Nowy raport Goldman Sachs: wojna celna pogłębi kryzys w Chinach
W najnowszym komentarzu analitycy Goldman Sachs biją na alarm: drastyczne podniesienie ceł przez administrację Donalda Trumpa do poziomu 125% może poważnie zachwiać fundamentami chińskiej gospodarki. Odpowiedź Pekinu — podwyżka ceł odwetowych do 84% — tylko pogłębia ryzyko, z jakim dziś musi mierzyć się Państwo Środka.
Goldman Sachs nie pozostawia złudzeń: nawet ambitna polityka luzowania monetarnego i fiskalnego, jaką zapowiadają chińskie władze, nie wystarczy, by zneutralizować skutki tej nowej odsłony wojny handlowej. Rewizja prognoz PKB na lata 2025 i 2026 — odpowiednio do 4,0% i 3,5% — mówi sama za siebie.
Z europejskiej perspektywy, w której z coraz większym niepokojem obserwujemy napięcia między dwoma największymi gospodarkami świata, analiza Goldman Sachs rysuje obraz nie tylko lokalnego konfliktu, ale też możliwego przesilenia globalnego porządku handlowego.
Goldman Sachs obniża prognozy dla europejskich akcji z uwagi na rosnące ryzyko recesji w USA
Efekty uboczne cła 125%? Bezsenne noce w Pekinie
Ekonomiści Goldman Sachs wyliczają, że sam wzrost efektywnej stawki celnej USA z 11% do 125% od początku prezydentury Trumpa uszczupli poziom chińskiego PKB aż o 2,6 pkt proc., z czego 2,2 pkt proc. przypadnie już na 2025 rok. To więcej niż tylko zadrapanie — to poważne skaleczenie dla gospodarki, która od lat walczy z problemem bezwładności wewnętrznego popytu i ograniczonej dynamiki eksportu.
Dodatkowo, nawet jeśli Państwo Środka zdoła utrzymać wzrost na poziomie deklarowanych 4%, to realna gospodarka — ta mniej widoczna w oficjalnych komunikatach, a bardziej w liczbach dotyczących zatrudnienia, inwestycji czy kredytów — może znaleźć się znacznie poniżej tego pułapu. Według szacunków GS, nawet 10–20 milionów chińskich pracowników może być zagrożonych utratą miejsc pracy w sektorach eksportowych, powiązanych z rynkiem amerykańskim.
Goldman Sachs ostrzega: USA na krawędzi recesji
Pekin odpowiada: więcej luzowania
Odpowiedź chińskich władz nie pozostawia złudzeń — nadchodzą kolejne działania stymulacyjne. Goldman Sachs przewiduje, że Bank Ludowy Chin zdecyduje się na cięcie stóp procentowych o 60 punktów bazowych (wcześniej zakładano 40 pb), a tzw. „rozszerzony deficyt fiskalny” wzrośnie do 14,5% PKB (z 10,4% w 2024 roku). Do tego dochodzi luźniejsza polityka kredytowa i prawdopodobne złagodzenie restrykcji na rynku nieruchomości.
Nie oznacza to jednak, że Chiny mają w ręku wszystkie narzędzia. W opinii analityków, nawet tak szeroko zakrojony easing może nie wystarczyć, by zneutralizować uderzenie spowodowane cłami i spowolnieniem globalnej koniunktury. A trzeba pamiętać, że Europa także nie jest tu biernym obserwatorem — osłabienie chińskiego importu może odbić się echem na niemieckim przemyśle, włoskiej modzie czy francuskim eksporcie dóbr luksusowych.
Cła USA, a złoto, ropa i surowce. Goldman Sachs zaktualizował prognozy na 2025 rok
W stronę deglobalizacji 2.0?
Trumpowskie cła nie są tylko narzędziem presji gospodarczej — są również symbolem przesuwania się świata w stronę nowej architektury handlowej. Jeśli 125% taryfy staną się nową normą, a nie wyjątkiem, może to oznaczać, że era względnie wolnego handlu między USA a Chinami dobiegła końca. W takim układzie pytanie brzmi nie tyle „czy”, ale „jak szybko” firmy zaczną przenosić swoje łańcuchy dostaw — do Azji Południowo-Wschodniej, Indii, a może... z powrotem do Europy?
Z perspektywy Starego Kontynentu, te ruchy geopolityczne mają konsekwencje trudne do przecenienia. Globalna gospodarka przypomina dziś nieco grę w Jengę, gdzie każda decyzja — zwłaszcza taka jak 125% cła — może poruszyć konstrukcję bardziej, niż przewidują modele.

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/