Microsoft szykuje kolejne zwolnienia. Sztuczna inteligencja zmienia gospodarkę
Microsoft szykuje się do kolejnej rundy zwolnień. W ciągu kilku najbliższych tygodni z firmą pożegnają się tysiące pracowników – głównie z działu sprzedaży i zespołów wsparcia. To nie dramatyczny ruch na fali kryzysu, a raczej chłodna kalkulacja kosztów i priorytetów. Sztuczna inteligencja wchodzi do firm nie po cichu, tylko z hukiem – a Microsoft, jak widać, gra tu pierwsze skrzypce.
Europa w cieniu konfliktu. Giełdy notują spadki, ale bez paniki
Według The Wall Street Journal, decyzja o redukcji etatów ma związek z ogromnymi inwestycjami technologicznymi. W nowym roku fiskalnym Microsoft planuje przeznaczyć 80 miliardów dolarów na rozbudowę infrastruktury obsługującej modele AI i aplikacje. A skoro miliardy uciekają z jednej kieszeni, to gdzieś trzeba je odzyskać – stąd cięcia. To kolejna taka fala – w maju firma rozstała się z 6 tysiącami pracowników z działów produktowych i developerskich. Przy ponad 228 tysiącach zatrudnionych (stan na koniec czerwca 2023), decyzje te trudno uznać za kosmetykę.
W styczniu Brad Smith, prezydent Microsoftu, pisał w firmowym blogu, że „AI, jak każda nowa technologia, zaburzy gospodarkę i wyprze część miejsc pracy”. Dziś ta zapowiedź brzmi bardziej jak ostrzeżenie niż ogólna obserwacja. Bo chociaż AI nie zjada jeszcze całych zawodów w całości, to apetyt ma coraz większy – i zaskakująco często staje się oficjalnym uzasadnieniem dla cięć.
Akcje Microsoftu są dostępne na platformie SaxoTraderGo pod tym linkiem
Goldman Sachs o wzrostach na polskiej giełdzie w 2025 roku - za dużo optymizmu, za mało zysków
To nie tylko przypadek Microsoftu
W ostatnich miesiącach także szef Amazona, Andrew Jassy, mówił pracownikom wprost: rozwój AI doprowadzi w ciągu kilku lat do redukcji zatrudnienia w działach korporacyjnych. Podobnie wypowiadali się liderzy takich firm jak CrowdStrike czy Duolingo, którzy również powoływali się na postępy w AI jako uzasadnienie dla zmniejszenia liczby etatów lub ograniczenia liczby kontraktorów.
Trend nie kończy się na Stanach Zjednoczonych. W Azji, największy bank Singapuru – DBS Group – zapowiedział, że zlikwiduje około 4 tysiące stanowisk tymczasowych i kontraktowych w ciągu trzech lat właśnie w związku z automatyzacją i wykorzystaniem sztucznej inteligencji.
W amerykańskich mediach coraz częściej pojawia się narracja, że sztuczna inteligencja miała nas wyzwolić – wyręczyć w rutynowych, powtarzalnych zadaniach, dając przestrzeń na kreatywność, rozwój i bardziej wartościową pracę. Jednak rzeczywistość, którą opisują dziś dziennikarze Wall Street Journal, Bloomberga czy TechCruncha, bywa znacznie mniej optymistyczna. Przykład szwedzkiego fintechu Klarna pokazuje, że całkowite oddanie obsługi klienta maszynom ma swoją cenę. Choć firma z dumą ogłosiła, że AI zastąpiła 700 agentów, CEO Sebastian Siemiatkowski przyznał później, że jakość usług ucierpiała, a klienci chcą mieć możliwość rozmowy z człowiekiem. AI może być szybkie i tanie – ale niekoniecznie empatyczne.
Coraz bardziej prawdopodobny scenariusz nie zakłada więc masowych zwolnień z dnia na dzień, lecz raczej powolną erozję – gdy pracownicy odchodzą, a ich miejsca po prostu nie są już obsadzane. To ciche wypieranie, które rozgrywa się poza światłami reflektorów.
Regulowana giełda kryptowalut OKX dostępna dla polskich użytkowników
Dane to potwierdzają
Według firmy venture capital SignalFire, w 2024 roku liczba nowych pracowników na poziomie entry-level zatrudnianych przez amerykańskie firmy technologiczne spadła o 14% względem roku poprzedniego. Od 2019 roku zatrudnienie absolwentów w big techach skurczyło się o ponad połowę. To nie chwilowe wahanie – to kierunek.
Pewne jest jedno: rewolucja AI dopiero się zaczyna. Historia technologii pokazuje, że nowe wynalazki prędzej czy później tworzą nowe zawody – nie likwidują całej pracy. Ale to, co „prędzej czy później” może się wydarzyć, dla wielu pracowników oznacza dziś dylematy bardzo konkretne: czy ich stanowisko przetrwa najbliższy kwartał, czy zostanie zrównane z linią kodu.
I choć z europejskiej perspektywy może się wydawać, że to historia zza oceanu – to nie miejmy złudzeń. Ta fala już tu płynie. Pytanie tylko, czy będziemy mieli wybór: wejść do niej świadomie, czy dać się jej porwać.

Opcjonalnie: https://zagranica.strefainwestorow.pl/