Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Ray Dalio ostrzega, że wojna między USA a Chinami byłaby tragiczna w skutkach. Obecna sytuacja przypomina napięcia przed I i II wojną światową, ostrzega słynny inwestor

Udostępnij

Mam nadzieję, że konflikt o Tajwan nie będzie eskalował, bo to może doprowadzić do tzw. „głupiej wojny” na drodze znanych z historii mechanizmów – mówi słynny inwestor Ray Dalio.

Niestety, ale to co dzieje się obecnie między USA a Chinami z powodu Tajwanu to jest klasyczna ścieżka eskalowania konfliktu, którą opisałem w mojej najnowszej książce „Principles for Dealing with the Changing World Order” – twierdzi inwestor Ray Dalio.

Wojna USA – Chiny byłaby tragiczna w skutkach dla świata

„Jeśli wydarzenia nadal będą podążać tą drogą, którą teraz się toczą, konflikt USA - Chiny będzie miał znacznie większy wpływ na świat, niż wojna rosyjsko-ukraińska. Dojdzie bowiem do starcia między wiodącymi światowymi supermocarstwami, które są znacznie większe pod względem gospodarczym i mocniej powiązane z globalną gospodarką” – ostrzega Dalio.

Inwestor wskazuje, że udział Chin w światowym handlu jest ponad 7 razy większy, niż Rosji. To z Państwa Środka pochodzi około 19% całego importu amerykańskich towarów przemysłowych. „Wyobraźmy sobie teraz, że importowanie towarów z Chin i robienie interesów z Chinami stałoby się tak samo trudne, jak teraz z Rosją. Wyobraźmy sobie, jaki wyglądałyby łańcuchy dostaw i wpływ gospodarczy na świat takiego konfliktu. Wyobraźmy sobie, czym dla świata byłyby sankcje na Chiny. Łańcuchy dostaw załamałyby się, aktywność gospodarcza zanikła, a inflacja gwałtownie wzrosła. A to tylko skutki wojny gospodarczej, ale one i tak wypadałyby blado w porównaniu z wpływem, jaki miałaby wojna militarna między tymi mocarstwami, od której jesteśmy niebezpiecznie blisko” – podkreśla założyciel firmy inwestycyjnej Bridgewater.
 

Wartość obrotów handlowych w 2021 r. (mld euro)

handel kraje mld euro

Źródło: Eurostat
 

Dalio uważa, że sytuacja, która obecnie ma miejsce między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, jest bardzo podobna do tej, która istniała między mocarstwami bezpośrednio przed I i II wojną światową oraz do innych, które miały miejsce przed wieloma innymi wojnami. „Poniższy wykres przedstawia mój miernik konfliktu USA-Chiny od 2000 roku. Jak widać, odczyty dotyczące konfliktu między USA a Chinami są najwyższe w historii” – wskazuje Dalio.
 

Wskaźnik konfliktu USA - Chiny

wskaźnik konfliktu

Źródło: R. Dalio
 

Wskaźnik, którym się on posługuje, składa się z wielu części składowych, takich jak:

  • zmiany w wydatkach wojskowych;

 

  • opinie mieszkańców jednego kraju na temat drugiego kraju;

 

  • uwaga mediów poświęcona konfliktowi.

„Jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost wydatków wojskowych i zmianę nastawienia obywateli USA i Chin do rywala, to zobaczymy, jak dużo to mówi. Poniższy wykres przedstawia udziały USA i Chin w światowych wydatkach wojskowych, przy czym pamiętajmy, że chińskie wydatki wojskowe są zaniżane, bo wiele z nich nie jest uwzględnianych jako bezpośrednie wydatki wojskowe. Ponadto, amerykańskie wydatki wojskowe obejmują cały świat, podczas gdy chińskie wydatki wojskowe są bardziej skoncentrowane w regionie” – tłumaczy Dalio.
 

Udział USA i Chin w globalnych wydatkach na wojsko

wydatki wojskowe

Źródło: R. Dalio
 

Poniższy wykres przedstawia dane z sondażu Gallupa i pokazuje, że 80% Amerykanów ma obecnie nieprzychylny stosunek do Chin. Czyli obywatele USA są do Państwa Środka tak nieprzychylnie nastawieni, jak do Rosji.
 

Odsetek Amerykanów z nieprzychylnym stosunkiem do Rosji i Chin

opinie amerykanów o Rosji i Chinach

Źródło: R. Dalio

Zobacz także: Rynek nieruchomości w Chinach w coraz większym kryzysie. Ceny mieszkań spadają 10 miesiąc z rzędu

Poziom konfliktu na linii USA – Chiny jest już niebezpiecznie wysoki

By spojrzeć na obecny poziom konfliktu między Chinami a USA z innej perspektywy, Dalio zaleca zerknąć na poniższą tabelę, która porównuje obecny wskaźnik konfliktu USA-Chiny z poprzednimi wskaźnikami innych wielkich konfliktów. „Jak widać, obecny odczyt dla USA i Chin jest prawie 1,2 odchylenia standardowego powyżej średniej, co stanowi odczyt w górnej części zakresu wielkich konfliktów. Chociaż świadczy to o wysokim poziomie i ryzyku konfliktu, nie powinno być błędnie interpretowane jako oznaczające, że nadejdzie eskalacja. Czasami po chwilach wzmożonego konfliktu następuje wycofanie się ze ścieżki wojny. Na przykład, okres poprzedzający kubański kryzys rakietowy miał stosunkowo wysoki odczyt 0,9, ale zwyciężyły mądre i chłodne głowy, więc uniknięto potencjalnej katastrofy – podkreśla Dalio.
 

Wskaźnik stopnia eskalacji konfliktu (maksymalny odczyt przed wybuchem wojny)

wskaźnik przed wojnami

Źródło: R. Dalio
 

Zdaniem Dalio, Chińczycy nerwowo zareagowali na wizytę Nancy Pelosi na Tajwanie, demonstrując, że mogą militarnie kontrolować obszar wokół wyspy. „To sugeruje, że Chiny mogą odciąć Tajwan od reszty świata. Wyobraźmy sobie implikacje takiego rozwoju wydarzeń. Wyobraźmy sobie, że chipy półprzewodnikowe nie mogłyby wydostać się z Tajwanu. Chiny pokazują również swoją potęgę militarną i przekraczają wcześniej nieprzekraczalne linie demarkacyjne, okopując się tym samym na Tajwanie. Pytanie teraz najważniejsze brzmi: czy USA odpowiedzą kolejną eskalacją?” – wskazuje Dalio.

Inwestor ma wielką nadzieję, że nie dojdzie do kryzysu tajwańskiego, który mógłby doprowadzić do „głupiej wojny”, w wyniku eskalacji typu „tit-for-tat”, czyli od słowa do słowa, oko za oko, ząb za ząb… „Historia pokazuje, że jest to problem szczególnie dla upadających imperiów, które mają tendencję do walki nielogicznej, ponieważ każdy ich odwrót jest postrzegany jako porażka. Walka USA o Tajwan z Chinami w gruncie rzeczy jest nielogiczna, ale jej brak może być postrzegany jako utrata pozycji i władzy nad innymi krajami. Nie podjęcie przez USA walki będzie także oznaczało, że przywódcy imperium zaczną wyglądać na słabych w oczach swoich własnych obywateli, co może ich kosztować poparcie polityczne, którego potrzebują, aby pozostać u władzy. Takie właśnie mechanizmy tworzą silne bodźce do przyspieszenia konfliktów i wybuchu wojen, a wyniszczające wojny są o wiele gorsze, niż współpraca i rywalizacja w bardziej pokojowy sposób” – alarmuje Dalio.

Dalio uważa, że porządek świata się zmienia, ale to ludzie podejmują decyzje, które wpływają na rozwój wydarzeń i mają oni wciąż do wyboru ścieżkę pokoju, tudzież pokojowej rywalizacji. „Na razie konflikt na linii USA – Chiny jest konfliktem niskiej rangi. Na razie nie polała się krew. Widzę, że wciąż po obu stronach są rozsądni ludzie, którzy boją się wojny światowej. Są też jednak po obu stronach ludzie, którzy chcieliby zaostrzenia konfliktu. Mam nadzieję, że rozsądek zwycięży, ale z drugiej strony nadzieja to nie strategia, więc jako inwestor staram się być jak najbardziej realistyczny i odpowiednio nawigować po wzburzonych geopolitycznych wodach i Wam też rekomenduję takie podejście” – podsumował Dalio.

Zobacz także: Wojna o Tajwan mocno uderzyłaby w amerykańskie spółki technologiczne

Udostępnij