Przejdź do treści
pOWELL FED
Kategorie

Jerome Powell studzi nadzieje Wall Street. Fed nie zamierza interweniować

Udostępnij

Wystąpienie Jerome’a Powella w Economic Club of Chicago nie pozostawiło złudzeń: amerykańska Rezerwa Federalna nie zamierza spieszyć się z luzowaniem polityki monetarnej. Mimo rosnącej nerwowości na rynkach finansowych, spadających indeksów giełdowych i niepewności wywołanej nową rundą ceł, przewodniczący Fed jasno zakomunikował – to nie jest moment na interwencję.

Fundusze ETF z Europy notują rekordowy napływ środków. Kapitał na Stary Kontynent płynie nawet z USA

Choć zmienność na rynkach wzrosła, a inwestorzy liczą na szybkie cięcia stóp procentowych, Powell studzi te oczekiwania. Fed – jak sam podkreślił – potrzebuje większej pewności, że inflacja faktycznie zmierza w kierunku celu 2%, zanim podejmie jakiekolwiek działania.

Ten sygnał, choć wyważony w tonie, był jednoznaczny w treści. I wystarczył, by pogłębić giełdową przecenę. S&P 500, Nasdaq i Dow Jones odnotowały największe spadki po przemówieniu Fed od grudnia ubiegłego roku.

„Rynki funkcjonują tak, jak można by się spodziewać w czasie wysokiej niepewności” – podkreślił Powell.

Wypowiedź przewodniczącego Fed okazała się zimnym prysznicem dla inwestorów liczących na szybkie cięcie stóp procentowych. S&P 500 zanurkował o ponad 2%, Nasdaq spadł o 3%, a Dow Jones zakończył dzień z 1,7-procentową stratą – to największe jednodniowe tąpnięcia po przemówieniu Fed od grudnia zeszłego roku.
 

„To nie jest koniec spadków” – David Rosenberg, niedźwiedź Wall Street z 2008 roku, o prognozach dla rynku akcji

Nie ma „Powell put”

W przeszłości rynki przyzwyczaiły się do tzw. „put Powella” – nieformalnej zasady, że Fed wkroczy z pomocą, gdy giełdy zaczną krwawić. Tym razem jednak Powell postawił grubą linię między zmiennością, a rynkową dysfunkcją. A że mamy do czynienia z tą pierwszą, interwencji nie będzie.

Zamiast tego, szef Rezerwy Federalnej mówi o cierpliwości i potrzebie „większej pewności”, że inflacja zbliża się do celu 2%. Tyle że ta pewność oddala się w czasie – między innymi przez cła. „Cła podnoszą koszty”, ostrzegł Powell, dodając, że ich skala „znacznie przekracza oczekiwania”.

Stagflacja? Fed nie wyklucza

Fed zaczyna dostrzegać coraz bardziej niewygodny scenariusz: ryzyko stagflacji. Wzrost cen, przy jednoczesnym spowolnieniu gospodarczym, może postawić bank centralny w sytuacji, w której jego dwa główne cele – pełne zatrudnienie i stabilność cen – zaczną się wzajemnie wykluczać.

A co na to rynek? Oczekuje, że jeszcze w tym roku Fed obniży stopy cztery razy. Ale Powell nie zamierza się spieszyć. „Jesteśmy w dobrej pozycji, by poczekać na większą przejrzystość, zanim podejmiemy decyzje” – powiedział.

W obliczu chaosu kluczowa jest elastyczność - Chanana z Saxo o aktualnej sytuacji na rynku

Rynek czeka. Fed też

Ekonomiści, jak Michael Feroli z JPMorgan, spodziewają się, że najwcześniejsze ruchy ze strony Fed nastąpią dopiero we wrześniu. Tymczasem już za chwilę na stole pojawią się nowe dane makroekonomiczne – wzrost PKB, wydatki konsumenckie, wyniki spółek. Jeśli te liczby pokażą, że cła realnie szkodzą biznesowi, presja na bank centralny wzrośnie.

Ale dopóki gospodarka trzyma się w ryzach – zatrudnienie rośnie, konsumpcja trwa – Fed nie zamierza robić nic. I może właśnie to jest w tej całej historii najważniejsze: oto bank centralny, który – choć ma wszelkie narzędzia – wie, kiedy z nich nie korzystać.

A Wall Street? Cóż, najwyraźniej będzie musiała nauczyć się żyć bez asekuracji.

Udostępnij