PKO BP ocenia, że prawdziwym testem dla sektora bankowego będzie dopiero 2021 rok, wówczas pojawić się mogą najwyższe rezerwy i pogorszenie kosztów ryzyka wynikające z konsekwencji COVID-19 - poinformował Piotr Mazur, wiceprezes banku nadzorujący obszar zrządzania ryzykiem.
"Uważamy, że rok 2020 to jeszcze nie będzie prawdziwy sprawdzian. Prawdziwy sprawdzian sektora będzie w 2021 roku, kiedy zobaczymy realne efekty spadku popytu i realne efekty problemów płynnościowych w sektorze" - powiedział Mazur.
"Prawdziwy test to będzie rok 2021 i wtedy będzie peak, jeśli chodzi o rezerwy i koszty ryzyka" - dodał.
Bank podał, że ograniczał ryzyka na najbardziej ryzykownych grupach klientów, czyli spółek z ograniczoną odpowiedzialnością oraz samozatrudnionych.
"Wydaje się, że jesteśmy na taką sytuację bardzo dobrze przygotowani" - powiedział Mazur.
"PKO BP wyjdzie z tego kryzysu silniejszy względem swoich dotychczasowych konkurentów" - powiedział prezes banku Zbigniew Jagiełło.
Mazur poinformował, że w obszarach z wyższym ryzkiem bank korzystał w gwarancji BGK i aktywizował finansowanie w formie leasingu, które obarczone jest niższym ryzykiem.
Kwartalny koszt ryzyka kredytowego banku wynosi 0,82 proc., a bez uwzględnienia COVID-19 wyniósłby 0,48 proc. W IV kwartale 2019 roku koszt ryzyka wynosił 0,37 proc. Narastająco koszt ryzyka kredytowego z COVID-19 wynosi 0,54 proc.
Grupa PKO BP ujęła wpływ COVID-19 na pogorszenie jakości portfela kredytowego w wysokości 228 mln zł, z czego wpływ na wynik z tytułu odpisów na oczekiwane straty kredytowe wyniósł 206 mln zł.
"Odpis ten nie jest odpisem bieżącym, dotyczy zdarzeń przyszłych, których - jeśli chodzi o szczegóły - nie znamy. Założyliśmy, że będzie w przyszłości trudniejsza sytuacja, zbudowaliśmy do tego odpowiedni model i tą przyszłą sytuację +ściągnęliśmy+ do I kwartału" - powiedział prezes banku Zbigniew Jagiełło.
"Wydaje się, że podobnie będzie w II kwartale - jeśli chodzi o bieżące problemy z kwalifikacją kredytów utraconych to nie będzie tutaj zmiany do tego trendu, który mamy, natomiast będziemy zastanawiali się, jak lepiej rozumieć przyszłość mając już koronawirusa w kosztach I kwartału" - dodał.
Bank podał w czwartek, że udział w wolumenie kredytów klientów indywidualnych, którzy otrzymali zawieszenie rat spłaty kredytów do 6 miesięcy wynosi 9 proc., a podmiotów gospodarczych wynosi 5,6 proc.
"W marcu mieliśmy bardzo szybki wzrost, od marca widać bardzo szybki spadek - na dzień dzisiejszy są to bardzo niewielkie liczby" - powiedział Mazur, pytany o dynamikę wzrostu wniosków klientów o udzielenie wakacji kredytowych.
Bank podał, że w jego portfelu kredytowym branże, które mogą być dotknięte wysokim wpływem skutków COVID-19 mają 1,3 proc. udział (hotele i restauracje, transport pasażerski, rekreacja i rozrywka).
Pod koniec I kwartału 2020 roku bank miał 1.101 oddziałów, czyli o 3,8 proc. mniej niż rok wcześniej i 1,3 proc. mniej w ujęciu kwartał do kwartału.
Prezes ocenił, że obecna sytuacja przyspieszy transformację cyfrową i w związku z tym spadek liczby placówek stacjonarnych może być większy.
"Nic się nie zmienia w naszej strategii - o tym czy dany oddział jest potrzebny klientom decydują sami klienci" - powiedział Jagiełło.
Rafał Kozłowski, wiceprezes banku, poinformował, że bank widzi istotny spadek popytu na kredyty konsumpcyjne i mieszkaniowe.
"Dane sektora wskazują na kilkudziesięcioprocentowe spadki. Uważamy, że jeśli chodzi o kredyty konsumpcyjne ten spadek będzie również występował w sektorze w kolejnych kwartałach" - powiedział Kozłowski.
Poinformował, że bank spodziewa się wysokiego jednocyfrowego wzrostu rynku kredytów mieszkaniowych w 2020 roku.
(PAP Biznes), #PKOseb/ osz/