Przejdź do treści

udostępnij:

Kategorie

Zima w branży gier trwa w najlepsze. w 2023 roku pracę w gamingu straciło ponad 10 tys. osób

Udostępnij

Zarówno w Polsce, jak i na świecie kolejne studia zwalniają pracowników, a projekty, realizowane często od wielu lat, ostatecznie dokonują żywota. Zdaniem ekspertów ten rok, podobnie jak poprzedni, będzie trudny.

Do piątku 9 lutego twórcy gier na świecie zwolnili prawie 6 tys. pracowników – wynika z danych Game Industry Layoffs. Tymczasem w całym 2023 r. pracę miało stracić ponad 10 tys. osób. Warto zaznaczyć, że w tym wypadku mówimy o dużych studiach, a skala zjawiska wśród mniejszych podmiotów może być jeszcze większa.

Zobacz także: Fala zwolnień w branży producentów gier, o pracę w gamingu coraz trudniej

Ofiary chciwości

W latach 2020-2022 na rynku panowała tzw. pandemiczna hossa, podczas której wysokie zainteresowanie branżą ze strony inwestorów przyczyniło się do powstania wielu podmiotów. Jak się teraz okazuje, często brakowało im odpowiednich fundamentów do operowania w tym środowisku.

„Przyczynami aktualnego stanu rzeczy są chciwość i brak długoterminowych strategii. Przez kilka lat mieliśmy spekulacyjną bańkę w naszej branży, która wspierała rozwój niszczącego systemu. Premiowane były spółki wydmuszki, tworzono podmioty taśmowo. To powodowało presję na pensje, trudności z zarządzaniem zasobami ludzkimi. Gorączka złota, która panowała na rynkach, miała w długim terminie bardzo niszczący wpływ na fundamentalne podejście do tego biznesu” mówi dla Strefy Inwestorów Piotr Babieno, prezes Bloober Team.

Czemu teraz obserwujemy efekty tej hossy? Ponieważ stworzone w latach 2020-2022 podmioty zaczynają pokazywać owoce swojej pracy. Duże natężenie nowych gier widoczne jest m.in. w statystykach Steam, które pokazują około 15-proc. wzrost liczby premier w 2023 r. względem 2022 r.

Liczba premier gier na platformie Steam od 2006 r.

Liczba nowych gier na Steam 2023

Źródło: Steamdb

„2023 r. okazał się czasem weryfikacji dla wielu studiów deweloperskich, szczególnie średnich i mniejszych. Produkty, które w tym okresie dostarczyli na rynek, zderzyły się z wysypem premier bardzo dobrych gier AAA. Słaba sprzedaż gier ze średniej i niższej półki oraz znacznie trudniejszy dostęp do finansowania (wysokie stopy procentowe) sprawiły, że jedynym wyjściem dla sporej części deweloperów stała się restrukturyzacja, czyli wygaszenie najsłabiej rokujących projektów i cięcie zatrudnienia” dodaje Dariusz Wolak, odpowiedzialny za relacje inwestorskie w 11 bit studios.

Giełda znaczącą przeszkodą?

W ostatnich tygodniach dowiedzieliśmy się m.in. o zwolnieniach w People Can Fly (PCF) czy CI Games. Obie firmy wręczyły po około 30 wypowiedzeń, co w przypadku PCF miało związek z dalszymi konsultacjami toczonymi z japońskim wydawcą Square Enix na temat projektu Gemini. Na świecie zaś echem odbiło się zwolnienie niemal 2 tys. osób z Activision Blizzarda, będące pokłosiem przejęcia spółki przez Microsoft. Jednocześnie ogłoszono zakończenie prac nad projektem „Odyssey”, który był realizowany od sześciu lat.

Ostatnie wydarzenia sprowokowały dyskusję dotyczącą tego, czy problemem w tym wypadku może być kwestia obecności wielu studiów deweloperskich na giełdzie. Będąc na parkiecie, firma miałaby więcej uwagi przywiązywać do finansów i krótkoterminowych rezultatów, niż tworzeniu dobrych produktów oraz długoterminowych strategii.

„To bardziej złożone niż przypisanie tego tylko do bycia firmą notowaną. Powtarzam - głównym winowajcom w mojej opinii jest chciwość. Nie tylko ze strony inwestorów, ale również zarządów. W końcu ktoś tej presji ulega. Z pewnością presja na upublicznianie spółek, które nie były do tego przygotowane, to przejaw patologii. Zarządzający spółkami często zapominali co jest sednem ich biznesu i z działań inwestorskich uczynili swój realny core biznes. To się może udać w krótkim terminie, ale prawdziwa wartość spółki z branży gier leży w zupełnie innym miejscu. Moim zdaniem to rozpoczyna długi powrót do normalności. Zdrowienie rynku pozwoli na rozwój prawdziwych liderów” zauważa Babieno.

Przedstawiciele branży zauważają, że dla zdrowych spółek obecność na giełdzie, a więc i związana z nią transparentność, nie jest problemem. Co więcej, aktualna sytuacja jest często postrzegana jako potrzebna korekta.

„Producenci gier (i w ogóle firmy technologiczne) zatrudniały w ostatnich latach na wyrost. Korekta zmusiła do optymalizacji zatrudnienia. Według mnie to standardowy efekt cyklu biznesowego - rynek nieco się ochłodzi, rozgrzane oczekiwania wrócą do właściwych poziomów. Po oczyszczeniu (którego pewnie wiele mniejszych firm nie przetrwa), prawdopodobnie doświadczymy odbicia. Wśród mniej doświadczonych firm zwolnienia raczej nie są kwestią chęci poprawy wyniku, ale walką o życie” podkreśla Marcin Jaśkiewicz, prezes Simteract.

Notowania Bloober Team w ciągu ostatnich 12 miesięcy

Notowania BLO

Zobacz także: Zwolnienia w polskiej branży gier nie zwalniają. CI Games wręczy wypowiedzenia dla 10 proc. załogi

Na poważniejsze zmiany trzeba poczekać

Choć pracownicy studiów i w ogóle branży technologicznej woleliby, żeby zwolnienia jak najszybciej się zakończyły, to niestety wydaje się, że te potrwają jeszcze dobrych kilkanaście miesięcy. Nie zanosi się również na uzupełnianie zespołów.

„Grudzień był jak do tej pory najsłabszym miesiącem od lat. Liczba ogłoszeń w grudniu i styczniu (razem) była o 25 proc. niższa niż w październiku i listopadzie (razem). Patrząc rok do roku, to ten grudzień i styczeń miały ponad połowę mniej ogłoszeń niż rok temu” zaznacza Dariusz Rusin, założyciel portalu rekrutacyjnego Skillshot.pl. Spółki z którymi rozmawialiśmy podkreślają, że są zadowolone z aktualnego poziomu zatrudnienia.

„Obserwując rynek i to co się nam nim obecnie dzieje widzę jednak, że problem nie jest powierzchowny i do pełnego uzdrowienia może minąć jeszcze długich kilkanaście miesięcy. Gdybym miał się pokusić o zakład to powiedziałbym, że do końca 2024 r. pracę w branży straci 20-30 proc. ludzi. Stanie się to poprzez zwolnienia, ale w dalszej części roku - głównie przez zamykanie studiów i konsolidacje. Firmy, które mają dobrze zaplanowaną strategię, wykorzystają ten ciężki okres do dynamicznego wzrostu. Dla nich będzie to bardzo dobry czas” zauważa Babieno.

Choć kiepska sytuacja w branży prawdopodobnie utrzyma się w 2024 r., to grunt pod odbicie jest coraz lepszy.

„Kolejne kwartały zapowiadają się nieco spokojniej. Grafik premier na 2024 r. jest znacznie luźniejszy, co pozwala z większym optymizmem oceniać perspektywy deweloperów, którzy w kolejnych kwartałach będą wypuszczać swoje tytuły (mniejsza konkurencja, szczególnie jeśli chodzi o premiery AAA, które w 2023 r. całkowicie zdominowały rynek). Deweloperom łatwiej będzie też rekrutować pracowników (rośnie podaż, a popyt na „siłę roboczą” jest znacznie mniejszy). Równocześnie, nikt nie zakłada, że globalny rynek gier będzie się kurczył. Gracze będą kolejny rok z rzędu przeznaczać coraz większe pieniądze na gry komputerowe. Tylko dla sektora gier mobilnych, który złote czasy miał w okresie pandemii, prognozy są nieco mniej optymistyczne” podsumowuje Wolak.

Notowania 11 bit studios w ciągu ostatnich 12 miesięcy

Notowania 11b

Zobacz także: Wojna na rynku streamingowym. Amazon zapowiada poważne zwolnienia

Udostępnij