Notowania spółek energetycznych na GPW zareagowały negatywnie po prezentacji nowej inicjatywy prezydenta
Nowa inicjatywa prezydenta Karola Nawrockiego pod nazwą „Tani prąd –33%” wywołała gwałtowną reakcję rynku. Jeszcze przed jej oficjalną prezentacją akcje największych spółek energetycznych na GPW mocno traciły na wartości.
W piątek przed południem akcje PGE straciły 6 proc., Taurona 5 proc., a Enei około 4 proc. Było to związane z ogłoszeniem przez prezydenta swoich własnych pomysłów na obniżenie kosztów energii elektrycznej.
Prezydencki projekt obniżenia cen energii
Projekt zakłada m.in. zniesienie dodatkowych opłat na rachunkach konsumenckich (m.in. OZE, mocowej, kogeneracyjnej i przejściowej), obniżenie kosztów dystrybucji energii, obniżenie VAT na energię elektryczną, ograniczenie zielonych certyfikatów oraz sfinansowanie reformy z wpływów pochodzących ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Autorami nowych propozycji legislacyjnych są minister Karol Rabenda oraz doradczyni prezydenta Wanda Buk.
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że inicjatywa ustawodawcza prezydenta nie gwarantuje, że przygotowany projekt zostanie przegłosowany przez większość sejmową. Biorąc pod uwagę napięcia związane z trudną kohabitacją, będzie raczej odwrotnie.
Przygotowane przez zespół prezydencki propozycje są niejednoznaczne:
Obniżenie opłat dystrybucyjnych
Najbardziej sensowne wydaje się obniżenie opłat dystrybucyjnych. Są one dziś wysokie i stanowią prawdziwą perłę w koronie państwowych grup energetycznych. To powód spadających w piątkowe przedpołudnie notować firm takich jak PGE, Tauron czy Enea. Należy jednak również pamiętać, że opłaty dystrybucyjne są przeznaczane na modernizację sieci, bez których transformacja energetyczna po prostu się nie uda. Z tej perspektywy dobrze, że w prezydenckim projekcie pojawiła się propozycja, by deficyt finansowy powstały w wyniku wdrożenia proponowanych zmian pokryć ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Tu znów pojawia się jednak problem. Środki te miały co do zasady pokrywać koszty transformacyjne, co w przypadku obniżki opłat dystrybucyjnych ma sens, z drugiej jednak strony nie koresponduje z pokrywaniem, niektórych opłat, których likwidację proponuje prezydent. To ta bardziej problematyczna część jego rozwiązań.
Problem z opłatą mocową
Na szczególną uwagę zasługuje tu opłata mocowa. Jej rola to dotowanie nierentownych w unijnym reżimie regulacyjnym elektrowni węglowych, aby pozostawały w rezerwie na wypadek mniejszej generacji OZE. Przypomnijmy, że w Unii Europejskiej funkcjonuje zasada merit order, zgodnie z którą najpierw do sieci trafia energia najmniej emisyjna. Efektem tego są sytuacje, w których elektrownie węglowe bardzo często po prostu nie są w stanie sprzedawać energii.
Dobre pomysły dot. VAT i zielonych certyfikatów
Pozytywnie należy ocenić natomiast propozycję ograniczenia zielonych certyfikatów, które dziś finansują głównie stare, spłacone projekty. OZE mogę rozwijać się już bez tego systemu wsparcia.
Również obniżenie VAT na energię elektryczną to krok w dobrym kierunku, postulowany jakiś czas temu m.in. przez Komisję Europejską.
Jednak dla pełnej oceny tych propozycji należy mieć na uwadze, że poza napięciami pomiędzy rządem i prezydentem kluczowe dla powodzenia inicjatywy ustawodawczej głowy państwa wydaje się aspekt finansowy. Budżet znajduje się dziś pod wielką presją i nie wiadomo, czy w obecnych realiach modyfikacja obowiązujących rozwiązań okazałaby się realna. Jak już wspomniałem, również aspekt wykorzystania środków ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2 na wyrównanie zlikwidowanej opłaty mocowej, wydaje się kontrowersyjny. De facto jest to system wsparcia dla węgla i wykorzystanie na ten cel pieniędzy dedykowanych transformacji energetycznej wydaje się nierealne. Wszystko rozbija się zatem nie tylko o politykę, ale również pieniądze.
