Kryzys energetyczny sprzyja górnikom. Roczna dynamika wzrostu uposażeń w górnictwie wzrosła o 81 proc.
Branża górnicza próbuje zintensyfikować transfery finansowe do firm wydobywczych w okresie krótkotrwałej prosperity wynikającej z narastającego kryzysu energetycznego. Roczna dynamika wzrostu uposażeń w górnictwie wzrosła już o 81 proc.
Górnikom inflacja niestraszna
Nominalny wzrost płac w gospodarce narodowej znów prześcignął inflację i wyniósł 15,8 proc. Jednak jak podkreślają analitycy mBank dane te są zaburzone o około 2 punkty procentowe z powodu sytuacji w górnictwie. Schyłkowa branża, do której od lat dosypywano pieniędzy z budżetu centralnego bądź spółek kontrolowanych przez skarb państwa, odnotowała spektakularny wzrost uposażeń. Dynamika roczna w sektorze górniczym wzrosła z 17 do 81 proc. Jeszcze we wrześniu 2021 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze górniczym wynosiło około 9000 tys. zł brutto, w lipcu br. było to już 17 tys. zł brutto. Jednak jak zaznaczają analitycy mBank: na dane te wpływają jednorazowe premie otrzymywane przez górników, odsezonowane dane nie wyglądają już tak spektakularnie.
Wyjątkowa sytuacja w branży energetycznej
Jednym z elementów kryzysu energetycznego w Europie jest deficyt węgla i gazu oraz rosnące ceny obu paliw. W wyniku embarga na rosyjski węgiel polska energetyka stanęła przed koniecznością uzupełnienia luki powstałej w wyniku przerwania wschodniego kierunku importowego. Oprócz zakupów zagranicznych jednym z elementów działań zmierzających do stworzenia optymalnych zapasów węgla na zimę stało się zwiększenie wydobycia krajowego. W polskim sektorze górniczym, od dawna niedoinwestowanym i powoli wygaszanym w wyniku polityki dekarbonizacyjnej Unii Europejskiej, konieczne stało się zwiększenie czasu pracy górników. Ten czynnik w połączeniu z silną inflacją zwiększył presję związków zawodowych i rozpalił presję na wzrost uposażeń.
Co z tego wynika?
Chwilowo obserwowany w Europie wzrost popytu na węgiel nie jest zjawiskiem trwałym, ale krótkookresowym wydarzeniem wynikającym ze splotu różnych czynników takich jak pandemia COVID-19, restrykcje dotykające importu paliw z Rosji etc. W dalszej perspektywie kurs na dekarbonizację i osiągnięcie neutralności emisyjnej będzie rosnąć. Jednym z argumentów, który za tym przemawia będzie zwiększenie niezależności energetycznej Europy.
W Polsce część środowisk politycznych źle diagnozuje zachodzące na Starym Kontynencie procesy sugerując, że obecne wydarzenia pozwolą na przedłużenie funkcjonowania instalacji opartych o spalanie węgla. Branża górnicza dostrzega w takiej narracji szansę i wykorzystując chwilową dobrą koniunkturę oraz okres przedwyborczy stara się zmaksymalizować transfery finansowe trafiające do firm wydobywczych. Wszystko to może dodatkowo utrudnić i opóźnić proces transformacji energetycznej Polski.