Czy warto inwestować w samochody klasyczne i jak to robić z głową? - rozmowa z Patrykiem Mikiciukiem, ekspertem motoryzacyjnym | StrefaInwestorow.pl
Obrazek użytkownika Paweł Biedrzycki
01 sie 2017, 07:08

Czy warto inwestować w samochody klasyczne i jak to robić z głową? - rozmowa z Patrykiem Mikiciukiem, ekspertem motoryzacyjnym

Rewolucja aut elektrycznych i autonomicznych może sprawić, że świat samochodów jaki dzisiaj znamy przestanie istnieć. Czy w takiej sytuacji inwestycja w samochód, również klasyczny, jest dobrym pomysłem? Jeżeli klasycznych samochodów zacznie brakować to powinny z czasem zyskiwać na wartości? Postanowiliśmy spotkać się i porozmawiać na ten temat z Patrykiem Mikiciukiem ekspertem motoryzacyjnym.

Mikiciuk to specjalista od pojazdów zabytkowych, ekspert filmowy i kolekcjoner pojazdów z minionych epok. Swoje zbiory prezentuje w Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach. Od wielu lat jest też dziennikarzem motoryzacyjnym, dobrze znanym przede wszystkim z programów w telewizji TVN Turbo. Kto lepiej niż on może powiedzieć, czy inwestowanie w samochody ma sens? A okazuje się, że ma ale pod kilkoma warunkami.

Od kiedy zajmuje się Pan klasycznymi samochodami?

Od zawsze. Wychowywałem się wśród klasycznych samochodów. Nie wiem jak świat wygląda bez nich. To jest część mojego życia od samego początku.

Pamięta Pan swoją pierwszą inwestycję?

Gdyby patrzeć z perspektywy dzisiejszej, to pierwszy zakup byłby bardzo inwestycyjny. Wszystko jednak ulega zmianie, trendy, rynki.

Czyli dużo wzrosła wartość zakupionego samochodu?

Nie są to duże pieniądze nominalnie, ale jeśli spojrzysz na to procentowo, to zysk jest znaczny. Kiedyś za samochód Fiat 125p z pierwszej serii płaciło się 200 zł, a dzisiaj już ten samochód jest warty 15 tys. zł. Zatem procentowo jest to znaczna różnica, jednak nie są to zawrotne kwoty.

Ile obecnie samochodów jest w muzeum motoryzacji w Otrębusach?

Trudno powiedzieć ponieważ nie jest łatwo ocenić, który samochód jest już samochodem, a który jeszcze nie, albo będzie albo nie będzie nim. To nie jest tak, że kupujemy nowe, gotowe i piękne samochody, tylko robimy taki samochód praktycznie ze złomu. Np. z pięciu robimy jeden. [ŚMIECH]

Czyli to jest raczej kupowanie starych samochodów i robienie z nich jednego, dobrego?

Dokładnie tak i wtedy dopiero możesz go obejrzeć i się nim przejechać.

Clio V6

Który egzemplarz jest najciekawszy?

Dla mnie każdy z nich jest ciekawy. Pytasz teraz pasjonata. Nie patrzę na to pod względem biznesowym, czy z takiego punktu widzenia, że najciekawszy równa się najdroższy. Każdy samochód jest inny i ma zupełnie różną charakterystykę. Nie da się porównać polskiej syreny i rolls royce'a. Mają zupełnie różne charaktery, ale każdy z nich jest jakiś.

Czy widzi Pan rosnące zainteresowanie samochodami zabytkowymi wśród Polaków?

Tak i to już od dawna. Polska była nieco dziwną strefą, ponieważ w przeciwieństwie do innych krajów, ruch klasycznych samochodów się u nas nie rozwijał ze względu na inne problemy i rzeczywistość. Lata 70-te, 80-te to lata kiedy większość najlepszych samochodów z Polski wyjechała zagranicę. Gdy zarabiałeś 30 dolarów, a mogłeś sprzedać grata z garażu za 5, czy 10 tysięcy dolarów, to oznaczało zmianę życia. Jednak to, co sprzedawano za 5 tys. dolarów tak naprawdę mogło być warte pół miliona. Teraz jest już zupełnie inaczej. Kolekcjonerzy zaczynają skupować te najpiękniejsze samochody i coraz częściej klasyczne samochody przyjeżdżają do Polski niż wyjeżdżają.

Dlaczego warto inwestować w klasyczne samochody?

Ja mogę powiedzieć dlaczego, ale z mojej perspektywy. Jest to jeden z najlepszych sposobów, nazwijmy to w cudzysłowie inwestycji, dlatego że daje Ci to także ogromną przyjemność. Zamiast paru kamieni w sejfie, możesz przejechać się tym samochodem, kiedy jest piękna pogoda i w ten sposób możesz doświadczyć czegoś zupełnie innego.

Od czego zależy cena klasycznego samochodu?

Od wszystkiego. Zawsze trzeba rozpatrywać dany przypadek indywidualnie ponieważ każdy samochód jest inny. Na pewno, nie możesz przyjąć, że tylko z takiego powodu, że samochód jest stary, to od razu jest też dużo warty. To jeden z najczęściej popełnionych błędów przez inwestorów. Jeśli chcesz określić wartość danego samochodu, musisz wziąć pod uwagę milion czynników: historię samochodu, historię danego egzemplarza, ile sztuk wyprodukowano, co to był za samochód, jakiej firmy, dla kogo był produkowany, a później stopień oryginalności, stopień odrestaurowania. Niestety, dla ludzi, którzy się na tym nie znają to jest czarna magia. 90% inwestycji, które są realizowane przez znanych przeze mnie ludzi, są zazwyczaj chybione.

Czy na tym rynku pojawiają się jakieś trendy? Np. delorean z filmu Powrót do przyszłości ma kosmiczne ceny...

Właśnie z tego powodu, że powstał film, ten samochód jest tak drogi. Film powstał w czasach kiedy delorean już nie istniał, bo zbankrutował. Film dał mu drugie życie. Według mnie jest to najgorszy samochód świata. Oprócz tego, że pięknie wygląda, to cała reszta jest zła: źle jeździ, źle hamuje i przyspiesza, ma złą elektrykę i sztywność nadwozia. I on nigdy nie jeździ. Delorean jest jednym z tych samochodów, do którego nigdy więcej nie chciałbym wsiąść i jednym z tych motoryzacyjnych marzeń, które niestety spełniłem. To niestety jest z wielkim wykrzyknikiem.

Jednymi z najpopularniejszych samochodów pod względem inwestycyjnym dla ludzi są np. porsche 911, Jaguary XK czy Mercedesy z serii SL. Motoryzacja ma to do siebie, że nie ważne ile masz pieniędzy, możesz zagospodarować każdą kwotę. Czy masz do wydania 1000 zł czy 1 mln złoty, zawsze to możesz jakoś zainwestować w samochód klasyczny.

Czy warto inwestować w polskie samochody z czasów PRL?

Warto, ale sentymentalnie. Trzeba jednak pamiętać, że największy rynek klasycznych samochodów jest w krajach zachodnich np. w Wielkiej Brytanii czy Francji, a nie w Polsce. Tam polskie samochody z czasów PRL, nawet jeśli przedstawiają wartość, to nie mogą liczyć na żaden sentyment.

Z tych samochodów post komunistycznych to tylko dwie marki można traktować inwestycyjne i są one uznane na świecie tj. czechosłowacka Tatra i radziecki ZiS.

Jaki wpływ na cenę zabytkowych aut może mieć rozpoczynająca się rewolucja aut elektrycznych i autonomicznych?

W przyszłości będą jeszcze bardziej zautomatyzowane samochody. Pytanie jakie będą przepisy. To jest największa niewiadoma np. czy można będzie samemu jeździć. Jeśli ktoś wpadnie na taki niby genialny pomysł, zabraniający kierowania pojazdem, to taki samochód, dzisiaj drogi, będzie warty tyle ile waży. [Śmiech]

Ile samochodów trzeba mieć w kolekcji, aby można było powiedzieć, że jest się inwestorem, a nie kolekcjonerem?

Czasami wystarczy jeden, tylko należy wiedzieć jaki. Nie trzeba iść na ilość. Możesz mieć jeden dobry samochód, którego wartość rośnie.

W jaki sposób można zarabiać na samochodach zabytkowych?

Ja nie wiem, bo ja tylko tracę. [Śmiech]

A można je wynajmować?

To jest kompletnie nieopłacalne.

Większe koszty niż zyski?

Oczywiście.

Z czego się zatem utrzymujesz jeśli nie z samochodów?

Ja nie handluję samochodami, zatem to nie jest moje źródło dochodów. Muzeum jest moją pasją, do której zawsze się dokładało, co miesiąc trochę pieniędzy. Tym się różnią pasjonaci od innych ludzi. Są natomiast inne dziedziny, z których można się utrzymać.

Czy są jakieś ogólnodostępne dane na temat rynku samochodów zabytkowych, które mogą pomóc w podejmowaniu decyzji w co zainwestować?

Tak oczywiście, że są. Istnieje przecież potężny przemysł motoryzacyjny zdominowany przez Brytyjczyków i Niemców. Oni publikują tzw. cenniki, informujące o wzrostach i spadkach wartości poszczególnych samochodów w danym roku. Na podstawie transakcji zawieranych na międzynarodowych targach samochodowych i aukcjach, są w stanie określić jakąś szacunkową wartość konkretnego samochodu.

Jakich stóp zwrotu możemy się spodziewać z tego rodzaju inwestycji?

Mogę teoretyzować i to będzie wtedy wyglądać jak bajka. Jednak prawda jest zupełnie inna. To jest trochę jak z obrazami. Co z tego, że dany obraz warty jest 10 zł, jeżeli nikt go nie chce kupić. Jak się znajdzie klient, chcący zapłacić za niego 2 zł, to on będzie warty właśnie tyle.

Czyli jest warty tyle, ile ktoś jest w stanie za niego zapłacić?

To nie jest złoto czy kamień, które mają o wiele większy rynek i zawsze się sprzedadzą. W przypadku samochodów kolekcjonerskich to tak nie działa. Mogę opowiedzieć historię o tym jak pierwsza seria porsche zdrożała o 250% w ciągu roku – super, tak jest, nie zaprzeczam.

I to jest na podstawie jednej transakcji?

Na podstawie kilku transakcji, ale to byli klienci, którzy akurat w danym momencie chcieli kupić te konkretne samochody. To nie oznacza jednak reguły.

To jest bardzo subiektywne…

Możesz tym nawet sterować. Podam prosty przykład. Jeden genialny Japończyk zaczął wykupywać porsche 911 2.7RS. Powstało go tylko kilkaset egzemplarzy. Zaczął w latach 80-tych. Najpierw płacił 10 tys. dolarów za sztukę, a za ostatni 200 tys. dolarów. W związku z tym, że on teraz ma w swoim posiadaniu ma większość tych samochodów i auto przeszło do legendy, to może teraz dyktować cenę. Jeżeli marzysz, żeby mieć porsche z plakatów, to musisz zapłacić tyle ile ten pan chce. Rozumiesz? [śmiech]

To gra popytu i podaży, a zwłaszcza można sterować podażą…

Oczywiście, że tak.

Czy są jacyś znani inwestorzy, oprócz Ciebie, na tym rynku w Polsce i zagranicą?

Jest mnóstwo. Należy rozróżnić dwie kwestie. Inwestowanie w samochody klasyczne, które ma przynosić zysk, może się poszerzyć także o samochody nowe. Niekoniecznie musi to być stary samochód, równie dobrze można zarobić na samochodzie fabrycznie nowym. Tylko jest to 0,01 promila samochodów, które faktycznie przyniosą zyski. Trzeba wiedzieć co kupić. W Polsce jest bardzo dużo kolekcji tzw. inwestycyjnych. Jednak one nie są wystawione na pokaz, ludzie często je wręcz ukrywają.

Ja jestem hobbystą i nie traktuję tego jako inwestycję. Oczywiście, cieszę się, że wartość samochodów rośnie, ale to nie jest powód, żeby je zacząć sprzedawać.

Na co zwrócić szczególną uwagę przy zakupie samochodu zabytkowego?

Nie ma recepty, przepisu na dobry zakup. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie. Nie wystarczy wskazać, że dany samochód musi mieć określoną liczbę lat, czy być w konkretnym stanie.

Zatem lepiej dokonać zakupu z ekspertem? 9/10 amatorów będzie narażona na niepowodzenie?

Dokładnie tak. Problem polega na tym, iż w Polsce jest bardzo mało ekspertów godnych polecenia.

Zatem brak wiedzy jest ryzykiem inwestycyjnym?

Tak, a także np. brak wiedzy, jak później naprawić taki samochód.

Czy fakt, iż jakiś samochód ma żółte blachy – zabytkowe tablice rejestracyjne jest korzystny?

Jeśli mówisz o inwestycji, to to bardzo utrudnia. Samochód jest wtedy zgłoszony u konserwatora zabytków, jako dobro narodowe i żeby go sprzedać zagranicę musisz uzyskać pozwolenie konserwatora zabytków. Jeśli nie dostanie się takiej zgody, to samochód jest warty tylko tyle na ile wyceni się go w Polsce.

Zabytkowe papiery to bardzo poważny problem, bo auto nie przedstawia wtedy takiej wartości, jaką powinno przedstawiać na świecie. W takim wypadku musimy go rozpatrywać w kategoriach polskich, a nie światowych.

Czy takie papiery gwarantują jakość samochodu?

W żadnym wypadku. Teoretycznie powinny, ale realia są inne.

Czy są jakieś źródła wiedzy, które może Pan polecić?

Trudno powiedzieć bo nie powstała książka jak inwestować w samochody. Nie ma takiego podręcznika. Możesz np. przeanalizować wartość danego samochodu przez ostatnie 10 lat, w jaki sposób ona się zmieniała i z tego można wyciągnąć wnioski. Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę, to obserwować co się dzieje dziś w motoryzacji. Czy próbuje się wrócić do jakiegoś starego rozwiązania z historii. Przykładowo, kiedy wyszła nowa Targa 911, nawiązująca do lat 60-tych, to klasyczna wersja bardzo zdrożała. Kolejnym przykładem jest Ford GT, który został teraz wyprodukowany i wszyscy na niego czekali, ale okazał się EcoBoostem. Z tego powodu poprzedni zyskał na wartości. Trzeba pewne rzeczy wiedzieć, śledzić i się tym zajmować.

Możesz mieć konsultanta i są takie kolekcje, które go mają. Tylko to musi być osoba znająca się na rzeczy. Niestety, większość jest niekompetentna. Oczywiście i tak jest to obarczone ryzykiem, nawet jeśli ktoś jest ekspertem.

Załóżmy, że chciałbym na poważnie zacząć inwestować w auta zabytkowe od czego powinienem zacząć?

Przede wszystkim nie należy kupić samochodu, który jest do remontu. Najlepiej inwestować w już wyremontowany samochód, którym można się cieszyć od razu. Jak kupisz samochód do remontu, który niby jest tańszy, to rozbierzesz go w warsztacie, a potem nikt Ci go nie złoży. Nie będzie to inwestycja, tylko największa wpadka.

Przy 99% przypadków musisz mieć świadomość, iż koszty robocizny są większe niż samochód już wyremontowany, czyli jest to naprawdę trudna inwestycja. Podam taki przykład. Samochód do remontu kosztuje powiedzmy 1 zł. Musisz włożyć w niego 20 zł, żeby go wyremontować. Robisz to przez wiele lat, ale to jest również twoja praca i energia. Natomiast samochód wyremontowany kosztuje 10 zł. Jeśli zatem kupisz samochód za 10 zł i ona potem wzrośnie o 10 zł to wtedy można by uznać to za jakąś inwestycje. Trzeba oczywiście wziąć pod uwagę także koszty konserwowania, garażowania itd. I tutaj jest widoczna różnica między inwestorami a pasjonatami.

Przeanalizujmy konkretny przykład. Chciałbym kupić dużego fiata. Od czego powinien zacząć szukanie takiego egzemplarza i na co powinien zwrócić uwagę?

Musisz szukać wszędzie, bo nigdy nie wiesz na co trafisz. Czasami sam jestem zaskoczony, tym co znajduję. Jeśli masz akurat sentyment do tego konkretnego modelu, a zarazem chcesz żeby to była inwestycja, to radziłbym poszukać samochodów już odrestaurowanych i to w prawidłowy sposób. Ewentualnie skup się na rocznych, dwuletnich poszukiwaniach, przeglądając codziennie wszystkie dostępne oferty. Może się jeszcze zdarzyć tak, że ktoś znajdzie w garażu fiata z pierwszej serii z małym przebiegiem w oryginalnym lakierze, ale z przetarciami. Ten samochód wtedy będzie więcej wart niż samochód odrestaurowany i będziesz mógł go kupić jeszcze za rozsądne pieniądze. Oryginały są zawsze najcenniejsze, nawet jeśli nie są tak doskonałe jak odrestaurowane.

A jakie są koszty utrzymania takiego samochodu?

Pod warunkiem, że jeździsz, to koszty nie są tak wysokie. Tu pojawia się kolejny problem inwestowania. Samochody muszą jeździć, one nie mogą tylko stać. Kiedy zostawisz taki samochód na rok czy dwa w garażu i potem go odpalisz, to on będzie się nadawał do remontu. To jest mechanizm stworzony do jeżdżenia, a nie do stania. One muszą działać. Musi się smarować, uszczelki i łożyska muszą pracować. Jak o tym zapomnisz, to okaże się, że idealny samochód w perfekcyjnym stanie, nagle znowu nadaje się do rozebrania.

Załóżmy, że kupiliśmy sensowne auto, tego przykładowego fiata i zainwestowaliśmy w niego trochę pieniędzy i jeździliśmy nim przez trzy lata. Czy możemy założyć, że za te 3 lata, licząc od dzisiaj, nie straci on bardzo na wartości czy jednak istnieje jakieś ryzyko mogące skutkować stratą o połowę lub więcej?

Raczej będzie się utrzymywał w cenie. Tak na ok. 90% nie powinieneś stracić. Pytanie tylko czy zarobisz. W ostatnich latach na rynku starych samochodów były bardzo duże podwyżki na różne modele. Jak ja to obserwuje to wiem, że to jest bańka, która kiedyś pęknie. Przykładowo, ludzie rzucili się na całym świecie na klasyczne 911 i podrożało ono horrendalnie. Dziś cena tego samochodu jest już weryfikowana, 911 spada na wartości. Są też samochody kompletnie niewarte swojej ceny - BMW M3 E30, na punkcie którego ludzie oszaleli.

Były jakieś spektakularne pęknięcia baniek, kiedy cena bardzo wzrosła, a potem następował gwałtowny spadek? Czy ludzie już potem nie sprzedają tych samochodów?

Te samochody właśnie trafiają częściej do pasjonatów i to jest clue. Mało osób traktuje to stricte przedmiotowo. One dają się lubić. Po pierwszej, drugiej czy trzeciej przejażdżce, myślisz sobie, jak dobrze i przyjemnie jeździ się takim samochodem.

A jakim samochodem przyjechałeś do nas dzisiaj i dlaczego akurat tym?

Clio V6. Wszyscy mi mówili, że powinienem mieć jakieś małe, miejskie auto, to mam Clio. Na jednym zbiorniku przejeżdża 120 km. Takich modeli, na bazie normalnego Clio, wyprodukowano 1300 sztuk, z centralnym silnikiem z tyłu. Francuzi wpadli na szatański pomysł i wstawili potężną V6 z tyłu, za fotelami. To jest bardzo dobry przykład samochodu, który jeszcze parę lat temu kupowałeś za 40 tys. zł . Dzisiaj to już jest nierealne, żeby znaleźć taki sam samochód za taką cenę. Wzrosła ona 2, 3-krotnie, mimo że samochód nie jest stary.

CLIO V6 2

Jego unikatowość polega na tym, że wyprodukowano mało sztuk i jest nietypowy?

Tak, przede wszystkim to, że wyprodukowano małą ilość sztuk i każdy był robiony ręcznie. To był szatański samochód, który zabił więcej Francuzów niż II wojna światowa [śmiech]. Dlatego do dziś przetrwało ich bardzo mało. Większość została skasowana i w związku z tym, że był to w tamtych czasach kultowy model, to dzisiaj trafiają one najczęściej do kolekcji.

Podsumowując, jeśli chodzi o inwestowanie w samochody zabytkowe to trzeba być realistą i patrzeć na to raczej hobbistycznie?

Ja jestem właśnie tego zdania. Natomiast wiem, że w Polsce powstało kilka funduszy inwestujących w klasyczne samochody. Patrzę na to trochę sceptycznie, bo wiem z czym się to wiąże. To nie jest jakiś kamień, który wstawisz do sejfu. Tutaj trzeba znacznych nakładów finansowych, także na dalsze utrzymanie samochodu. Poza tym, koniunktura na klasyczne samochody jest wtedy, kiedy w społeczeństwie dzieje się dobrze i się ono rozwija. Jeśli tego nie będzie, to również koniunktura na stare samochody ulegnie zmianie, a kamień i złoto zawsze będzie, nawet zdrożeje w czasie kryzysu.

Czyli to jest taka inwestycja cykliczna?

Dokładnie tak.

Dziękuję za rozmowę.

Zobacz także: Jak inwestować w sztukę? Rozmawiamy z prof. Krzysztofem Borowskim z SGH

Śledź Strefę Inwestorów w Google News

Sprawdź więcej artykułów i analiz

Więcej praktycznej wiedzy o inwestowaniu na giełdzie, takiej jak analizy, artykuły, czy portfele edukacyjne, znajdziesz w części premium serwisu StrefaInwestorow.pl. Kliknij tutaj, aby dowiedzieć się więcej.