Przejdź do treści
Kategorie

Powrót Naimskiego mógłby wywołać wstrząs wewnątrz PiS

Udostępnij

Ewentualny powrót Piotra Naimskiego do rządu z jednej strony mógłby umożliwić partii rządzącej stworzenie spójnego przekazu wyborczego o realizacji kluczowych projektów infrastrukturalnych takich jak Baltic Pipe i elektrownia jądrowa. Z drugiej strony - zaostrzyć walki frakcyjne w PiS.


Kryzys energetyczny nasila spory wewnątrz rządu. Na łamach Wzielonejstrefie.pl pisaliśmy o tym, że kwestia uzupełnienia luki węglowej powstałej w wyniku wdrożenia embargo na surowiec z Rosji, stała się elementem rozgrywki o fotel premiera. Jednak to niejedyne źródło napięć personalnych.

Naimski wróci do rządu?

W lipcu br. doszło do dymisji ówczesnego pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, Piotra Naimskiego. Był to jeden z dwóch najbardziej wpływowych ludzi w partii rządzącej w zakresie realizacji polityki energetycznej państwa. Drugą pozostaje prezes PKN Orlen, Daniel Obajtek. Od kilku tygodni narasta fala plotek sugerująca, że Naimski miałby powrócić do rządu jako pełnomocnik ds. energetyki jądrowej. Dziś takie informacje na swoich łamach podała Rzeczpospolita.

Polityczne gry węglem. Walkę o stanowisko premiera rozstrzygnie dostępność opału na zimę

Amerykanie nacisnęli na rząd?

Ze względu na nieoficjalny charakter informacji opublikowanych przez wpływowy dziennik należy do nich podchodzić z pewną dozą ostrożności. Nie wiadomo kto stoi za źródłem takiego przecieku? To co jest w artykule dotyczącym powrotu Naimskiego bardzo ciekawe to uwypuklenie sporu pomiędzy tym politykiem a premierem Mateuszem Morawieckim (co w mediach społecznościowych pierwszy z polityków usilnie dementuje). Nie jest tajemnicą, że całkowicie zorientowany na Amerykanów Naimski mógłby przeszkodzić Morawieckiemu w projektowanej od sierpnia odwilży z Francją. Francją, której zależy by EDF również otrzymał zamówienia w polskim projekcie jądrowym.

Francuska kontrofensywa atomowa. Wizyta Morawieckiego w Paryżu może przynieść przełom

Interesujące z perspektywy przyszłości politycznej „ojca Baltic Pipe” jest szczególnie to, że jego ludzie nadal nie utracili stanowisk w spółkach, które aż do swojej dymisji nadzorował (PSE, Gaz System, PERN). Sugestię Rzeczpospolitej, że mieliby oni trafić do PEJ (Polskich Elektrowni Jądrowych nadzorujących projekt atomowy) można rozpatrywać na różne sposoby.

Z jednej strony niedawne osłabienie premiera Morawieckiego może wymusić taki ruch (nowy pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Mateusz Berger jest związany z Prezesem Rady Ministrów). Z drugiej, może to być jedynie medialna próba wymuszenia takich ruchów przez środowisko Naimskiego w dobie głębokiej destabilizacji partii.

Jest też prostsze wytłumaczenie. Na rząd mogli „nacisnąć” Amerykanie. Powrót Naimskiego zbiegłby się przecież z oficjalnym ogłoszeniem przyznania Polsce 288,6 mln dolarów w ramach Foreign Military Financing. Jak wiadomo idące w dziesiątki i setki miliardów zł kontrakty, takie jak atomowe, są silnie uzależnione od polityki i często stanowią zaledwie element porozumień wielosektorowych (zbrojeniówka!).

Co z tego wynika?

Ewentualny powrót Naimskiego tylko pozornie wzmocniłby PiS pozwalając pokazać szerokiej opinii publicznej, że „ojciec Baltic Pipe” zagwarantuje realizację w terminie kolejnej strategicznej inwestycji. Przekop Mierzei Wiślanej, Baltic Pipe, atom – to mogłyby być przecież elementy napędzające kampanię wyborczą partii rządzącej.

Tyle tylko, że zmartwychwstanie Naimskiego to także powrót jego sporów z drugim architektem energetycznym PiS – Danielem Obajtkiem, który nadaje coraz większego tempa projektowi stworzenia przy udziale PKN Orlen małego reaktora jądrowego (SMR). Obydwoje politycy są w partii uważani za sprawczych, obydwoje kooperują w kluczowym projekcie z Amerykanami. Lecz tylko jeden z nich może wzmocnić premiera. A to mogłoby znów zatrząsnąć stabilnością partii.

Udostępnij