Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Kontrakty terminowe na WIG20 nie wytrzymują konkurencji z FOREX i Bitcoin? Obroty najniższe od 12 lat.

Udostępnij

W 3 kwartale 2017 roku średnie obroty instrumentami pochodnymi (kontraktami terminowymi i opcjami) spadły o 15% kwartał do kwartału oraz o 10% rok do roku. Pomimo nowych kontraktów na największe spółki z roku na rok jest coraz gorzej. Ciężkie chwile przeżywają zwłaszcza kontrakty terminowe na WIG20 – tutaj średnie roczne obroty są najniższe od 12 lat.

Przyznaję, że kiedyś byłem bardzo aktywnym inwestorem, zarówno na rynku opcji, jak i kontraktów terminowych. Jako pierwsze porzuciłem opcje. Powód był prosty, całkowicie siadła na nich płynność. Jakiekolwiek budowanie strategii opcyjnych w takich warunkach nie miało sensu i było stratą czasu. W kolejnym kroku w odstawkę poszły kontrakty. Trochę ze względu na to, że zaczęło brakować czasu w ciągu dnia na śledzenie sesji, a i niewiele się działo. Trochę ze względu na to, że postanowiłem wydłużyć swoją perspektywę inwestycyjną i skoncentrować się na pojedynczych spółkach. Trochę też dlatego, że giełda przestała publikować część danych odnośnie koncentracji pozycji na rynku kontraktów. Do kontraktów zniechęcało mnie też to, że biuro maklerskie z którego usług korzystałem kompletnie nie rozwijało systemu transakcyjnego. Jak się okazuje, nie tylko ja zrezygnowałem z tych instrumentów, bo instrumenty pochodne na GPW przeżywają ciężkie chwile.

Hossa na giełdzie nie przyciąga nowych inwestorów

Obecna hossa chyba przejdzie do historii giełdy, jako jedna z najdziwniejszych. Nie towarzyszy jej euforia ze strony społeczeństwa, niespecjalnie widać jakiekolwiek większe zainteresowanie rynkiem kapitałowym. W pierwszej połowie 2017 roku, pomimo kilkudziesięciu procent wzrostów na giełdzie, z funduszy inwestujących w akcje netto odpłynął kapitał. Wzrosły co prawda obroty generowane przez inwestorów indywidualnych, ale raczej to zasługa starych wyjadaczy, a nie świeżej krwi. Wszystko wskazuje na to, że giełda przegrywa walkę o uwagę inwestorów, lubiących większe ryzyko, z bankami oferującymi produkty strukturyzowane, platformami FOREX i teraz zaczyna przegrywać też z kryptowalutami. Najlepiej to widać na przykładzie instrumentów pochodnych.

Zobacz także: Mirosław Kachniewski, SEG: "giełda jako instytucja powinna pomyśleć, co będzie kiedy straci swój monopol"

Kontrakty terminowe na WIG20 nie wytrzymują konkurencji

Zatrważająco wyglądają dane jeśli chodzi o króla polskich instrumentów pochodnych, czyli kontrakt terminowy na WIG20.

Wykres 1: Kontrakt terminowy na WIG20 (wykres kontynuacyjny góra) vs średni wolumen obrotów z 220 sesji (czerwona linia dół).

Wykres 1: Kontrakt terminowy na WIG20 (wykres kontynuacyjny góra) vs średni wolumen obrotów z 220 sesji (czerwona linia dół).

W szczytowym momencie w 2010 roku średnie dzienne obroty wynosiły prawie 60 tys. sztuk. To właśnie w tym roku jako jedno z pierwszych platformę FOREX otwiera największe detaliczne biuro maklerskie w Polsce, czyli BOSSA. W 2012 roku zaczynają dołączać kolejne. W 2014 roku już praktycznie każde liczące się biuro maklerskie ma platformę FOREX. W tym roku swoją platformę uruchamia nawet DM PKO. Średnie obroty na rynku kontraktów są już o połowę niższe, niż w szczytowym 2010 roku.

W 2014 roku Zarząd Giełdy postanawia działać. Podejmuje decyzję o zmianie mnożnika dla kontraktów na WIG20. Zmiany mają za zadanie uatrakcyjnić ten rynek dla inwestorów. Wydaje się, że są logiczne i potrzebne, ale efekt jest odwrotny od oczekiwanego. Wolumen obrotów dalej nurkuje i obecnie jest najniższy od 2005 roku.

Nic na giełdzie nie jest dane raz na zawsze

Niestety, spadku wolumenu obrotów na kontraktach terminowych na FW20 nie można tłumaczyć jedynie spadkiem zmienności. Dzisiaj średnia zmienność jest porównywalna do tej z połowy 2011 roku, a obroty są ponad trzy razy mniejsze.

Niestety, przez ostatnie lata GPW niewiele zrobiła żeby przyciągnąć do siebie spekulantów i inwestorów żądnych dużych zysków. Patrząc na to, co robi lider rynku instrumentów pochodnych wśród giełd, czyli CME Group, można nawet stwierdzić, że GPW nie zrobiła praktycznie nic. W CME Group już od wielu lat najpłynniejszym instrumentem pochodnym nie jest kontrakt terminowy na S&P500. Amerykanie od lat rozwijają instrumenty oparte o zmienność implikowaną, opcje i kontrakty na VIX, wprowadzają opcje tygodniowe, a nawet 24 godzinne. We wtorek poinformowali, że wprowadzają kontrakty terminowe na BITCOIN i potwierdzają tą decyzją, że nie zamierzają odpuszczać.

Niestety, nic nie jest dane raz na zawsze i trzeba walczyć o rynek, a wprowadzanie kontraktów terminowych na nowe spółki to za mało. Jeżeli nie zostaną podjęte jakieś konkretne działania, to tylko cud może uratować polski rynek kontraktów terminowych. Trzeba działać, działać i jeszcze raz działać i nie bać się odważnych decyzji.

Zobacz także: "Są spółki, w których akcjonariusz mniejszościowy jest traktowany jak frajer-pompka" - rozmowa z Andrzejem S. Nartowskim

Udostępnij