Gaming Factory stawia na Japanese Drift Master. Spółka chce wydać grę samodzielnie, a w tle jest potencjalna emisja akcji
Demo Japanese Drift Master podbiło serca graczy na Festiwal Steam Next, a Gaming Factory jest pewne potencjału tego projektu. Premiera powinna odbyć się w drugiej połowie 2024 roku, a później będzie rozważany tryb multiplayer.
Gaming Factory przy okazji debiutu na GPW w 2020 roku miał w planach do końca 2021 roku sfinansowanie i wydanie ponad 30 gier, w tym połowa projektów miała być własnej produkcji. Jak wiadomo, mamy rok 2023 i strategia nie została zrealizowana. Teraz Gaming Factory stawia na zupełnie inny model. Jak podkreślił Mateusz Adamkiewicz, prezes spółki, docelowo chcą mieć dwie gry tworzone przez zespoły wewnętrzne i 3-4 produkcje, gdzie pełnią rolę wydawcy.
W ostatnich tygodniach numerem jeden dla Gaming Factory stał się projekt Japanese Drift Master, ogłoszony zaledwie kilka miesięcy wcześniej. Tytuł został udostępniony w wersji demo na Festiwalu Steam Next, gdzie została ona pobrana ponad 390 tys. razy, a produkcja wyprzedziła na globalnej wishliście takie polskie tytuły jak The Alters czy Ghostrunner 2.
„Nie jesteśmy zaskoczeni tym, że gra spotkała się z dobrym odbiorem, ponieważ od początku wierzyliśmy w zespół, w ten projekt, a także wykonaliśmy w tym zakresie ogrom pracy produkcyjnej, testerskiej i marketingowej, natomiast liczby i zasięgi przekroczyły oczekiwania nawet największych optymistów” – powiedział na czacie Mateusz Adamkiewicz i później dodał: „Na razie zakładamy, że premiera konsolowa może nastąpić około pół roku po premierze PC, aby nie przesuwać dat, zatem bardziej prawdopodobna będzie połowa 2025 roku. Natomiast w tym momencie skupiamy się w 100 % na dopracowaniu wersji PC, zatem nie mamy jeszcze konkretnego harmonogramu produkcji wersji konsolowych”.
|
Zobacz także: „Działania marketingowe oraz publikacja dema Japanese Drift Master na festiwalu okazały się sukcesem” - relacja czatu z zarządem Gaming Factory
Japanese Drift Master numerem jeden
Gaming Factory jest już obecne na rynku gier od dawna. Jednak spółce wciąż brakuje sukcesu w postaci dobrego longsellera. Może się okazać, że to Japanese Drift Master będzie numerem jeden dla spółki. Prace nad grą trwają już od dłuższego czasu, a projekt został wykupiony przez Gaming Factory od innej firmy.
„Jako Gaming Factory zaczęliśmy finansowanie i rozwój tej gry około dwa lata temu, a od ponad roku zespół został przez nas całkowicie przejęty, przeprowadziliśmy szereg dodatkowych rekrutacji i wszyscy wspólnie doprowadziliśmy do zmiany wizji prowadzenia projektu. Sama gra jest tworzona mniej więcej od 4 lat, natomiast to dopiero my uwierzyliśmy w ten projekt i daliśmy zespołowi komfortowe warunki do pracy” – wskazał Mateusz Adamkiewicz podczas czatu.
Japanese Drift Master został ogłoszony przez spółkę w kwietniu, jednak na popularności zyskał za sprawą demo na Festiwalu Steam Next. Produkcja została pobrana ponad 390 tys. razy, a w ciągu miesiąca awansowała o 114 miejsc na liście Global Top Wishlist platformy Steam. Jednak na premierę gracze będą musieli zaczekać. W planach jest wydanie gry w drugiej połowie 2024 roku i rozważany jest tryb wczesnego dostępu. Również w pierwszej kolejności tytuł pojawi się na komputerach osobistych, a dopiero później zadebiutują wersje konsolowe.
„Wypuszczenie dema dało nam więcej niż ostatnie miesiące testów. Takiego feedbecku nie bylibyśmy w stanie kupić. Ścisła współpraca z community pomaga nam na bieżąco monitorować sytuacje projektu. Proszę pamiętać, że ponad 300 tyś graczy zagrało w tę grę. Gracze zgłaszali pewne problemy optymalizacyjne co wpływało na spadki fpsów, mimo tak dobrego działu QA nie bylibyśmy w stanie sprawdzić gry na takiej ilości urządzeń” – podkreślił Marcin Przymus, wiceprezes Gaming Factory.
Zarząd spółki był kilkukrotnie pytany podczas czatu, czy jest zainteresowana współpracą z zewnętrznym wydawcą przy Japanese Drift Master. Mateusz Adamkiewicz potwierdził, że pojawiają się propozycje od potencjalnych firm, jednak spółka chce sama doprowadzić do wydania tytułu. Niewykluczony jest jeden scenariusz.
„W obliczu naszej pracy przez ostatnie miesiące wiemy, że jesteśmy sami w stanie podołać promocji tytułu, natomiast wydawca azjatycki pozostaje dla nas ciekawym kierunkiem, pod warunkiem, że pozostaniemy głównym wydawcą globalnym” – powiedział Adamkiewicz.
Premiera Japanese Drift Master może być nowym otwarciem dla spółki, w szczególności, że prace są prowadzone przez wewnętrzny zespół. W planach będzie również wydanie trybu multiplayer około 6 miesięcy od premiery. Warto podkreślić, że drugi zespół wewnętrzny pracuje nad kolejnym projektem, który nadal nie został zapowiedziany. Jak wskazuje prezes, to może być gra z drugim największym potencjałem, a z portfolio wydawniczego mowa o Dinos Reborn.
„Na ten moment firma posiada ponad 30 pracowników wewnętrznych, co oznacza ponad trzykrotny wzrost względem poprzedniego roku. Postawiliśmy na własny dział QA, marketingu i produkcji i myślę, że ta zmiana strategii znajduje już odzwierciedlenie w naszych produkcjach i rozpoznawalności Gaming Factory” – mówił prezes spółki.
Zobacz także: Japanese Drift Master najpopularniejszą, polską grą podczas festiwalu Steam Next. Podsumowanie jesiennej edycji wydarzenia
Potencjalna emisja akcji oraz program motywacyjny
Gaming Factory, w ramach aktualizacji strategii, zamierza ustalić program motywacyjny, aby zwiększyć zaangażowanie kluczowego personelu oraz współpracowników. Ponadto, spółka chce być samodzielnym wydawcą dla swojego flagowego tytułu, więc nie wyklucza pozyskania dodatkowych środków finansowych. Wspomniany program motywacyjny na lata 2024-2025 zakłada objęcie przez uczestników nie więcej niż 112 000 akcji, o wartości nominalnej 0,10 zł każda i o łącznej wartości nominalnej 11 200,00 zł.
W przypadku potencjalnej emisji nowej akcji miałaby ona zostać skierowana do zewnętrznych podmiotów. Ewentualna cena emisyjna nie mogłaby być niższa niż 10 zł. Na czacie pojawiły się również pytania o cenę emisyjną.
„Biorąc pod uwagę potencjalną emisję musieliśmy brać pod uwagę interes spółki i obecną sytuację rynkową. Ogłaszanie emisji z ceną 15,50 przy kursie giełdowym 10 zł raczej nie miałoby większego sensu, ponieważ nikt nie wziąłby w niej udziału. Od szczytu covidowej hossy indeks WIG Games spadł z poziomu 34 000 do około 17 000 obecnie, zatem można śmiało powiedzieć, że sentyment wokół branży, a co za tym idzie wyceny, uległy znacznemu pogorszeniu” – komentował Mateusz Adamkiewicz.
Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy jest zaplanowane na 7 listopada i wtedy akcjonariusze zadecydują o minimalnej cenie potencjalnej emisji.
Notowania Gaming Factory