Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

WeWork planuje zmieniać świat, jednak nie myśli o osiągnięciu rentowności. "Jednorożec technologiczny" zapowiada debiut na Nasdaq

Udostępnij

Na amerykańskiej giełdzie chce zadebiutować spółka WeWork, która nawet nie sili się na obietnice osiągnięcia rentowności, mówi raczej o zmienianiu świata na lepsze. Czy jeśli zbierze z rynku 3,5 mld USD według planu będzie to oznaczało, że inwestorzy nie posługują się już rozumem, tylko czystymi emocjami?

Hossa na Nasdaq jest zaiste imponująca. W ciągu ostatnich 10 lat indeks Nasdaq Composite urósł o 306%, zawstydzając nawet S&P500 (193%). Na giełdę wchodzą spółki technologiczne, które nie mają zysków, ani nie obiecują dywidend. Wymienić można tutaj choćby Ubera.

Jednak takiego debiutu, jak ten nadchodzący spółki WeWork, jeszcze chyba nie było. Jeszcze nigdy w historii nie było IPO firmy, która nie dość że nie pokazuje zysków i nie obiecuje dywidend, ale nawet... mówi wprost w prospekcie, że nie zamierza walczyć o osiągniecie rentowności! Jej celem jest podobno zmienianie świata... („Our mission is to raise the world’s consciousness”, “Chcemy zmienić świadomość świata” – przekonuje spółka w prospekcie emisyjnym).

Zobacz także: Mocne spadki akcji Ubera po IPO. Guru wyceny przedsiębiorstw uważa, że firma jest warta mniej niż 60 mld USD

Emocje przysłaniają fundamenty. Czy to sygnał kontrariański?

W 2018 roku firma WeWork - zajmująca się de facto wynajmowaniem powierzchni biurowej, ale uchodząca za firmę technologiczną - zanotowała 1,6 mld USD straty. W I połowie 2019 roku straciła 690 mln USD, więc trudno powiedzieć, żeby jej sytuacja finansowa znacząco się poprawiła. Mimo to WeWork śmiało zmierza na amerykańską giełdę po 3,5 mld USD od inwestorów.

- Wszystko wskazuje na to, że WeWork osiągnie swój cel, czyli zbierze 3,5 mld USD z rynku. Nieważne, że jej model biznesowy się nie spina. Ważne, że jest uznawana za nowoczesną firmę, która chce zmieniać świat. W mojej opinii zachwyty nad WeWork są dowodem na to, że inwestorzy pożegnali się z chłodną, racjonalną analizą na rzecz emocji – napisała Frances Coppola, publicystka Forbesa, w tekście „WeWork's IPO: The Triumph Of Hype Over Fundamentals”.

Coppola przypuszcza, że inwestorom może się podobać tempo zwiększania przychodów: w 2016 roku wynosiły 436 mln USD, a w 2018 roku już 1,8 mld USD. Problem w tym, że koszty spółki WeWork rosną w jeszcze większym tempie – wskazuje Coppola.

1. Dane finansowe WeWork

dane

Cele rozwojowe, jeśli chodzi o zasięg działania, WeWork rzeczywiście ma ambitne. Obecnie firma jest obecna w 111 miastach na całym świecie, a chce być w 280 miastach, co da jej zasięg 255 mln ludzi.

2. Plany rozwojowe WeWork

cele

Przypominamy, że w Warszawie WeWork ma jak na razie 4 powierzchnie biurowe.

3. Biura WeWork w Warszawie

map

W opinii Rafała Dobrowolskiego, zarządzającego funduszem Tar Heel Capital Globalnych Innowacji, WeWork to wyjątkowy biznes i ma kilka cech, które czynią go mocno odmiennym od klasycznych firm sektora technologicznego.

- Ten biznes jest cykliczny z natury i jednocześnie bardzo wymagający kapitałowo. W odniesieniu do przychodów czy innych typowych miar, rzeczywiście WeWork jest bardzo wysoko wyceniony. Wspomaga to przede wszystkim PR spółki, jak i głębokie kieszenie udziałowców z bardzo długimi horyzontami inwestycyjnymi, chodzi tu m.in. o SoftBank. Poza samą ceną studzić emocje, jeżeli chodzi o IPO WeWork, powinno też wiele znaków ostrzegawczych, takich jak słabej jakości corporate governance czy ryzyko finansowania rozwoju biznesu w trakcie gdy popyt na powierzchnie biurowe zmaleje – mówi Strefie Inwestorów Dobrowolski.

Zobacz także: Ostatnie okazje dywidendowe. 5 spółek z atrakcyjną dywidendą powyżej 6%

Ostrożnie ze spółkami technologicznymi

Nie ma więc wątpliwości, że przed zapisaniem się na akcje WeWork inwestor powinien się nie dwa, a trzy razy zastanowić. Wróćmy jednak do pytania o to, czy IPO takiej spółki to nie jest przypadkiem sygnał kontrariański. Czy jeśli WeWork pozyska 3,5 mld USD z rynku będzie to oznaczało, że inwestorzy są na szczytach emocji i pozytywnego hype’u? Czy taki rozwój wypadków mógłby sygnalizować koniec hossy na Nasdaq?

Zdaniem Dobrowolskiego z racji popularności wszelkich modeli subskrypcyjnych i nieliniowości zysku wielu biznesów technologicznych w USA nie będzie to już tak istotny sygnał, jak historycznie bywało.

- Znajdziemy w USA dziesiątki firm, które inwestują dziś 1 USD w marketing, żeby na pozyskanych za to klientach zarobić na przestrzeni kolejnych kwartałów 4 USD lub więcej. Więc dopóki metryki i ekonomika się zgadzają, to można powiedzieć, że im więcej przy nich uda się zainwestować, tym lepiej dla długoterminowych akcjonariuszy, bo to tylko podwyższa przepływy pieniężne wygenerowane w trakcie życia firmy – uważa zarządzający Tar Heel Capital.

Jakie są więc perspektywy dla spółek technologicznych z Nasdaq? Czy one są przewartościowane? Czy wciąż warto kupować akcje tych największych?

- Obecne wyceny największych spółek technologicznych powróciły do poziomów z I połowy 2018 roku. Akcje z Nasdaq nie są więc tanie. Różnego rodzaju ryzyko dla dalszego szybkiego wzrostu tych firm istnieje. Wydaje się, że trudno będzie w kolejnych latach osiągnąć na ich akcjach atrakcyjne stopy zwrotu – ostrzega Dobrowolski. - Z drugiej duże spółki technologiczne są w dzisiejszym świecie inwestycyjnym bardzo preferowanym aktywem. Płynie do nich znaczący kapitał z rozwiązań pasywnych, takich jak fundusze ETF – dodaje.

Od siebie dodamy, że ostrzeżeniem dla inwestorów zainteresowanych akcjami WeWork powinno być to, co stało się z kursem Ubera. Od debiutu jego wycena spadła już o niemal 18%.

4. Notowania spółki Uber (linia czarna) na tle Nasdaq Composite (linia czerwona)

uber

Źródła wykresów: 1-2. WeWork, 3. Google Mapy, 4. MarketScreener.com

Zobacz także: Odwrócona krzywa rentowności – wyjaśniamy dlaczego należy się jej bać, a dlaczego nie

Udostępnij