Unia Europejska idzie na wojnę z Doliną Krzemową. Apple i Meta pod ścianą
Wojna o cyfrową suwerenność Europy wchodzi w kolejną fazę. Już w najbliższych dniach amerykańskie giganty technologiczne — Apple i Meta — mogą zacząć odczuwać realne finansowe skutki europejskiego prawa, które miało „przywrócić równowagę” na rynku cyfrowym. Stawką są milionowe kary, które Komisja Europejska jest gotowa nakładać codziennie, jeśli firmy nie dostosują się do unijnych przepisów.
Apple już odczuło pierwszą falę konsekwencji. Firma z Cupertino została ukarana grzywną w wysokości 500 mln euro za nieprzestrzeganie wymogów tzw. Aktu o Rynkach Cyfrowych (DMA) — europejskiej regulacji, która ma ograniczyć dominację największych graczy technologicznych i zwiększyć konkurencję na cyfrowych platformach. W praktyce chodzi o to, by twórcy aplikacji mieli więcej swobody, a użytkownicy — realny wybór.
Pod presją Brukseli Apple ogłosiło istotne zmiany w funkcjonowaniu swojego App Store w Europie. Zmiany są nie tylko skomplikowane, ale też — jak twierdzą sami deweloperzy — dalekie od ideału. Nowe zasady oznaczają, że Apple może zarabiać mniej na europejskim rynku aplikacji na iPhone'y i iPady, który odpowiada za około 7% globalnych przychodów sklepu z aplikacjami firmy.
Akcje Apple`a są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem
Tesla znowu na huśtawce. Kurs rośnie, ale Europa przypomniała o problemach
Jak to wygląda w praktyce?
Deweloperzy mają otrzymać możliwość sprzedaży aplikacji poza App Store, co pozwoli im uniknąć najwyższych prowizji sięgających dotąd 30%. Ale to nie oznacza pełnej niezależności. Apple wprowadza zróżnicowaną siatkę opłat — od 2% do 13% — w zależności od wybranej przez twórcę ścieżki dystrybucji. Ci, którzy zdecydują się działać poza App Store, muszą się liczyć z utratą szeregu usług, takich jak mechanizmy wykrywania oszustw, rozliczenia podatkowe, czy integracja z usługami iCloud, w tym z kontrolą rodzicielską.
Krytyki nie brakuje. Tim Sweeney, szef Epic Games — twórcy Fortnite — który od lat toczy spór sądowy z Apple, nie przebierał w słowach. „To jawne pogwałcenie zasad konkurencji, które ośmiesza ideę sprawiedliwego rynku cyfrowego” — napisał w mediach społecznościowych.
Tymczasem piłka jest po stronie Komisji Europejskiej, która 30 czerwca spotka się z użytkownikami i deweloperami, m.in. ze Spotify, by ocenić, czy zmiany Apple rzeczywiście odpowiadają wymogom DMA. Jeśli nie, firmie grożą codzienne kary rzędu 50 mln euro, co stanowi 5% średnich dziennych przychodów giganta.
Nie tylko Apple musi się tłumaczyć. Meta, właściciel Facebooka i Instagrama, również dostała czas do końca czerwca na dostosowanie się do przepisów. Już w kwietniu KE nałożyła na firmę karę 200 mln euro za naruszenia związane z prywatnością użytkowników w kontekście reklam. Meta zaproponowała ograniczenie śledzenia internautów w UE oraz wprowadziła płatną wersję swoich serwisów, wolną od reklam.
Akcje Mety są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem
Notowania miedzi szybują w górę. Prognozy na II półrocze 2025 r.
Bruksela jednak pozostaje sceptyczna. Zgodnie z jej stanowiskiem użytkownikom należy się darmowa opcja korzystania z usług bez śledzenia ich aktywności, a każda forma przetwarzania danych musi być poprzedzona świadomą zgodą.
Decyzja w sprawie Meta zapadnie po spotkaniu 3 lipca. Jeśli Komisja Europejska uzna działania firmy za niewystarczające, już dzień później mogą zacząć naliczać się kary — około 25 mln euro dziennie, co w skali roku odpowiada 5% całkowitych przychodów spółki w UE.
W odpowiedzi na zarzuty Meta oskarża Unię o dyskryminację amerykańskiego modelu biznesowego, przypominając przy tym, że działalność firmy wspiera unijną gospodarkę, generując rzekomo 213 mld euro rocznie i utrzymując 1,44 mln miejsc pracy.
Retoryka znana — wielkie technologiczne firmy próbują grać kartą wpływu gospodarczego, gdy w grę wchodzą regulacje. Bruksela z kolei konsekwentnie buduje wizję cyfrowego rynku, w którym to nie korporacje dyktują warunki, a konsumenci i mniejsi gracze mają większy głos.
Nie jest tajemnicą, że sprawa Apple i Meta to dopiero początek szerokiej konfrontacji między europejskimi instytucjami a Doliną Krzemową. Czy Europa udźwignie ciężar tej cyfrowej emancypacji? Najbliższe tygodnie pokażą, ile w tej batalii jest realnej siły regulacyjnej, a ile politycznego teatru.
Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/