Kryzys na Wall Street? Eksperci ostrzegają, że gospodarce USA grozi stagflacja
Amerykańska gospodarka wysyła coraz więcej sygnałów ostrzegawczych. Najnowsze dane dotyczące aktywności w przemyśle i zatrudnienia wskazują na możliwe spowolnienie wzrostu, a utrzymująca się presja inflacyjna, podsycana polityką celną Donalda Trumpa, może pogłębić problemy. Na Wall Street coraz częściej pojawia się słowo „stagflacja” – termin, który inwestorzy woleliby zapomnieć.
Stagflacja to koszmar ekonomistów, rządzących i inwestorów. Czy naprawdę zagraża gospodarce?
Niepokojące sygnały
Jak sugerują analitycy z Wall Street, opublikowany w poniedziałek raport Instytutu Zarządzania Podażą (ISM) dotyczący sektora przemysłowego okazał się rozczarowujący. W środę dodatkowo zawiodły dane o zatrudnieniu w sektorze prywatnym, wskazując na słabnącą kondycję rynku pracy. To element stagnacji, który w połączeniu z utrzymującą się inflacją tworzy mieszankę wyjątkowo trudną do opanowania.
Wall Street traci miliardy. Buffett krytykuje działania Trumpa, nazywając je "aktem wojny"
Tymczasem protekcjonistyczna polityka handlowa administracji Trumpa tylko wzmacnia inflacyjne tendencje. Nowe taryfy celne nakładane na kluczowych partnerów handlowych, takich jak Chiny, Meksyk czy Kanada, budzą obawy, że koszty będą musiały zostać przerzucone na konsumentów. "Zakłócające rynek decyzje handlowe prezydenta oraz eskalujące spory celne obciążają nastroje inwestorów zarówno w USA, jak i za granicą" – ocenił Nikos Tzabouras, analityk Tradu.
Fed w potrzasku
Wzrost cen i spowolnienie gospodarcze stawiają amerykańską Rezerwę Federalną w niezwykle trudnej sytuacji. W klasycznym podejściu bank centralny podnosi stopy procentowe, aby walczyć z inflacją, ale jednocześnie obniża je, gdy gospodarka zwalnia. W obliczu stagflacji, gdzie oba zjawiska występują jednocześnie, działania Fedu mogą być ograniczone.
"Trendy stagflacyjne były widoczne już przed nałożeniem ceł" – zauważa Adam Phillips z EP Wealth Advisors. „Ich dalsze utrzymanie tylko pogłębi problem”.
Eksperci podkreślają, że kluczowe będzie selektywne podejście do inwestycji. Phillips wskazuje na sektory finansowy i przemysłowy jako te, które mogą przetrwać burzliwe czasy. Wymienia takie firmy jak JPMorgan Chase, RTX oraz Rockwell Automation jako potencjalnie bardziej odporne na wahania makroekonomiczne.
Jednak konsumenci powinni przygotować się na wzrost cen. Sieci handlowe, takie jak Target czy Best Buy, ostrzegają, że mogą zostać zmuszone do przeniesienia kosztów ceł na klientów. Podwyżki mogą objąć także produkty spożywcze oraz zabawki – Hasbro sygnalizuje, że jeśli cła na Kanadę, Meksyk i Chiny pozostaną w mocy, firma może podnieść ceny.
W obliczu tych wyzwań, niektórzy analitycy zalecają ostrożność i zwrot w stronę defensywnych sektorów, takich jak dobra podstawowe, opieka zdrowotna czy usługi komunalne. Dodatkowo złoto, które tradycyjnie pełni funkcję zabezpieczenia przed inflacją, znów zyskuje na wartości, osiągając niemal rekordowe poziomy.
Dlaczego Buffett wycofał miliardy z giełdy tuż przed spadkami?
Rynki pod presją
Wall Street już odczuwa skutki tych niepokojów. W minionym tygodniu indeks S&P 500 zanotował spadek, a strategowie z Stifel – Barry Bannister i Thomas Carroll – wskazali na ryzyko „umiarkowanej stagflacji”, która może ciążyć na rynkach przez kolejne miesiące.
Choć gospodarka amerykańska ma wciąż solidne fundamenty, to obecne ryzyka wymagają czujności. Dla inwestorów i konsumentów nadchodzące miesiące mogą być kluczowym testem odporności na stagflacyjne turbulencje.

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/