Przejdź do treści
Boeing katastrofa akcje
Kategorie

Akcje Boeinga pozostają pod presją po katastrofie Dreamlinera

Udostępnij

Ostatni tydzień był dla Boeinga jednym z tych, które inwestorzy chcieliby jak najszybciej wymazać z pamięci. Katastrofa Dreamlinera w Indiach – pierwsza śmiertelna w historii tego modelu – nie tylko pochłonęła setki ofiar, ale też wstrząsnęła rynkiem akcji i ponownie wystawiła na próbę zaufanie do amerykańskiego giganta lotniczego. Kurs spółki osuwa się od dnia tragedii, analitycy milkną, a zarząd odwołuje swoją obecność na prestiżowym Paris Air Show. 

Zamiast świętować zamówienia, Boeing znowu gasi pożar – tym razem nie metaforyczny. Dla inwestorów, którzy jeszcze niedawno liczyli na techniczne odbicie kursu, stało się jasne, że sytuacja spółki wraca do punktu wyjścia: nie chodzi o wzrost, ale o odzyskanie kontroli.

Boeing nie zdążył jeszcze podnieść się po serii wstrząsów z ostatnich lat, a już mierzy się z kolejnym kryzysem — tym razem o wyjątkowo tragicznym wymiarze. Katastrofa samolotu 787 Dreamliner należącego do Air India, który rozbił się tuż po starcie z Bombaju 12 czerwca, rzuciła długi cień na notowania spółki. Zginęły niemal wszystkie osoby na pokładzie — 241 z 242 pasażerów, a liczba ofiar wzrosła do blisko 280, gdy doliczono osoby przebywające na ziemi. Uratował się tylko jeden człowiek. Świadectwa i dostępne materiały wideo wskazują, że jeszcze przed uderzeniem samolot automatycznie uruchomił awaryjną turbinę RAT, czyli mechanizm aktywowany w przypadku utraty zasilania lub awarii hydrauliki. W branży to znak, że sytuacja na pokładzie była skrajnie krytyczna.

Europa w cieniu konfliktu. Giełdy notują spadki, ale bez paniki

Katastrofa i jej konsekwencje

Z punktu widzenia rynku kapitałowego — to kolejna odsłona wieloletniej historii, w której Boeing nie tyle walczy o wzrost, co o utrzymanie resztek zaufania inwestorów. Od dnia katastrofy kurs akcji spółki spadł już o ok. 8%, a notowania GE Aerospace, dostawcy silników do 787, obniżyły się o 4%. W ostatni piątek, 14 czerwca, Boeing otworzył sesję przy poziomie 197,36 dol., nieco poniżej czwartkowego zamknięcia. W międzyczasie kurs próbował odreagować — zwłaszcza po doniesieniach, że Air India zakończyła kontrolę swojej floty 787 bez wykrycia usterek — ale każde takie odbicie szybko gasło. Rynek nie reaguje już na słowa, tylko na twarde dane i konkretne wnioski śledczych. Tych wciąż brak.

Warto zaznaczyć, że maszyna biorąca udział w wypadku była 12-letnim Dreamlinerem z ponad 41 tysiącami godzin w powietrzu. Przeszła przegląd typu „C-check” w 2023 roku, a jej silniki zostały zrewidowane na początku 2025 roku. Formalnie wszystko było w porządku. To jednak pierwszy w historii tego modelu wypadek śmiertelny, co sprawia, że i media, i inwestorzy traktują go jako symboliczny moment dla całego programu 787. W obliczu napiętej atmosfery Boeing nie komentuje publicznie sytuacji, podobnie jak GE. To zgodne z praktykami w branży, ale nie poprawia nastrojów rynkowych.

Akcje Boeinga są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem

Fundusze lawinowo zwiększają pozycje na spadek dolara – wynika z analizy Ole Hansena z Saxo Banku

Problemy techniczne i presja na zarząd

Dodatkowego zamieszania dostarczyła również niezależna rekomendacja amerykańskiej agencji NTSB, dotycząca innego modelu — 737 MAX. Agencja ostrzegła przed możliwym zadymieniem kabiny w przypadku zassania ptaka przez silnik i zasugerowała potrzebę wyłączenia konkretnego układu w takich sytuacjach. Choć ten komunikat nie dotyczy Dreamlinera, jego publikacja w środku kryzysu informacyjnego wokół Boeinga nie mogła przejść bez wpływu na sentyment wokół spółki.
 

Wojna drenuje budżet Rosji, ale rubel rośnie. Waluta silniejsza niż państwo, które ją drukuje

Kontekst jest o tyle istotny, że wydarzenia te zbiegły się z rozpoczęciem Paris Air Show — kluczowego salonu dla całej branży lotniczej. W normalnych warunkach Boeing byłby tam w centrum uwagi, przyjmując zamówienia i wygłaszając prezentacje. Tym razem CEO firmy, Kelly Ortberg, odwołał swoją obecność, a GE Aerospace przełożyło zaplanowane na targach spotkania z analitykami. Inwestorzy zyskali więc kolejny sygnał, że problem jest poważniejszy, niż wynika to z oszczędnych oświadczeń.

Do tego doszła kolejna niepokojąca wiadomość — w poniedziałek, 17 czerwca, inny samolot Boeing 787 należący do Air India musiał zawrócić tuż po starcie z Hongkongu z powodu bliżej niesprecyzowanego problemu technicznego. Maszyna bezpiecznie wylądowała, ale brak szczegółów jedynie wzmógł spekulacje. Choć obecnie nie ma podstaw, by łączyć te dwa zdarzenia, inwestorzy nie działają w próżni — każde kolejne doniesienie o „problemach technicznych” to potencjalna kolejna rysa na reputacji Dreamlinera.

Dla akcjonariuszy Boeinga kluczowe będą teraz ustalenia śledczych, przede wszystkim analiza tzw. czarnych skrzynek, które zostały już przekazane do Stanów Zjednoczonych. Rynek czeka nie tylko na diagnozę, ale też na wskazanie odpowiedzialności — czy zawiódł sprzęt, procedury, człowiek czy może coś, co dopiero zostanie odkryte. Do tego czasu akcje Boeinga prawdopodobnie pozostaną pod presją, a każdy komunikat związany z katastrofą będzie wpływał na ich zmienność.
 


W ujęciu giełdowym Boeing stoi dziś w miejscu, z którego nie da się odbić PR-em czy pokazem siły na salonie w Le Bourget. Potrzebne będą fakty, decyzje, a być może — głębsze zmiany. Dla inwestorów to czas niepewności. Dla Boeinga — kolejny test odporności, tym razem o dramatycznie wysokiej stawce.

https://zagranica.strefainwestorow.pl/

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/

Udostępnij

Tagi