Na sztuce w trakcie pandemii można było świetnie zarobić. A jak będzie w czasie wysokiej inflacji?
Dzieła sztuki, podobnie jak akcje, okazały się świetną inwestycją w czasie pandemii. Teraz jednak pojawiła się wysoka inflacja – jak zachowają się ceny obrazów i rzeźb?
W trakcie ostatnich 2 lat hossa panowała nie tylko na rynku akcji, ale też na rynku dzieł sztuki – mimo że galerie i targi przez długi czas były pozamykane.
Sztuka dała zarobić w pandemii
Wygląda na to, że w trakcie pandemii – w okresie ostatnich 2 lat – całkiem nieźle można było zarobić na inwestycji w sztukę. Mimo że targi nie odbywały się, ruch na aukcjach piął się w górę, a wraz z nim ceny dzieł. Na razie indeksy jeszcze za ten okres nie policzone, ale można znaleźć efektowne przykłady potwierdzające tę tezę:
- „Portret Katarzyny Cornaro” pędzla Tycjana Vecellio, został zakupiony za 6 245 USD w Bath w lipcu 2020 roku, a odsprzedany na aukcji w Christie's rok później za 69 300 USD. To oznacza blisko 12-krotny wzrost wartości w 12 miesięcy.
- Tylko 82 dni dzieliły transakcję zakupu dzieła Mojżesza Kislinga „Portret młodej kobiety” (1931) za 69 300 USD na aukcji w Sotheby's New York 11 marca 2021 i odsprzedaży na akcji w warszawskim domu Polswiss Art. Za 158 000 USD (1 czerwca 2021).
- Nieźle obłowił się również inwestor, który zakupił dzieło „Here and there” (2007) Shary Hughes 10 lipca 2020 roku za 73 00 USD, a następnie sprzedał je za 208 000 USD dnia 21 stycznia 2022. Obie transakcje miały miejsce w Hong Kongu.
Przypomnijmy, że Sotheby’s Mei Moses Index w latach 1950-2020 zanotował średnioroczną stopę zwrotu w wysokości 8,4%. Jeszcze lepszym wynikiem (13,6% średniorocznie za ostatnie 27 lat) może się pochwalić indeks sztuki współczesnej, liczony przez firmę Masterworks. To pokazuje, że generalnie w długim terminie sztuka jest co najmniej dobrą inwestycją.
Sotheby’s Mei Moses Index (1950-2020)
Źródło: Sotheby’s
Indeks sztuki współczesnej na tle S&P500 (1995 – I połowa 2021)
Źródło: Masterworks
Zobacz także: Teoria rynku efektywnego może wkrótce zostać obalona - prof. Xavier Gabaix jest tego bliski
Sztuka jest wobec inflacji neutralna jako aktywo
A jak będzie na zarabianiu na sztuce w okresie wysokiej inflacji? Na to pytanie postarał się odpowiedzieć Scott Lynn, prezes i założyciel Masterworks, będąc gościem 419 odc. podcastu We Study Billionaires.
Przyznał, że firma Masterworks przez ostatnie tygodnie pracowała nad odpowiedzią na to pytanie, i sięgnęła po wiarygodne dane najdalej w przeszłość, jak się dało, czyli do początku lat 80-tych XX wieku. „Okazuje się, że sztuka jest aktywem neutralnym w stosunku do inflacji. Inwestycja w sztukę zapewnia obronę wartości kapitału przed wysoką inflacją, ale z drugiej strony nie można jej określić mianem w pełni skutecznej tarczy antyinflacyjnej” – przyznaje Lynn.
Wskazał, że średnioroczne stopy zwrotu z inwestycji w sztukę generalnie maleją w czasie, dla wybranych kategorii – jest to niejako cecha wspólna sztuki dawnej czy sztuki współczesnej. „Być może jest tak dlatego, że zamożni ludzie kupujący dzieła nie chcą pozbywać się ich ze stratą, więc trzymają je bardzo długo, aż będą mogli sprzedać z zyskiem, ale to skutkuje obniżaniem się średniorocznej stopy zwrotu z inwestycji dla całego segmentu” – stwierdził Lynn.
Gość podcastu We Study Billionaires przyznał, że największą wadą inwestowania w sztukę jest płynność. „Dzieło łatwo kupić, a trudno sprzedać. Dlatego założyliśmy Masterworks – by inwestorzy mogli nabywać cząstki dzieł i by mogli łatwo się ich pozbywać” – stwierdził.
Lynn doradził także, by dywersyfikować portfel dzieł sztuki. „Inwestor powinien mieć co najmniej 8-10 dzieł w swoim zbiorze, najlepiej różnych artystów, z różnych epok. Nie należy poddawać się emocjom, słuchać się mody” – stwierdził prezes Masterworks.
Ilustracja do tekstu: Mojżesz Kisling, „Portret młodej kobiety” (1931)