Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Czekają nas kilkuset procentowe podwyżki cen energii i kilkudziesięcioprocentowe podwyżki cen ciepła

Udostępnij

Jesień będzie trudna – to zdanie niczym mantra pojawia się w najróżniejszych konfiguracjach w ustach polityków i kluczowych menadżerów. Widać już bardzo wyraźnie, że rachunek za zerwanie z paliwami z Rosji będzie wysoki. Ceny energii powinny wzrosnąć o kilkaset procent, a cen ciepła o kilkadziesiąt procent.

Ceny energii oszalały

Ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii oszalały. Niemal każdy dzień przynosi nowe rekordy. W kontrakcie terminowym na 2023 r. 7 lipca cena wyniosła 1516 zł za MWh. W kwietniu było to 800 zł.

Ceny energii na Towarowej Giełdzie Energii

Ta sytuacja wynika już nie tylko z szacowania ryzyka dotyczącego najbliższego sezonu grzewczego, ale po prostu z deficytów węgla, którego brakuje już…latem. Zgodnie z doniesieniami Rzeczpospolitej państwowy gigant górniczy PGG jest zmuszony podejmować decyzję komu priorytetowo sprzedawać surowiec. Spółki energetyczne dokonują także interwencyjnych zakupów za granicą. Ta sytuacja zdaje się potwierdzać wyliczenia Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla oraz Federacji Autoryzowanych Sprzedawców

PGG mówiące o tym, że w nadchodzącym sezonie grzewczym zabraknie węgla na poziomie 20 proc. zapotrzebowania branży energetycznej. Istotne jest także to, że te dane uwzględniają interwencyjny skup surowca za granicą (Indonezja, Kolumbia, Sutralia).

Czytaj także: Rząd rozważa możliwość palenia odpadami kopalnianymi, a PGE ostrzega przed niedoborami ciepła i energii

Konieczność importu węgla to również wskazówka dlaczego ceny giełdowe tak silnie rosną. Koszty węgla w portach ARA są bardzo wysokie i wynoszą około 330 dolarów za tonę (rok temu było to 114 dolarów). Przy czym złotówka jest rekordowo słaba, a amerykańska woluta rekordowo silna. To wszystko ma wpływ na zakupy.

Oferty droższe o kilkaset procent

Pojawiają się już pierwsze informacje o ofertach na dostawy cen energii elektrycznej, które wzrosły o kilkaset proc. (PGNiG, Tauron). Głównym winowajcą są tu wahania na TGE. To niestety dopiero początek nadchodzącego kryzysu energetycznego. Wiele będzie jeszcze zależało od dalszej eskalacji sytuacji na Ukrainie.
 


Zaniepokojone są np. samorządy. Wyliczenia Związku Miast Polskich wskazują na podwyżki rok do roku rzędu 360 proc. co dla części miast może być nie do uniesienia.

Sytuacja jest poważna, ale Polska nie jest wyjątkiem. Podobne zjawiska występują w całej Europie. Wzrosty cen energii w Niemczech są tak wysokie, że część komentatorów zaczęła z przerażeniem odnotowywać, że prąd staje się dobrem luksusowym…
 

Nie tylko energia – ciepło systemowe również musi zdrożeć

Jednak to co powinno martwić Polaków to nie tylko rosnące koszty energii. Problem dotyczy także ciepła systemowego, które ogrzewa około 15 mln gospodarstw domowych w kraju. Wyliczenia branżowe mówią o tym, że w obszarze komunalno – bytowym zabraknie aż 40 proc. surowca do zbilansowania zapotrzebowania.

Trudności w zaopatrzeniu ciepłowni windują żądania spółek zgłaszających propozycje podwyżek do Urzędu Regulacji Energetyki. Branża jest zróżnicowana i obok gigantów takich jak PGE EC czy PGNiG Termika funkcjonuje w niej kilkaset podmiotów średniej wielkości na poziomie powiatowym (to one są najbardziej zagrożone turbulencjami na rynku).

Ciepłownictwo to branża regulowana. Od lat poziom taryf nie odzwierciedla realnych potrzeb przedsiębiorstw, które nie mają pieniędzy by się modernizować i odchodzić od węgla. Nie powinno zatem dziwić, że niektóre z tych firm chciałyby kilkuset proc. podwyżek cen. URE zapewne zgodzi się na kilkudziesięcioprocentowe. Na taką skalę podwyżek wskazują m.in. słowa Jacka Szymczaka, prezesa Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.

Będzie to bolesne obciążenie dla konsumentów, którzy zapłacą więcej zarówno za ciepło jak i energię. Oba rynki są ze sobą zresztą ściśle związane. Jak podkreśla prezes URE, Rafał Gawin: „Jestem przekonany, że ciepła w naszych domach nie zabraknie. (…) Jeśli jednak mówimy, że naszym priorytetem są dostawy ciepła, to być może w obszarze energii elektrycznej trzeba będzie trochę mniej energii zużywać”. Te słowa wprost wskazują na to, że luki węglowej nie udało się dotąd załatać.

Zobacz także: W Europie brakuje paliw mimo że zakłady petrochemiczne pracują na maksimum możliwości

Co z tego wynika?

Kryzys energetyczny z jakim zmaga się Polska i Europa będzie najpoważniejszym wyzwaniem od dekad. Koszty cen energii wzrosną nawet o kilkaset procent a cen ciepła o kilkadziesiąt procent. Dla branż energochłonnych (cement, papiernictwo, hutnictwo, wydobycie) może to być zabójcze. Podobnie jak dla konsumentów indywidualnych. Jeżeli chodzi o ciepłownictwo to nie można wykluczyć fali konsolidacji (w ramach PGE EC) i upadłości mniejszych firm powiatowych. Wzrosną natomiast marże spółek takich jak PGE, Tauron czy Enea – dla tych firm to okres krótkiej prosperity i strategicznej pauzy w rosnących ambicjach klimatycznych uderzających w węgiel.

Zobacz także: Ceny praktycznie wszystkich surowców spadają. Tanieje węgiel, miedź, pszenica, srebro, a nawet złoto

Udostępnij