Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Krach na indeksie chińskich spółek technologicznych, który od ponad roku pogrążony jest w bessie

Udostępnij

Nikt nie chce akcji chińskich spółek technologicznych. Od roku indeksy je grupujące są w wielkiej bessie. Dziś Hang Seng Tech Index spadł o -11%.

Jeszcze na początku 2021 roku zachwytom nad chińskimi akcjami – a szczególnie nad akcjami spółek technologicznych z Państwa Środka – nie było końca. Odbiły się one z dna covidowej paniki jeszcze mocniej, niż spółki technologiczne z innych rynków.

Dziś po tamtych zachwytach nie ma śladu. Słychać przekleństwa i złorzeczenia. W ciągu 12 ostatnich miesięcy Hang Seng Tech Index spadł już o -51% (a od szczytu z lutego 2021 o -66%), a Nasdaq Golden Dragon China Index przecenił się o -67%. To jest bardzo zły wynik na tle amerykańskiego indeksu Nasdaq Composite, który też nie ma za sobą dobrego czasu, ale we wskazanym okresie spadł o ledwie -4,14%.

Notowania Nasdaq Golden Dragon China Index na tle Hang Seng Tech Index oraz Nasdaq Composite

hxc hang seng tech ndx

Źródło: TradingView

Rzeź chińskich Big Techów

By zrozumieć, jak bardzo chińskie spółki technologiczne popadły w niełaskę, wystarczy porównać zachowanie ich kursów z ostatniego roku z konkurentami z USA i innych rynków. Baidu, czyli chińskie Google, zostało w rok przecenione o -56%, podczas gdy wycena Alphabet poszła w górę o 24%.

Notowania Baidu na tle Alphabet

baidu google

Źródło: TradingView

Największy chiński portal e-handlowy Alibaba stracił w rok na kapitalizacji aż 64%. Amerykańskim odpowiednikiem jest eBay, który w tym okresie został przeceniony o -10%.

Notowania spółki Alibaba na tle eBay

alibaba ebay

Źródło: TradingView

Producent smartfonów Xiaomi stracił w rok 48% wyceny. Tymczasem Apple urosło na kapitalizacji o jedną czwartą.

Notowania Xiaomi na tle Apple

xiaomi apple

Źródło: TradingView

Nio uchodzi za rywala Tesli. I to rywala, który nie jest bez szans w konkurowaniu ze spółką Elona Muska. Jednak chiński producent aut elektrycznych w 12 miesięcy stracił 65% kapitalizacji, podczas gdy amerykański – zyskał 14%.

Notowania Nio na tle Tesli

nio tesla

Źródło: TradingView

Zobacz także: W środę posiedzenie Fed. Bank Centralny USA rozpocznie na nim cykl podnoszenia stóp procentowych - wynika z rynkowych oczekiwań

Dlaczego leje się krew i kto kupuje

Skąd taki pogrom notowań chińskich spółek technologicznych? Wyjaśnialiśmy to kilka razy w ubiegłym roku na łamach Strefy Inwestorów. Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że chiński rząd postanowił po prostu pokazać, kto tu rządzi. Chiński regulator w ostatnich miesiącach wiele razy karał chińskie spółki technologiczne, a to za „niewłaściwe zachowanie w zakresie ustalania cen usług”, a to za „nadużywanie pozycji dominującej”.

Poza tym, rząd w Pekinie zaczął upominać się o monopol na kontrolę nad danymi i przypuścił swego rodzaju „atak” prawno-administracyjny na chińskie spółki technologiczne. Pamiętajmy, że dane – w dobie rozwoju sztucznej inteligencji – stają się swego rodzaju ropą XXI wieku. „Jestem przekonany, że chodzi o kwestię kontroli, o kwestię władzy, między innymi nad danymi. Przecena, jaką widzieliśmy w ostatnich miesiącach na akcjach chińskich spółek technologicznych dowodzi, że inwestorzy boją się ziszczenia się scenariusza rządu adwersarza. Jeśli jednak ten scenariusz się nie spełni, to obecnie mamy mnóstwo okazji inwestycyjnych na chińskim rynku” – pisał we wrześniu 2021 r. prof. Aswath Damodaran.

Bywały także specyficzne historie. Chiński rząd uderzył w DiDi – czyli chińskiego Ubera - tuż po IPO tej firmy na rynku amerykańskim. Chińska Administracja Cyberprzestrzeni stwierdziła, że aplikacja DiDi „poważnie narusza przepisy dotyczące gromadzenia i wykorzystywania danych osobowych” i nakazała uniemożliwienie pobierania appki DiDi w e-sklepach. Analitycy doszukiwali się drugiego dna i wskazywali, że to zemsta za zdradę - czyli IPO na amerykańskim rynku - i ostrzeżenie dla innych śmiałków, by nie szli tą drogą. Notowania DiDi nigdy się nie otrząsnęły po tym ciosie i są już -86% poniżej ceny z debiutu.

W tym roku chińskie spółki otrzymały kolejne ciosy, tym razem od regulatora amerykańskiego. Kilka dni temu U.S. Securities and Exchange Commission opublikowała listę spółek, które mogą zostać siłą usunięte z nowojorskiego parkietu, jeśli nie dostosują swojej księgowości do standardów raportowania obowiązujących w USA. Na tej liście znalazły się m.in. wielkie chińskie spółki technologiczne Alibaba, Baidu czy Pinduoduo. Po tej informacji kursy spółek z listy tąpnęły po kilka-kilkanaście procent. Jednakże analityczka Citigroup Alicia Yap uważa, że rynek przereagował, bo delisting może nastąpić dopiero po nie spełnieniu wymogów przez 3 lata z rzędu, więc pierwszych kar można się spodziewać najwcześniej w 2024 roku, o ile w ogóle będą egzekwowane.

Poza tym, to jeszcze nie koniec ryzyka ze strony chińskich władz. Ukarały one niedawno spółkę Tencent za łamanie prawa w zakresie prania brudnych pieniędzy. Poza tym pojawiają się plotki rynkowe, że Pekin będzie chciał wprowadzić ograniczenia w korzystaniu przez młodych ludzi (dzieci i nastolatki) z Internetu i gier video.

Niektórzy wytrawni inwestorzy kupują ten potężny, głęboki chiński dołek. Na zasadzie „kupuj, gdy leje się krew”. Robi tak m.in. Charlie Munger – wiceprezes Berkshire Hathaway przyznał, że skupuje akcje spółki Alibaba. Pod koniec 2021 r. to była już trzecia największa pozycja w jego portfelu, po Bank of America i Wells Fargo. W II połowie 2021 Steven Romick z Crescent Fund akumulował zdecydowanie akcje Baidu – podaje portal Dataroma.

Portfel Charliego Mungera na koniec 2021 r.

munger portfel

Źródło: Dataroma

Zobacz także: Czym są CBDC - czyli cyfrowe waluty banków centralnych jak cyfrowy dolar, cyfrowy juan czy inne państwowe waluty wirtualne

Udostępnij