Dywersyfikacja portfela inwestycyjnego jest przereklamowana - uważa legendarny inwestor Philip Fisher
Posiadanie przez inwestora wielu pozycji w portfelu nie świadczy o tym, że jest on sprytny, tylko że brak mu pewności siebie i że ma co najwyżej dobre akcje, a nie doskonałe – ostrzegał legendarny Philip Fisher w książce „Zwykłe akcje, niezwykłe zyski”.
Dywersyfikacja portfela inwestycyjnego to koncepcja tak prosta, że nawet maklerzy są ją w stanie zrozumieć. „Nie wkładaj wszystkich jajek do jednego koszyka” – ta zasada generalnie cieszy się uznaniem. Ale niektórzy inwestorzy – jak np. legendarny Philip Fisher – uważają, że jest przereklamowana.
Jajka nie mogą być w zbyt wielu koszykach
Fisher w swojej książce „Zwykłe akcje, niezwykłe zyski” zamieścił 10 zakazów dla inwestorów. Jeden z tych zakazów brzmi: „Nie przeceniaj znaczenia dywersyfikacji”.
„Niewiele osób poświęca uwagę niebezpieczeństwom związanym z drugim ekstremum. Chodzi o wady sytuacji, w której jajka znajdują się w tylu koszykach, że niektóre z nich okazują się mało atrakcyjnym wyborem, a obserwowanie ich wszystkich równocześnie jest wręcz niemożliwe” – ostrzegał Fisher.
Według niego niepokojąca jest sytuacja w której inwestor ma w portfelu 25 spółek. To oznacza zazwyczaj, że sporą część swojego kapitału zainwestował w spółki których dogłębnie nie zna i nie rozumie zasad ich funkcjonowania.
„Kupowanie akcji firmy, o której wie się zbyt mało, może być bardziej niebezpieczne, niż niewystarczająca dywersyfikacja” – podkreślał Philip Fisher.
Zobacz także: „Zwykłe akcje, niezwykłe zyski” – Biblia inwestowania we wzrost
Co determinuje stopień dywersyfikacji
Co determinuje stopień dywersyfikacji wedle Fishera? Autor książki „Zwykłe akcje, niezwykłe zyski” wskazuje na fakt, że niektóre spółki charakteryzują się znacznym stopniem dywersyfikacji biznesowej w ramach swojej działalności. Czyli kupując akcje firmy X można mieć ekspozycję na kilka branż czy kilka modeli biznesowych. To oznacza, że taki walor zastępuje w pewnym sensie 4-5 innych. Z drugiej strony inwestor posiadający akcje 10 firm, z czego aż 8 to banki, nie ma prawidłowej dywersyfikacji, bo ma zbyt dużą ekspozycję na sektor finansowy.
„Kolejnym istotnym czynnikiem determinującym zakres niezbędnej dywersyfikacji jest liczba osób kierujących firmą oraz zakres ich działania, czyli wskazanie jak daleko firma odeszła od 1-osobowego zarządzania. Ponadto akcje firm działających w ramach branż podlegających zmianom cyklicznym również wymagają zrównoważenia za sprawą większej dywersyfikacji, niż akcje w mniejszym stopniu poddające się tego rodzaju sporadycznym fluktuacjom” – stwierdził Fisher.
Zobacz także: Nauczyciel w cieniu ucznia. Kim był Benjamin Graham, nauczyciel Warrena Buffetta
Minimalne potrzeby dywersyfikacji
W jaki więc sposób dywersyfikować portfel? Fisher przyznaje, że nie da się określić precyzyjnych zasad dywersyfikacji portfela. Pokusił się jednak o sformułowanie tzw. minimalnych potrzeb dywersyfikacji. Przedstawił je dzieląc dostępne na rynku papiery na trzy kategorie.
1. Duże spółki. „Wszystkie inwestycje mogą ograniczać się do dużych, właściwie wybranych akcji wzrostowych o silnej pozycji [...]. Celem inwestora powinno być nabycie akcji co najmniej 5 takich firm. Oznacza to, że w żadną z tych akcji nie powinien zainwestować więcej niż 20% kapitału początkowego. Nie oznacza to, że powinien naruszać ten układ, jeśli jedna z tych firm będzie rozwijała się szybciej od innych i po upływie 10 lat okaże się, że 40% wartości portfela stanowią akcje jednej firmy. Nie powinien on w tym momencie dokonywać zmian. Należy tutaj rzecz jasna przyjąć, że poznał firmy, w które zainwestował i ich przyszłość maluje się w jasnych barwach”.
2. Średnie spółki wzrostowe. Według Fishera portfel można urozmaicić wkładając do portfela średnie przedsiębiorstwa kierowane przez zespoły menedżerskie. Te spółki powinny mieć silną pozycję w swoich branżach i bardzo dobre perspektywy wzrostowe. Jedna taka spółka powinna stanowić góra 8-10% portfela.
3. Małe spółki. Istnieją oczywiście małe firmy, które w przypadku sukcesu dają oszałamiające możliwości zysku. W takie spółki inwestor nie powinien lokować więcej niż 5% swoich funduszy.
W ramach podsumowania oddajmy głos Philipowi Fisherowi. Oto obszerny cytat z jego książki, który jest kwintesencją jego wywodu o dywersyfikacji portfela: „Posiadanie przez inwestora bardzo długiej listy papierów wartościowych nie świadczy o tym, że jest on sprytny w tym co robi, ale o tym, że brak mu pewności siebie. [...] Powinien dołożyć wszelkich starań, aby posiadać akcje nie w jak największej liczbie, ale o jak najlepszej jakości. Posiadanie dużej liczby niewielkich pakietów dobrych akcji może być co najwyżej kiepskim substytutem zainwestowania w niewiele doskonałych”.