Przejdź do treści
Kategorie

UE wprowadza cła na samochody elektryczne z Chin. Są o połowę mniejsze od amerykańskich

Udostępnij

W wyniku przeprowadzonego śledztwa ujawniającego niedozwolone dotowanie chińskich producentów samochodów elektrycznych, Komisja Europejska zdecydowała się wprowadzić cła na pojazdy EV z Państwa Środka sięgające od 17,4 do 38%. Decyzja ignoruje stanowisko niemieckiego rządu.

Cła na chińskie EV

Komisja Europejska poinformowała dziś, że od 4 lipca zacznie tymczasowo nakładać dodatkowe cła na importowane chińskie samochody elektryczne. Nowe taryfy będą obowiązywać obok już istniejących 10% ceł (a więc maksymalna taryfa wyniesie 48%).

Śledztwo prowadzone przez Komisję Europejską wykazało, że chiński sektor pojazdów elektrycznych jest intensywnie subsydiowany przez rząd, co stanowi zagrożenie dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. 

Zobacz także: [RAPORT] Zielona transformacja uderza w wolny handel. Chiński protekcjonizm niszczy europejski przemysł

Zwyciężyła optyka Macrona

Francja i Hiszpania od samego początku popierały nałożenie ceł na chińskie pojazdy elektryczne. Chodziło nie tylko o wzmocnienie konkurencyjności producentów z tych państw i całej Europy, ale także pozyskanie miliardów euro z rosnącej sprzedaży chińskich samochodów EV. W 2023 roku wartość importu chińskich pojazdów elektrycznych do UE wyniosła 10 mld euro, a ich udział w rynku podwoił się do 8 procent.

Tymczasem rząd Niemiec próbował wywierać naciski na Ursulę von der Leyen, przewodniczącą Komisji Europejskiej, aby wycofała dochodzenie antysubsydyjne, jednak te starania nie przyniosły efektu. 

Różnicę zdań w UE najlepiej obrazowały oficjalne wypowiedzi przywódców Francji i Niemiec z ostatnich tygodni.
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz podczas wizyty w Chinach w kwietniu 2024 r. opowiadał się za „otwartymi i uczciwymi rynkami, ostrzegając gospodarzy przed dumpingiem i nadprodukcją, wzywając jednocześnie Unię Europejską, aby nie działała we własnym interesie protekcjonistycznym”. 

Z kolei prezydent Francji, Emmanuel Macron, w wywiadzie udzielonym The Economist w maju 2024 r. prezentował dużo bardziej asertywne stanowisko. „Dziś musimy zachowywać się z szacunkiem wobec Chin w zakresie handlu, ale w sposób, który broni naszych interesów, jest wzajemny i promuje bezpieczeństwo narodowe. Jeśli chodzi o pojazdy elektryczne, fotowoltaikę i energię wiatrową, bardzo wyraźnie bronię dochodzeń wszczętych przez Komisję Europejską. Istnieje wiele sektorów, w których Chiny wymagają, aby producenci byli Chińczykami, ponieważ są one zbyt wrażliwe. Cóż, my, Europejczycy, musimy być w stanie zrobić to samo i powiedzieć, że istnieją sektory, które są kwestią europejskiego bezpieczeństwa narodowego” – stwierdził polityk.

Amerykańskie cła bardziej dotkliwe od europejskich

Dla największych chińskich producentów pojazdów elektrycznych, takich jak BYD, obowiązywać będą różne stawki celne, w zależności od zakresu wsparcia jakie otrzymały od rządu CHRL (co precyzują wyniki dochodzenia KE). Nowe taryfy zaczną obowiązywać od 4 lipca, jeśli nie zostanie osiągnięte porozumienie z chińskimi władzami, które już grożą retorsjami.

Warto podkreślić, że 14 maja 2024 r. Biały Dom poinformował o wdrożeniu nowych ceł na niskoemisyjne technologie napływające z Chin. Cło na samochody elektryczne z Państwa Środka wzrosło z 25 do 100 proc.; na baterie z 7,5 do 25 proc.; ogniwa słoneczne z 25 do 50 proc.; stal i aluminium z zakresu od 0 do 7,5 proc. do 25 proc.

Zobacz także: Chińskie samochody będą sprzedawane w Europie za około 80 tys. zł

Co z tego wynika?

Narastają napięcia pomiędzy trzema dużymi blokami handlowymi – Chinami, Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. W szybkim tempie rośnie protekcjonizm ukrywany w inwestycjach służących ochronie klimatu, trwa dyskusja o cłach węglowych np. europejskim CBAM. W efekcie wolny handel wydaje się być dziś coraz bardziej zagrożony, co dla gospodarek eksportowych może być dużym wyzwaniem.

 

Udostępnij