„Chaos nad chaosami” – jedna z pierwszych książek o spekulacji dzięki TJS dostępna za darmo po polsku
Reguły rządzące giełdą papierów wartościowych w XVII wieku były takie same, jak są dziś, bo natura ludzka, czyli i spekulantów, jest niezmienna – wynika z dzieła Josepha de la Vegi „Chaos nad chaosami”.
Dzięki Trading Jam Session ukazało się po polsku pierwsze dzieło literackie poświęcone w całości tematowi spekulacji. Dialogi pomiędzy Akcjonariuszem, Kupcem i Filozofem są nader interesujące i pełne poetyckich fraz.
Spekulacja: kwintesencja czystej nauki i zarazem wzór oszustwa
„Confusión de confusions” to prawdopodobnie pierwsze dzieło literackie w całości poświęcone sztuce spekulacji. Zostało wydane w Amsterdamie w 1688 roku. Jego autorem jest Joseph de la Vega – żydowski kupiec, poeta, filantrop. Do tej pory było dostępne polskiemu czytelnikowi w wersji anglojęzycznej. Teraz, dzięki TJS, można je przeczytać po polsku. Tytuł publikacji to „Chaos nad chaosami”.
Joseph de la Vega ujął swe mądrości dotyczące inwestowania i spekulacji w formę dialogów pomiędzy Akcjonariuszem, Kupcem i Filozofem. I udaje mu się przyciągać uwagę czytelnika. Już w pierwszych słowach akcjonariusza pojawia się ciekawa, poetycka definicja spekulacji, jako interesów, które są „jednocześnie i najuczciwsze, i najbardziej zwodnicze w Europie; najszlachetniejsze i najbardziej niesławne na świecie; najbardziej wyrafinowane i najbardziej wulgarne na kuli ziemskiej. Stanowią kwintesencję czystej nauki i wzór oszustwa; są kamieniem węgielnym dla inteligentnych i nagrobkiem dla zuchwałych; skarbnicą użyteczności i źródłem kłopotów; wreszcie - odpowiednikiem Syzyfa, któremu nigdy nie jest dane zaznać odpoczynku, podobnie jak przykutemu do wciąż obracającego się koła Iksjonowi.” Niezwykle zainteresowany spekulacją jest kupiec, który jest już zmęczony prowadzeniem od rana do wieczora wysysającego z niego wszystkie siły biznesu handlowego.
Czym są akcje – to zostaje wytłumaczone na przykładzie Kompanii Wschodnioindyjskiej. Pojawia się też niezwykle ciekawa informacja, że dywidenda z akcji tej spółki w 1613 roku wyniosła aż 42,5%. To właśnie głównie pod dywidendy inwestowano kiedyś w spółki giełdowe. „Od dnia powstania [1602] do dzisiaj, czyli dnia, w którym prowadzimy tę rozmowę [1688], dywidendy Kompanii osiągnęły poziom 1 482 ½%, zaś wartość kapitału wzrosła ponad pięciokrotnie Jest skarbem przypominającym drzewo, ponieważ [niemal] co roku rodzi owoce. I chociaż w niektórych latach ma jedynie kwiecie, to w kolejnych jest jak drzewo Uraba, które rodzi owoce dwa lub trzy razy do roku i może śmiało konkurować z drzewem Sybilli, które – jak wiemy – miało gałęzie ze złota, a liście ze szmaragdów” – w taki poetycki sposób pokazuje magię giełdy Akcjonariusz.
Co wpływa na cenę akcji? Akcjonariusz ponownie tłumaczy na przykładzie Kompanii, że są to fundamenty biznesowe, ryzyko polityczne oraz ogólny sentyment na rynku. „Nawet gdy wszystko, co dotyczy Indii, będzie optymistyczne, to i tak trzeba pamiętać o sytuacji panującej w Europie: na przykład czy nikt nie zbroi swojej floty, czy nie zostały zawarte jakieś niepokojące sojusze, czy nie mają miejsca inne przygotowania (do wojny) – bo takie wydarzenia mogą spowodować spadek cen akcji. Dlatego często jest tak, że część spekulantów kupuje pod dobre informacje z Indii, a druga sprzedaje z uwagi na niejasną sytuację w Europie” – podkreśla Akcjonariusz.
Akcjonariusz tłumaczy, że na giełdzie daje się wyróżnić trzy grupy inwestorów. „Do pierwszej z nich należą książęta biznesu, do drugiej - kupcy, a do ostatniej – spekulanci” - wskazuje. Oczywiście, różni horyzont inwestycyjny. Książęta biznesu to udziałowcy długoterminowi, którzy są nastawieni głównie na otrzymywanie dywidend. Kupcy to gracze średnioterminowi, którzy raczej chcą zarobić na zwyżce cen akcji. Spekulanci to ci, którzy zdają się na koło fortuny i obracają akcjami w krótkim terminie (co wtedy oznaczało dni i tygodnie, day tradingu nie było), lub tylko prawami do akcji (kontrakty, opcje).
Książka de la Vegi pokazuje, że natura ludzka jest niezmienna. Tak więc postępowanie spekulantów w XVII wieku było bliźniaczo podobne do dzisiejszego. Spekulanci często lekceważyli ryzyko i poddawali się trendowi, czyli szli za tłumem. Ci, którzy stracili dużo - bo trend się odwrócił w nieoczekiwanym momencie, albo źle się zabezpieczyli - potrafili zaciągać kredyty, by podjąć próbę „odkucia się”. „Giełdowi gracze są niemądrzy, niezrównoważeni, pełni szaleństwa, dumy i głupoty” – mówi w pewnym momencie Kupiec.
Zobacz także: Historia ludzkiej chciwości - rozprawa o pieniądzach, którą każdy inwestor powinien poznać
4 najważniejsze zasady spekulacji według de la Vegi
Książka „Chaos nad chaosami” zaczyna się od prezentacji 4 najważniejszych zasad spekulacji. Warto je przytoczyć, gdyż są w gruncie rzeczy dobrym streszczeniem „Chaosu nad chaosami”:
- „Nigdy nikomu nie udzielaj rad, które akcje ma kupować, a które sprzedawać, ponieważ kiedy zmienią się okoliczności i najlepsza rada może okazać się myląca.
- Zadbaj o każdy zysk, nie okazując wyrzutów sumienia z powodu utraconych potencjalnych zarobków, ponieważ węgorz może ci się wyślizgnąć się z ręki dużo wcześniej, niż myślisz. Mądrze jest cieszyć się tym, co można osiągnąć, nie licząc na to, że dobra koniunktura i szczęście będą trwały w nieskończoność.
- Zyski z giełdy są jak skarby Goblinów. Mogą to być szlachetne kamienie, mogą i węgle, które następnie zmienią się w diamenty; mogą też być to krzemienie, poranna rosa, a wreszcie - łzy.
- Ktokolwiek chce wygrać w tej grze, musi mieć cierpliwość i pieniądze, ponieważ wszystkie wartości są z gruntu zmienne, a plotki – tylko w niewielkim stopniu oparte na prawdzie. Ten, kto potrafi z godnością znosić ciosy nie zrażając się brakiem szczęścia, jest niczym lew, który rykiem odpowiada na grzmot, nie zaś jak łania, która oszołomiona gromem rzuca się do ucieczki. Ten, kto nie porzuci nadziei, wygra i zapewni sobie dość pieniędzy na operacje, które planował na początku. Z powodu takich perypetii wielu ludzi naraża się na śmieszność - niektórzy spekulanci kierują się snami, inni proroctwami, jeszcze inni iluzjami, nastrojami, a niezliczone rzesze - mrzonkami.”
Zasada pierwsza mówi o tym, że na rynku inwestycyjnym wszystko jest zmienne, a udzielanie rekomendacji (czyli de facto posiadanie przekonania, że „będzie tylko rosło”) może być zgubne. Zasada druga zaleca sięganie po zyski, bo „lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu”. Zasada trzecia przypomina, że nie każdy zysk przynosi szczęście. Zasada czwarta – być może najważniejsza – przypomina, że aby mieć pieniądze, to trzeba mieć pieniądze, a zyski przechodzą od niecierpliwych do cierpliwych.
Zobacz także: Inwestorzy w wartość powinni stosować filozofię stoików. Szczególnie teraz, gdy spółki value przegrywają od lat ze spółkami growth
Poetycka przypowieść o spekulacji
„Chaos nad chaosami” to wciągająca, acz niełatwa lektura. Język jest przeważnie archaiczny, po trosze poetycki. Często można się jednak uśmiać od ucha do ucha. Weźmy taki opis giełdowych byków, czyli graczy nastawionych na wzrosty: „Byki są niczym żyrafa, której nic nie przeraża, lub niczym osobisty magik elektora Kolonii, w którego czarodziejskim zwierciadle damy wyglądały o wiele korzystniej niż w rzeczywistości. Byki wszystko kochają, wszystko chwalą, wszystko wyolbrzymiają. Są niczym Bias, który w czasie oblężenia Prieny oszukał ambasadora Alyattesa pokazując mu wzgórza usypane z piasku i mówiąc, że to pszenica. Chciał mu w ten sposób pokazać, że tak bogate miasto nigdy nie podda się z głodu. Podobnie jest z bykami - sprawiają, że społeczeństwo wierzy, że stosowane przez nie sztuczki sprowadzą bogactwo, a bujne rośliny urosną nawet na grobach. Są jak Hindusi, którzy - zaatakowani przez węże – potraktują je jako delikatny i pyszny posiłek.… Nie robi na nich wrażenia ani pożar, ani niepokoje spowodowane przez klęskę…”
Malownicze są też opisy pierwszej giełdy, tej amsterdamskiej, oraz obyczajów, które tamże panowały. „Rano, na placu, zaczyna się gra i trwa do momentu zamknięcia bram giełdy w samo południe. Tłumy gromadzą się w wielkim pośpiechu, bo nikt nie chce zostać ukaranym grzywną za spóźnienie. Następnie walka przenosi się na giełdę. Nawet największe wycieńczenie nie zmusi nikogo do złożenia broni, a gdy panuje tak wielkie podniecenie nie ma możliwości złapania oddechu. […] Sposób zawierania transakcji [na giełdzie] jest równie absurdalny, jak sama gra. W krajach Lewantu osiągnięcie porozumienia potwierdza się skinieniem głowy. Tutaj oznaką zgody jest uścisk dłoni lub ich przyklepanie. Ale jakże bolesne! Dla wielu siła uderzenia po rękach jest obietnicą zwycięstwa, lecz często pozostaje im jednie lamentowanie nad ciosami, jakie zadaje im los…” – opisuje Akcjonariusz.
W tym niezwykłym opakowaniu otrzymujemy jednak nie tylko dokument, ale i uniwersalną przypowieść o giełdzie, inwestowaniu i spekulacji. Po zakończeniu lektury jesteśmy przekonani, że naturę ludzką trudno zmienić. I że na giełdzie wszystko już było i znów wszystko będzie: oszustwa i manipulacje, panika i krach, potem hossa i euforia. Ludzie będą zarabiali majątki i tracili je. Wielkie spółki będą wypłacały dekadami sowite dywidendy, aż stanie się coś, co uśmierci te „dojne krowy”. Mądry inwestor zda sobie sprawę, że XVII i XXI stulecie na giełdach są do siebie bardzo podobne i że może wyciągnąć z tego bardzo cenne wnioski…
Książka „Chaos nad chaosami” została całkiem zgrabnie wydana. Jest ozdobiona ilustracjami z epoki (reprodukcje dzieł malarskich lub ich fragmenty), budującymi zgrabnie klimat. Zdarzają się drobne literówki i błędy, ale są tak nieliczne, że nie powinny wpływać na pozytywną ocenę całości.
Książkę „Chaos and chaosami” można nabyć TUTAJ.