Unimot: olbrzymie zainteresowanie naszą linią produkcyjną modułów fotowoltaicznych. Prowadzimy rozmowy z dużymi podmiotami
Nowa inwestycja Unimotu w Sędziszowie, możliwości jeszcze głębszego wejścia grupy kapitałowej w budowę modułów fotowoltaicznych, perspektywy rynku europejskiego i krajowego dla fotowoltaiki, jakość otoczenia prawnego, ale również aspekt zawirowań międzynarodowych – o tym wszystkim rozmawiamy z Stanisławem Bajorskim, dyrektorem ds. produktów OZE w Grupie Unimot.
Piotr Maciążek: Jakie są główne założenia inwestycji w Sędziszowie, gdzie Unimot uruchomił dużą linię produkcyjną polskich paneli fotowoltaicznych?
Stanisław Bajorski, dyrektor ds. produktów OZE w Grupie Unimot: Ogólny zamysł wejścia w obszar fotowoltaiki był dla grupy kapitałowej wyjściem naprzeciw wyzwaniu, jakim jest rozwój biznesu w warunkach postępującej zielonej rewolucji w Europie. Stąd decyzja najpierw o rozwijaniu tego segmentu w ramach Grupy Unimot w obszarze instalacji fotowoltaicznych dla biznesu i obiektów użyteczności publicznej, a następnie inwestycji we własną linię produkcyjną.
De facto dwa lata temu rozpoczęliśmy przygodę z montażem naszej pierwszej linii produkcyjnej paneli fotowoltaicznych w hali PZL Sędziszów. Na początku było to 15 MW rocznie w ramach testu rynkowego. To pokazało zapotrzebowanie na nasz produkt.
Dlatego rozbudowaliśmy park maszynowy w Sędziszowie w oparciu o sprawdzoną technologię monokrystaliczną i potroiliśmy moce produkcyjne. Teraz dysponujemy mocą produkcyjną 45 MW rocznie.
Przekładając tę moc na ludzki język ile to właściwie będzie paneli w ujęciu rocznym?
Zazwyczaj w Polsce farmy fotowoltaiczne, dla których najłatwiej można otrzymać pozwolenie na przyłączenie, mają moc 1 MW. Obrazując to mówimy o jednym hektarze modułów fotowoltaicznych. Można więc powiedzieć, że Unimot ma teraz roczne moce produkcyjne na poziomie obłożenia modułami fotowoltaicznymi 45 hektarów gruntu.
Jednak tak naprawdę trudno określić liczbę modułów, jaką będziemy mogli wyprodukować w Sędziszowie. Dlatego, że będziemy produkować moduły w różnych zakresach mocowych. Jeżeli będziemy mieć zamówienia na moduły mocniejsze, to wyprodukujemy ich mniej.
A jak Pan rozumie sformułowanie „linia produkcyjna polskich modułów fotowoltaicznych”?
To często zadawane pytanie. Warto w tym kontekście podkreślić, że technologia fotowoltaiczna „wędrowała” po świecie w różnych stadiach swojego rozwoju. Przodowała w niej Europa, Stany Zjednoczone, a od 2000 r. fotowoltaika zadomowiła się w Chinach i szeroko pojętej Azji. Tam jest obecnie najmocniej rozwijana.
Nie ukrywamy, że 90 proc. komponentów, myślę tu o tzw. waflach krzemowych, pochodzi z Chin. Jednak to dane z ubiegłego roku, bo do gry mocno wchodzą jako dostawcy Indie i Turcja.
Dużą składową produktu jest know – how. Polscy inżynierowie. Duże znaczenie w module fotowoltaicznym ma szkło, które importujemy z Niemiec. Wszędzie, gdzie to możliwe, staramy się dywersyfikować źródła dostaw.
W odpowiedzi na tak postawione pytanie, zadał bym inne: czy Mercedes montujący silnik Renault nie jest niemieckim samochodem?
Ma Pan rację. W zasadzie każdy zaawansowany produkt jest dziś na świecie złożony z komponentów produkowanych w różnych częściach globu.
I nie oznacza to, że finalnie nie został wyprodukowany w danym kraju. Moduł składa się z kilkudziesięciu pojedynczych elementów. Podczas produkcji paneli fotowoltaicznych do poszczególnych procesów trzeba mieć szeroką wiedzę z zakresu fizyki i chemii. To wszystko wymaga know – how, a my go posiadamy i wykorzystujemy.
Wrócę do kwestii dywersyfikacji produkcji. Jak Pan postrzega proces przenoszenia produkcji z Azji do Europy, który zainicjował okres pandemii?
Na pewno jako biznes widzimy rosnącą rolę gwarancji pochodzenia. Produkty wyprodukowane w Europie muszą spełniać odpowiednie standardy wynikające z unijnych regulacji. Jeżeli cokolwiek się dzieje z produktem, to na prawach europejskich można dochodzić roszczeń.
Ale za to chińskie firmy są konkurencyjne cenowo?
Oczywiście, że są. Moduły z Azji są tańsze. 45 MW linii produkcyjnej to dla nas dużo, ale w warunkach chińskich nie.
Z drugiej strony Unimot mając zakład w Polsce może wypłaszczać ryzyko dla swoich klientów. Z perspektywy prawnej, ale też technicznej. Pełne wsparcie techniczne jest dostępne na miejscu, a to duża przewaga.
Przeczytałem niedawno, że chiński resort handlu i nauki zamierza wprowadzić restrykcje na materiały niezbędne do budowy modułów fotowoltaicznych jak polisilicon. To może utrudnić prowadzenie biznesu w Europie?
Jako Unimot kupujemy chińskie ogniwo fotowoltaiczne z ich know – how. Nie jesteśmy firmą, która chce samodzielnie produkować od podstaw fotowoltaikę poza Państwem Środka.
Zamysłem Pekinu jest więc raczej uderzenie w aspiracje Zachodu, by produkować autonomicznie – bez partnera azjatyckiego – wafle krzemowe. Głównie takie aspiracje mają Niemcy.
W Azji taką produkcją zajmuje się również Tajwan i Wietnam.
Unimot ma sprecyzowane dalsze plany rozwoju swojej inwestycji w Sędziszowie? Czy jest zbyt wcześnie, by o tym mówić?
Nasz pomysł biznesowy to nie tylko produkcja pod naszą marką AVIA Solar, ale także pod markami własnymi dla poszczególnych klientów. Rozmawiamy z bardzo dużymi podmiotami, również takimi, których zapotrzebowanie jest większe niż nasze obecne moce produkcyjne. Nasz produkt cieszy się zainteresowaniem dlatego, że jest oparty o popularny i sprawdzony moduł, a jednocześnie jest produktem europejskim, dostępnym na miejscu wraz z doradztwem technicznym i obsługą posprzedażową.
Doprecyzujmy. Panele produkowane w Sędziszowie to są panele przeznaczone dla biznesu, a nie konsumentów indywidualnych?
Podzieliłbym branżę fotowoltaiczną na trzy koszyki. Pierwszy to duże farmy fotowoltaiczne utility scale – tu nie kierujemy naszej produkcji. Takie projekty opierają się na dużej liczbie tanich modułów. Nie jesteśmy w stanie przy takiej filozofii być konkurencyjni cenowo.
Drugi to komercyjne firmy, które chcą instalować panele na dachach biurowców lub fabryk, czy też obiekty użyteczności publicznej, np. szpitale, szkoły czy stadiony. I to jest nasz cel.
Nie będziemy prowadzić sprzedaży bezpośrednio dla konsumentów indywidualnych, którzy są tym trzecim koszykiem. Nasz produkt trafi do nich, ale przez naszego partnera biznesowego.
A kto jest konkurencją Unimotu w zakresie produkcji modułów fotowoltaicznych?
Mówimy o Polsce czy Europie?
Nowa linia produkcyjna skupia się na rynku polskim czy europejskim?
Skupiamy się na rynku europejskim. W Europie głównie są to producenci niemieccy, ale popyt jest tak duży, że w zasadzie każde moce są wykorzystywane.
W Polsce mamy jednego silnego konkurenta i jest to dobrej jakości producent. Zresztą wspólnie z tą firmą łączymy czasem siły, by akcentować potrzeby legislacyjne branży. Chcielibyśmy, żeby w naszym kraju przepisy promowały produkcję w Polsce tzw. local contentu.
Tym bardziej, że protekcjonizm w gospodarce jest coraz częściej zaszyty w inwestycjach w OZE. Na poziomie UE widać to w projekcie tzw. Zielonego Planu Przemysłowego.
Zgadza się.
Otoczenie prawne w Polsce sprzyja inwestycjom fotowoltaicznym?
Mimo nowych regulacji, np. net-billingu, wprowadzonych 1 kwietnia ubiegłego roku, otoczenie prawne jest dobre.
Dobrym sygnałem jest liczba prosumentów w Polsce. Mówimy o około 1,2 mln instalacji prosumenckich. W różnych państwach obrano różne sposoby na wypełnienie unijnych norm w zakresie udziału fotowoltaiki w miksie energetycznym. Nasza droga jest wzorcowa.
Długoterminowe prognozy nie są scenariuszami spowolnienia rozwoju fotowoltaiki, cały czas jest duża przestrzeń na tym rynku.
Chciałem spytać także o markę AVIA Solar. Jak Unimot chce rozwijać tę markę? Na ile jest ona istotna dla grupy kapitałowej?
Zdecydowaliśmy się na markę AVIA Solar, ponieważ jesteśmy członkiem AVIA International, stowarzyszenia firm z całej Europy, które pod marką AVIA prowadzą stacje paliw, a także dystrybuują swoje produkty z branży paliwowo-energetycznej w 15 europejskich krajach. Ta marka jest rozpoznawalna w skali Europy. Zależy nam marketingowo na tym produkcie.
Z drugiej strony chcemy budować siłę marki AVIA. Obejmowała ona do tej pory głównie stacje paliw i oleje, a moduły fotowoltaiczne i ładowarki samochodowe to kolejna generacja produktów.