Sankcje UE są dziurawe z powodu Orbana. W takich warunkach Polska nie powinna wypowiedzieć Rosjanom umowy na dostawy ropy
Dopóki UE nie osiągnie konsensusu i nie uszczelni sankcji dotyczących odbioru rosyjskiej ropy, jej dostawy do Polski będą z dużym prawdopodobieństwem kontynuowane. Budapeszt wciąż wspiera Moskwę rozmiękczając stanowisko Europy.
Unijne embargo na rosyjską ropę
5 grudnia br. Zacznie obowiązywać unijne embargo na rosyjską ropę. Ponieważ restrykcje są efektem uzgodnień wszystkich państw członkowskich ich skuteczność będzie częściowa. Obostrzenia dotkną dostawy realizowane drogą morską, ale nie rurociągami. Wynika to ze sprzeciwu Węgier, które poparły inicjatywę w zamian za specjalne traktowanie eksportu ropy, odbywającego się poprzez system ropociągowy Przyjaźń, biegnący z Rosji do Europy i rozwidlający się dwiema odnogami na Polskę i Niemcy oraz Ukrainę i Słowację (a dalej Czechy i Węgry). Właśnie w tym kontekście należy analizować możliwość zakończenia odbioru rosyjskiej ropy przez PKN Orlen do końca 2022 r.
Rosyjskie kontrakty PKN Orlen
PKN Orlen zredukował zużycie surowca z Federacji Rosyjskiej z 80 proc. w 2014 r. do 30 proc. w 2022 r. Skala dywersyfikacji jest więc olbrzymia.
Koncern nadal posiada jednak dwa kontrakty długoterminowe z dostawcami z Rosji. Umowa z Tatnieftem to 2,4 mln ton rocznie do 2024 r., a z Rosnieftem 3,6 mln ton rocznie do marca 2023 r. Ich wcześniejsze, jednostronne wypowiedzenie wiązałoby się z koniecznością sporów sądowych przed międzynarodowym arbitrażem. To duże ryzyko. Tym bardziej, że dostawy rosyjskiej ropy mogą być realizowane przez system rurociągowy Przyjaźń, co nie narusza sankcji UE wchodzących w życie w grudniu.
Zaburzenie konkurencyjności
Jest jeszcze jeden aspekt, który dla PKN Orlen będzie niezwykle trudny przy podejmowaniu decyzji odnośnie rezygnacji z rosyjskiej ropy do końca 2022 r. Głównym konkurentem polskiego koncernu na rynkach Europy Środkowej jest węgierski MOL, który zapowiada, że z dostaw rosyjskich świadczonych ropociągami będzie korzystać. Jednostronne wypowiedzenie umów z Tatnieftem i Rosnieftem, które posiada PKN Orlen skutkowałoby nie tylko ryzykiem prawnym, ale również obniżeniem własnej konkurencyjności.
Rafinerie w Polsce mogą przetwarzać dowolny typ ropy, jednak wyspecjalizowały się w przerobie taniego i kiepskiego jakościowo surowca z Rosji tworząc z niego dobry produkt. Na różnicy pomiędzy zakupem ropy a sprzedażą tego co z niej zostanie wyprodukowane PKN Orlen świetnie zarabiał (chodzi o zjawisko tzw. dyferencjału). Konieczność całkowitego przestawienia się na surowiec spoza Rosji pozbawi koncern tego dochodu. To zjawisko już w pewnym stopniu występuje. Pomiędzy marcem a majem płocki koncern zredukował zużycie surowca z Federacji Rosyjskiej o 20 proc., co kosztowało go 3 mld zł. Kontynuacja tego procesu musi wpłynąć na ceny na stacjach paliw, tym bardziej, że w lutym UE wdroży także embargo na paliwa z Rosji, co przy krajowym deficycie diesla i LPG również wpłynie na koszt tych produktów na stacjach.
Wejście w życie nowych sankcji na Rosję: nadchodzi Armagedon na rynku diesla i LPG
Co z tego wynika?
Pod koniec marca premier Mateusz Morawiecki poinformował opinię publiczną, że Polska zrobi wszystko, by do końca roku zrezygnować z dostaw rosyjskiej ropy. PKN Orlen był w tych deklaracjach dużo bardziej wstrzemięźliwy.
Mimo mocno zaawansowanego procesu dywersyfikacji dostaw ropy i ograniczeniu wolumenu przetwarzanego przez krajowe rafinerie surowca z Rosji z 80 proc. w 2014 r. do 30 proc. w br., wypowiedzenie obowiązujących kontraktów z Tatnieftem i Rosnieftem może być trudne. Chodzi nie tylko o kwestie prawne i ryzyko potencjalnych kar jakie trzeba będzie płacić Rosjanom za jednostronne wypowiedzenie umów zgodnych z reżimem sankcyjnym, ale również aspekt konkurencyjności. Główny konkurent PKN Orlen w Europie Środkowej nie zamierza rezygnować z rosyjskiej ropy.
Nie bez znaczenia pozostaje również walka z inflacją, która w Polsce jest szczególnie dotkliwa. Ceny paliw to newralgiczny obszar funkcjonowania gospodarki. Szyba rezygnacja z dostaw ropy z Rosji może podnieść ceny na stacjach.