Ceny praw do emisji CO2 dobijają do 100 euro za tonę. Inicjatywa Jerzego Buzka może być ostatnim ratunkiem dla PGE, Tauron czy Enea
Rosnące ceny uprawnień do emisji CO2 są coraz dotkliwsze dla energetyki. Inicjatywa europosła Jerzego Buzka to być może ostatni ratunek dla koncernów takich jak PGE, Tauron i Enea.
Cena uprawnień do emisji CO2 sięga już psychologicznej bariery 100 euro za tonę (w chwili pisania tego tekstu jest to 97,5 euro). Dla uzmysłowienia sobie tempa zmian warto odnotować, że w lutym 2020 r. było to 20 euro. Od stycznie 2021roku ich cena wrosła o 197%.
Cena emisji tony C02 w Euro
Kwestia uprawnień staje się coraz poważniejszym elementem debaty publicznej ponieważ ich wpływ na koszt wytwarzanej energii jest w Polsce niebagatelny. Wynika to przede wszystkim ze struktury krajowej energetyki, nadal opartej przede wszystkim o emisyjny węgiel. Rosnące obciążenia dla spółek energetycznych skutkują już efektownymi kampaniami outdoorowymi i rozgrzewają dyskusje pomiędzy komentatorami stojącymi po stronie rządu i tymi podzielającymi wizję Komisji Europejskiej.
Myślę, że zbliżamy się do granic obłędu.
— Joanna Pandera (@jmpandera) February 3, 2022
Dalej już nic nie ma. pic.twitter.com/6O3Nts5XQD
Rosnące ceny CO2 dobijają energetykę
Nie jest oczywiście tak, że uprawnienia do emisji CO2 odpowiadają za 60 proc. kosztu rachunków dla gospodarstw domowych. Tu dochodzą kwestie takie jak opłaty dystrybucyjne czy różnego typu podatki (choćby opłata mocowa i wiele innych). Jednak z drugiej strony to olbrzymie i stale rosnące obciążenie dla producentów energii uwzględniane w ich strukturze wytwarzania. Choć udział procentowy jest zmienny i nie zawsze wynosi 60 proc. w produkowanej KW/h prądu, to jednak z powodu korelacji z wyceną uprawnień do emisji CO2 pozostaje on bardzo wysoki. To wszystko wpływa na kondycję finansową państwowych grup energetycznych takich jak PGE, Tauron czy Enea. Są one w dodatku zdane na rząd w kwestii możliwości przekazania im środków finansowych jakie państwo uzyskuje ze sprzedaży przysługujących Polsce uprawnień do emisji CO2 w ramach organizowanych regularnie aukcji. Bardzo często te pieniądze były wtłaczane w budżet centralny zamiast służyć modernizacji czeboli i ich szybkiemu odchodzeniu od węgla.
Zobacz także: PGE ma problemy, nie zmienia tego zażegnanie kryzysu wokół Turowa
To nie tylko wina polityków…
Jednak z drugiej strony nawet przy zaniedbaniach politycznych obecna sytuacja nie byłaby aż tak poważna gdyby nie szaleńcze tempo narzucone polityce klimatycznej przez Komisję Europejską i państwa członkowskie. Skala ambicji od zaprezentowania tzw. Zielonego Ładu w 2019 r. poraża. Odzwierciedla to dynamika uprawnień do emisji CO2 napędzanych planami ograniczania darmowych uprawnień na rynku, uczynienia z jednostek uprawnień instrumentu finansowego, którym obecnie się spekuluje, czy objęcia systemem handlu emisjami lub analogicznymi systemami nowych obszarów gospodarki (transportu i budownictwa w ramach pakietu Fit for 55). Wina nie leży więc jedynie po stronie polskich polityków.
Kryzys energetyczny wywołał dyskusję o kształcie transformacji
W pełni uświadomił to kryzys energetyczny z jakim Europa mierzy się od jesieni 2021 r. Dotknął on bowiem drożyzną energetyczną także te gospodarki, które forsownie inwestowały w OZE. Okazało się bowiem, że tempo transformacji jest niezwykle duże i niebezpiecznie zmniejszyło ilość stałych źródeł energii dbających o równowagę systemów energetycznych (stąd uwzględnienie gazu i atomu w tzw. taksonomii UE). To wszystko rozpoczęło dyskusję o modyfikacji obecnie obranego kursu transformacyjnego. Jego ciekawym aspektem, który mógłby poprawić sytuację polskich spółek energetycznych jest nowa inicjatywa europosła Jerzego Buzka. Ten wpływowy w Brukseli polityk (były przewodniczący Parlamentu Europejskiego) zaproponował poprawkę przepisów, które mają na celu ograniczenie roli inwestorów spekulacyjnych na rynku uprawnień do emisji CO2.
Najpierw @E_Krukowska a teraz @fed_disario @CarbonPulse pisze o #LexBuzek - poprawce @JerzyBuzek i grupy posłów w komisji #ITRE ,która wyklucza z udziału w rynku #ETS graczy z instytucji finansowych. Ma to ograniczyć ryzyko spekulacji cenami na tym rynku.https://t.co/ats93cbGP9
— Ryszard Pawlik (@Ryszard_Pawlik) February 7, 2022
Inicjatywa Buzka
W przeciwieństwie do poprzednich inicjatyw polskiego rządu, który forsował bez budowy odpowiedniego poparcia pomysły takie jak maksymalna cena uprawnień CO2, inicjatywa Buzka wydaje się wyważona. Popiera go jeszcze ośmioro prawodawców wewnątrz EPP, największej europejskiej rodziny politycznej. Trudno wyrokować jak zaproponowane przez niego przepisy będą wyglądały finalnie w wyniku ucierania brukselskiego kompromisu oraz czy zostanie im nadany odpowiedni bieg. Jednak należy oceniać inicjatywę Buzka jako potrzebną i mogącą bardzo poprawić sytuację polskiej energetyki. Krajowy ośrodek KOBiZE wielokrotnie podkreślał w swoich analizach, że to sprowadzenie uprawnień do emisji CO2 do poziomu instrumentu finansowego w 2019 r. doprowadziło do rozwoju spekulacji i spektakularnego wywindowania cen.
Co z tego wynika dla inwestorów?
Sukces inicjatywy Jerzego Buzka mógłby nakreślić zupełnie nowe perspektywy przed dużymi grupami energetycznymi w Polsce (PGE, Tauron, Enea, ale również Orlen). Przepisy mogłyby ograniczyć wzrost uprawnień do emisji CO2, które od dwóch lat zachowują olbrzymią dynamikę i wpływają negatywnie na kondycję finansową podmiotów, które posiadają aktywa węglowe w swoim portfolio. To dałoby czebolom chwilę oddechu i pozwoliło skuteczniej transformować się w kierunku neutralności emisyjnej.