piotr Pyzik, Podsekretarz stanu i Pełnomocnik Rządu do spraw transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego, poinformował w Sejmie, że „władze czynią starania, by nie doszło do sytuacji deficytu węgla w sezonie jesienno – zimowym w 2022 r. Spółki skarbu państwa planują zwiększyć wydobycie o około 1,5 mln ton. Trwają też rozmowy o zwiększeniu importu z USA”.

Tyle tylko, że jeszcze dwa miesiące temu państwowi potentaci węglowi tacy jak PGG czy Bogdanka informowali o tym, że zwiększenie wydobycia jest niemożliwe. Niemożliwe z prostych przyczyn: podmioty wydobywcze są od lat niedofinansowane a na inwestycje wydaje się niewiele pieniędzy, bo polityka dekarbonizacyjna UE jest jasna. Na tego typu projekty dziś trudno nawet pożyczyć pieniądze w bankach państwowych nie mówiąc już o komercyjnych.
 

Również w kwestii importu węgla z innych kierunków (co podbije jego cenę, ale to dziś najmniejszy problem), rozmowy idą jak po grudzie. Mimo zapewnień ministra Piotra Naimskiego nie widać dziś przełomu dotyczącego dostaw z Australii. Tamtejsi producenci są bowiem zakontraktowani na kilka lat do przodu. Na dialog z RPA również spuszczono zasłonę milczenia.

Zobacz także: Rząd musi odblokować lądową energetykę wiatrową, bo rekordowy wzrost cen energii uderzy w Polaków - wynika z wyliczeń

Co z tego wynika?

Niestety wszystko wskazuje dziś na to, że Polskę dotknie jesienią głęboki kryzys energetyczny, którego skutki gospodarcze i społeczne będą bardzo duże. Wzrost cen energii wywołany m.in. brakami węgla będzie stymulować inflację. Coraz częściej mówi się o tym, że może ona sięgnąć 20 proc. w skali roku. Ponadto dla części „Kowalskich” kwestia ogrzewania zimą może stać się problemem egzystencjalnym. Kwestia cen węgla opałowego czy energii to przecież niejedyne podwyżki z jakimi Polska i Polacy będą się zmagać jesienią.

Udostępnij